- Wierzę w Boga jako swego rodzaju architekta tego Wszechświata.
- Wierzę, że jest życie po śmierci, ale również w reinkarnacje.
- Nikt po śmierci nie jest sądząny, ani potępiony. Po śmierci doświadczamy swego rodzaju "relacji z życia", gdzie możemy poczuć wszystko co stworzyliśmy na Ziemi. Jeżeli kogoś skrzywdziliśmy to teraz to odczujemy. Jeżeli daliśmy komuś nieco radości również. To nie jest ani kara, ani nagroda, po prostu proces, który pomaga nam zrozumieć naszą duchową ewolucje.
- Zaraz po śmierci jest pewien okres, w którym człowiek doświadczy tego tak jak sobie to wyobrażał. Jeżeli ktoś wierzył, że pójdzie do piekła i będzie się palił, to tak się stanie. Jeżeli ktoś wierzył, że spotka 72 dziewice również. Nie trwa to jednak zbyt długo.
- Czas jest relatywny, nie dotyczy życia w świecie duchowym. Możemy spędzić milion "lat" w świecie duchowym, a odrodzić się na Ziemi (albo innej planecie, gdzie też jest życie) po kilku tygodniach od naszej poprzedniej śmierci.
- Rodzimy się głównie po to by przeżywać emocje, których nie jesteśmy w stanie doświadczyć bez fizycznego ciała.
- Nie ma czegoś takiego jak złe lub dobre czyny. Są jedynie akcje i konsekwencje.
- Wizja piekła czy to jako ognia piekielnego czy stanu wiecznej nieszczęśliwości powstały by zinstytucjonalizowanym religiom było łatwiej kontrolować masy ludzi.
- Szatan nie istnieje. Istnieją bardzo złe byty (niektórzy nazywają je demonami), ale to po prostu... pewne byty. Ktoś kto całe życie będzie zdegenerowaną, pozbawioną moralności osobą, nie zmieni się nagle po śmierci. Będzie w ten sam sposób funkcjonował po drugiej stronie. To takie jednostki często dokonują opętania, a nie mityczny "Lucyfer".
Nie wiem czemu to pisze, to moja prywatna opinia, poprzedzona wieloletnimi poszukiwaniami.
Prosty przykład na obłudę. Mój Ś.P. Ojciec, zagorzały ateista który nigdy nikogo nie namawiał do porzucenia wiary. Chciał być skremowany, nie chciał żadnego księdza, krzyży, mszy. Oczywiście wszystko to olano w rodzinie. Jebani hipokryci, bo co ludzie powiedzą. Na tacę napierdalają ale jakoś o długach wobec Ojca (niemałych) zapomnieli...
Idź pan w chuj z takimi wierzącymi. Jebany, fałszywy ciemnogród.
______________
Happiness is not good enough for me. I demand euphoria!Te czasy mijają, religia nie jest już sensem życia a tylko (w pewnym sensie) hobby, jeszcze z dwa/trzy pokolenia i ludzie wierzący będą stanowili margines. Wśród młodzieży to już na moje oko ponad połowa to niewierzący (wzrost poziomu edukacji, coraz mniejsze potrzeby tłumaczenie sobie wszystkiego bogiem, mniejszy ucisk i indoktrynacja).
@zincum
Te czasy mijają, religia nie jest już sensem życia a tylko (w pewnym sensie) hobby, jeszcze z dwa/trzy pokolenia i ludzie wierzący będą stanowili margines. Wśród młodzieży to już na moje oko ponad połowa to niewierzący (wzrost poziomu edukacji, coraz mniejsze potrzeby tłumaczenie sobie wszystkiego bogiem, mniejszy ucisk i indoktrynacja).
LOL. Jesteś do szpiku kości zindoktrynowany, tylko tego nie wiesz. Ale to cecha osób zindokrynowanych (swoją droga, to jak z chorymi psychicznie).
chwila chwila, a czyje to niby argumenty są i zawsze były w stylu "bo tak"? Chyba coś się komuś pojebało, bo z tego co wiem, żadna religia nie dopuszcza do siebie argumentów, żadna nie jest na argumantach (czyli faktach) zbudowana i żadna na argumenty nie pozwoli, od zawsze tych, który mieli argumenty religie paliły na stosach, topili albo w inny sposób prowadzili "dyskusje na poziomie".
Przestań bełkotać.
@zincum
Te czasy mijają, religia nie jest już sensem życia a tylko (w pewnym sensie) hobby, jeszcze z dwa/trzy pokolenia i ludzie wierzący będą stanowili margines. Wśród młodzieży to już na moje oko ponad połowa to niewierzący (wzrost poziomu edukacji, coraz mniejsze potrzeby tłumaczenie sobie wszystkiego bogiem, mniejszy ucisk i indoktrynacja).
Ja bym powiedział inaczej. Nawet wśród starszych ludzi większość to ludzie bez wiary. Ale udają katolików, bo tak trzeba. Wśród młodych to zdecydowana większość nie wierzy. Ale udaje, bo co powiedzą rodzice, dziadkowie, sąsiedzi. Nie myl deklarowania danej wiary z praktykowaniem. Obłuda, fałsz, zakłamanie. Taka jest prawda. Dziwnym trafem najbardziej zagorzali fanatycy to największe kurwy w społeczeństwie. Cały tydzień kombinują jak tu dopierdolić bliźniemu ale w niedzielę do kościoła. No i już konto z chujowatych uczynków wyczyszczone, znowu można odpierdalać swoje, łamać przykazania, rozpuszczać ploty i dumać, jak tu komuś dojebać.
Jakiego Boga? Bo tych bogów to na tym świecie jest już za dużo. Kto ma oceniać, który lepszy? Albo inaczej, każda religia to tylko zapewnienie samego siebie, że po śmierci coś jeszcze będzie. A nie tylko truchło w trumnie, gnijące.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów