Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia (3) Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:28
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: 2025-01-04, 11:41
Kara śmierci - kara główna, kara eliiminacyjna, ostateczna... Pozbawienie życia skazanego sprawcy przestępstwa.
W PL nadawana od powstania państwa polskiego, aż do 1998 roku.
Pomiędzy rokiem 1988 a 1996 sądy powszechne w Polsce orzekły KS wobec ok. 10 osób (m.in. Trynkiewicz, Kulmatycki, Mazur, Moruś, Brzoskowski).
Z powodu moratorium na wykonanie tejże kary wyroki zostały zamienione na karę 25 lat pozbawienia wolności - kary dożywotniego pozbawienia wolności wówczas nie było w KK.

Jak wyglądał ostatni dzień na ziemi skazanego?

Idący na śmierć spędzali ostatnie chwile życia w obskurnej celi. Jej drzwi otwierają się ok. godz. 17.50. Strażnik informuje jednego z więźniów, że ma widzenie. Dwaj funkcjonariusze skuwają osadzonemu ręce z tyłu i prowadzą przez więzienny korytarz. Asystuje im trzech strażników. Cała grupa idzie spokojnie, w milczeniu.
Gdy docierają na miejsce, okazuje się, że na skazanego nie czeka żaden gość. Są za to: naczelnik więzienia, dwóch prokuratorów, lekarz i ksiądz. Pod więźniem uginają się nogi. Już wie, co się zaraz stanie. Śmierć jest nieuchronna i nastąpi już za chwilę. Czuje się sparaliżowany, nie może nic zrobić. Nie opada na ziemię tylko dlatego, że trzymają go strażnicy.
Z dokumentu odczytanego przez prokuratora więzień dowiaduje się, że Rada Państwa zdecydowała, iż nie zostanie ułaskawiony i za chwilę kat wykona na nim wyrok śmierci.
Przestępca słyszy, że może porozmawiać z duchownym i ma prawo do ostatniego życzenia. Klęka. Strażnicy odsuwają się i więzień przez chwilę rozmawia z księdzem. Ostatnim życzeniem jest alkohol, ale regulamin zabrania spełnienia takiej prośby. Skazany prosi o papierosa. Wszyscy muszą cierpliwie poczekać, aż dopali do końca. Ostatnie słowa: błaganie o litość.

Strażnicy trzymają mocno szarpiącego się więźnia i zakładają mu czarną opaskę na oczy. Otwierają drzwi, które wcześniej nie były widoczne. Ukryty pokój ma ok. 20 mkw. Podłoga jest czarna, a ściany pomalowane są na biało. W pomieszczeniu czeka już dwóch katów. Mają czarne garnitury i krawaty, białe koszule i białe skórzane rękawiczki. Ich twarze są zasłonięte.
Więzień jest ustawiany na środku pokoju, a następnie obracany twarzą do nadzorujących egzekucję. Kat zakłada skazanemu pętlę na szyję i reguluje długość sznura. Strażnicy odwracają wzrok. Kat pociąga dźwignię, która uruchamia znajdującą się pod nogami przestępcy zapadnię. W niemal półmetrowym wgłębieniu znajduje się metalowy pojemnik na płyny fizjologiczne. Pod wpływem ciężaru ciała pęka rdzeń kręgowy. Śmierć następuje błyskawicznie. Ostatni etap egzekucji – od założenia pętli do śmierci – trwa kilka lub kilkanaście sekund. Lekarz nie czeka regulaminowych 20 min, po 10 min potwierdza zgon.

W podobny sposób w latach 1956–1988 w PRL uśmiercono 321 skazanych na najwyższy wymiar kary. W przypadku żołnierzy wykonanie kary wyglądało nieco inaczej. Byli rozstrzeliwani przez pluton egzekucyjny. Szubienica przeznaczona była dla cywili.

Świadkowie śmierci

Nie wszystkie egzekucje przebiegały oczywiście w taki sposób. Niektórzy więźniowie od początku byli agresywni i wykonanie wyroku było poprzedzone regularną bójką ze strażnikami. Niektórym nerwy puszczały dopiero na końcu, inni przez cały czas zachowywali się z godnością. Los skazanych na śmierć był jednak przesądzony. Egzekucja była zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach. Na tym etapie nie było już mowy o ucieczce.
Aby procedura uśmiercania przebiegała spokojnie, więźniów wyprowadzano z celi pod pretekstem np. widzenia lub wezwania od lekarza. Jeśli skazany zorientował się, że jest prowadzony na śmierć, strażnicy zanosili go siłą.

Relacja naczelnika więzienia, który nadzorował egzekucje: scenariusz był rozpisany co do minuty. – Nigdy nie wracałem do gabinetu wcześniej niż o godz. 18.27 i nigdy później niż o godz. 18.35 – wyjaśniał.

Wykonanie egzekucji mogło być opóźnione przez ostatnie życzenie skazanego. Jego realizacja nie mogła jednak trwać dłużej niż godzinę. Życzenie nie mogło też naruszać zasad moralności i powagi sytuacji. Alkohol był wykluczony, ponieważ więzień w czasie egzekucji nie mógł być w stanie ograniczonej poczytalności. W grę wchodziły tylko środki uspokajające. Rozmowa z księdzem również była opcjonalna.
Śmierć robiła wrażenie nawet na obytych z przemocą strażnikach. Wsparcia psychologicznego nie było. Jedyną formą terapii było wspólne picie wódki. Nie wszyscy wytrzymywali presję, stąd obecność dwóch prokuratorów przy niektórych egzekucjach. Gdyby jeden z nich zemdlał, drugi mógł nadzorować wykonanie kary. Przy powieszeniu nie mogło być rodziny skazanego. Na egzekucję miał prawo przyjść adwokat, jednak nie każdy decydował się na oglądanie śmierci człowieka, którego bronił.


Kim był kat?


W PRL wykonywanie wyroków śmierci powierzano dwóm katom. Nie byli etatowymi egzekutorami. Mieli normalną pracę w służbie więziennej, a zawodowe pozbawianie życia było dla nich dodatkowym zajęciem. Ich tożsamość była znana niewielkiej grupie ludzi, a o drugim, ukrywanym zawodzie nie wiedziała nawet najbliższa rodzina. Za każdą egzekucję otrzymywali dodatkowe, niewielkie wynagrodzenie.
Takie zlecenia dostawali zwykle kilka razy w roku. W praktyce wyglądało to tak, że o określonej godzinie danego dnia pukał do drzwi więzienia mężczyzna nikomu nie znany, okazywał dokument, który upoważniał go do wykonania określonej pracy...

Ostatni polski kat, który nota bene po kilkunastu latach od zaprzestania swojej działalności sam popełnił samobójstwo w wywiadzie udzielonym J. Andrzejewskiemu w książce „Spowiedź polskiego kata” wyznaje, że swoje rzemiosło zaczął uprawiać przez przypadek. W czasie pełnienia służby wojskowej został przydzielony do plutonu egzekucyjnego, a następnie w czasie pracy w więziennictwie już w cywilu zwrócił się do niego z jak to sam określił „propozycją nie do odrzucenia” przedstawiciel resortu spraw wewnętrznych.
Wyroki śmierci kat wykonywał na zlecenie, pracując jednocześnie zawodowo. Przed rozpoczęciem samodzielnego wykonywania wyroków przechodził sześciomiesięczny szkolenie z zakresu anatomii człowieka, fizyki, prawa i etyki wykonywał od kilku do kilkunastu wyroków rocznie. Kat zobowiązany był do zachowania w tajemnicy nawet przed bliskimi fakt wykonywania przez niego wyroków śmierci. Znało go kilkanaście osób, w większości byli to dyrektorzy zakładów karnych, gdzie wyroki śmierci były wykonywane.
Najwięcej egzekucji wykonano w 1973 r. Uśmiercono wtedy 27 osób, najmniej – dwie osoby – powieszono w 1982 r. Kaci przyjeżdżali do jednego z sześciu miast, w których wykonywano wyroki: Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia, Poznania i Łodzi. Miejsca egzekucji mogły różnić się szczegółami, procedura była jednak podobna. Przepisy regulowały nawet precyzyjnie strój kata, włącznie z kolorem skarpetek, które miały być czarne. Nie zawsze jednak trzymano się ściśle tych regulacji.

Kat był zobowiązany do złożenia ślubowania następującej treści: "Zobowiązuje się wykonywać wyroki śmierci jako prace zlecone i utrzymywać w ścisłej tajemnicy wszelkie wiadomości związane z wykonaniem tych czynności i w żadnych okolicznościach nie ujawniać tej tajemnicy".

Ostatni skazany

Ostatni wyrok śmierci w Polsce wykonano na Andrzeju Czabańskim z Tarnowa. 10 czerwca 1984 r. 25-letni Czabański pił z kolegami już od południa. Jego żona była w zaawansowanej ciąży. Przed północą znudziło mu się męskie towarzystwo i postanowił spędzić resztę dnia z jedną z koleżanek. Padło na 40-letnią Annę B. Zamordował kobietę, a jej dwie córki usiłował zabić.
Przed sądem nie wyraził skruchy. Wyrok śmierci wykonano na nim 21 kwietnia 1988 r. o godz. 17.10 w areszcie śledczym w Krakowie przy ul. Montelupich. Była to ostatnia wykonana w Polsce kara śmierci.

Ostatnie życzenie

Instrukcja Dyrektora Centralnego Zarządu Zakładów Karnych stwierdzała również, że "Ostatnie życzenie" skazanego powinno być w miarę możliwości spełnione, a w szczególności:
* jeśli nie powoduje to wstrzymania wykonania kary śmierci na czas dłuższy niż godzinę
* jeżeli nie zostaną naruszone zasady moralności , przyzwoitości lub powagi chwili
* nie spowoduje to zmniejszenia jego poczytalności.
Skazany może na własną prośbę otrzymać od lekarza środki uspokajające. Na życzenie skazanego należy umożliwić mu skorzystanie na osobności z posługi religijnej, jak również zapewnić obecność duchownego przy wykonaniu kary śmierci.
Na przykład jeden ze skazanych życzył sobie usłyszeć ulubioną piosenkę The Beatles i zostać dokładnie ogolonym, by na jego głowie nie było ani jednego włosa.

Ostatni posiłek

Wg kucharz więziennego Janusza P. menu było zróżnicowane - od schabowego z ziemniakami i smażoną kapustą, po dania rybne, i golonkę.
Na deser najchętniej zamawiane były lody.
Jedno z oryginalniejszych zamówień - owoce po 1 sztuce: arbuz, jabłko, banan, cytryna, pomarańcza, grejfrut, śliwa, truskawka, czereśnia.
Więzienia dysponowały funduszem na spełnianie takich ostatnich życzeń.

Ostatnie reakcje skazanego

Większość ze skazanych na karę śmierci przed wykonaniem wyroku walczyła do upadłego, krzyczała, szarpała się wyrywała, gryzła, wyła.
Emerytowany funkcjonariusz aresztu śledczego w Gdańsku stwierdził iż "dziw brał, jaka siła wstępowała w tych nieszczęśników przed wejściem pod szubienicę. Niektórzy już na korytarzu zaczynali się rzucać, kopać, gryźć. Walczyli jak zwierzęta. Dla tych mieliśmy kowbojki - specjalny kaftan unieruchamiający więźnia całkowicie."

Dla zainteresowanych tematem - polecam serdecznie książki Jerzego Kirzyńskiego.

Dokumenty towarzyszące wykonaniu i zasądzeniu KS.













Zgłoś
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Avatar
Davit77 Wczoraj 20:41
turor napisał/a:

Może przywrócą ...... rozmarzyłem się


Tomkowi Komendzie gdyby żył, mógłbyś te swoje przemyslenia z dupy przekazać. Ciekawe co by ci odpowiedział.
Zgłoś
Avatar
viking19 Wczoraj 22:57 3
JoSeed napisał/a:

Wg kucharz więziennego Janusza P. menu było zróżnicowane



xD

Zgłoś
Avatar
JoSeed Wczoraj 23:27
SsijMiKij napisał/a:

Jedyna rzecz która się nie trzyma całości to to że wyciągali więźniów z celi na egzekucję pod pretekst a tutaj pełna lista ostatniego posiłku



Więzień nigdy nie znał godziny wykonania wyroku, myślę, że to się z tym wiąże...
Zgłoś
Avatar
WąsatyZbój Wczoraj 23:27 1
SsijMiKij napisał/a:

Jedyna rzecz która się nie trzyma całości to to że wyciągali więźniów z celi na egzekucję pod pretekst a tutaj pełna lista ostatniego posiłku



JoSeed napisał/a:

Więzień nigdy nie znał godziny wykonania wyroku, myślę, że to się z tym wiąże...



Nie bierzecie pod uwagę, że na spełnienie ostatniego życzenia mieli, aż godzinę. W tym czasie, można zorganizować prawie każdy posiłek. Tym bardziej, że egzekucje wykonywano w aresztach śledczych, znajdujących się w centrach dużych miast, więc jeżeli czegoś nie było w więziennej kuchni, dało się zorganizować - najczęściej w dobrej, hotelowej restauracji. Dlatego właśnie, budżet naczelników na ostatnie życzenia, był całkiem spory. Podobno w Poznaniu, w latach 70-ych, któryś skazaniec miał taką fantazję, żeby zjeść żabie udka - niby liczył, że takie życzenie, jak mu się wydawało, niewykonalne w PRL-u, odroczy wykonanie wyroku. Legenda głosi, że dostał te żabie udka - prosto z restauracji hotelu Polonez.
Zgłoś
Avatar
miłegowieczoru Dzisiaj 2:24 1
Od siebie dodam, że obecnie czytam kaiazke o podobnym tytule, bo Czarny dziennik kata, Jean Ker
Zgłoś
Avatar
PeterNORTH Dzisiaj 9:18
człowiek_zły napisał/a:

A na chuj nam znowu PRL? Socjalizm nie działa.



on mówi o starych pieniądzach deklu.
Zgłoś
Avatar
sQit Dzisiaj 9:23
Ten tekst jest dłuższy od "Antka Muzykanta" tym samym jest to najdłuższa rzecz jaką przeczytałem w życiu!!!11one
Zgłoś
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem