Nie ma co się spinać na brudasów. Kto wie jak normalni ludzie by się zachowywali, gdyby nie byli odrzuceni za swoje dziwactwo przez społeczeństwo. Nie każdy potrafi sobie z tym radzić. Dobrze, że zebrali się w jedną grupę i znajdują w tym sens, żeby w ogóle rozpoczynać każdy dzień. Jest to idea nic nieznacząca, dla ludzi z sensem życia, ale postawcie się na miejscu dziwolągów bitych w szkole, którzy nie wyrwą czystej, niećpającej dupy. To oczywiste, że wybierają drogę "buntu", ale jako że są zbyt słabymi jednostkami, żeby móc zrobić to w sposób cokolwiek znaczący. Dla nas to stado małp, tracących czas na rzeczy nieistotne, gloryfikujące nawet machanie rękami pod sceną jak upośledzeni, dla nich to jedyna grupa społeczna, jedyna idea do której są dostosowani.
Ładnie to powiedziałeś, ale to nie do końca tak. Do takich grup nie należą tylko "dziwolągi bite w szkole", w większości to normalni ludzie. Pamiętam, jak moja była przyszła-niedoszła żona spinała się, kiedy puszczałem metal. W niej to wzbudzało złość, twierdziła, że to budzi w ludziach agresję i nigdy nie mogła pojąć, dlaczego mnie taka muzyka wtedy kręciła. Nie potrafiła zrozumieć też, że dla mnie pójście na metalowy, czy hardcorowy koncert jest tak ogromnym puszczeniem pary, że nie wyobrażam sobie lepszego. Paradoksalnie, po gigu czułem się spokojniejszy - a nie naładowany złymi emocjami. A moshpit, czy nawet wejście w pogo, potrafi genialnie rozładować. To, że można dostać w papę to rzecz normalna i każdy, kto tam wchodzi musi się z tym liczyć. Natomiast nigdy nie trafiłem na bójkę w pogo - ludzi, którzy łapali knockdown zawsze podnoszono (albo odnoszono), a po skończonym numerze ludzie sobie przybijają piątki. Śmiejcie się, ale lepsza analogia nie przyszła mi do głowy - to taki rodzaj Fight Clubu. I uczestniczy w nim przekrój społeczeństwa, od prawników po murarzy. I uwierz mi, zazwyczaj mają sens życia - tu nie chodzi kurwa o sens życia stary. Nazywanie ludzi na filmiku dziwolągami to kompletne bzdura - to, że czegoś nie rozumiemy, nie znaczy, że musi być od razu dewiacją. Ja na przykład nie rozumiem ludzi, którym się podoba Harlem Shake, ale ich toleruję...
Żartowałem, sram na ludzi, którym się ten pedalski harlem szejk podoba - od czasów gangbang stajl nie złyszałem większego gówna.
______________
...I am not as think as you wasted I am...______________
No chłopaki szału nie ma.
Ładnie to powiedziałeś, ale to nie do końca tak. Do takich grup nie należą tylko "dziwolągi bite w szkole", w większości to normalni ludzie. Pamiętam, jak moja była przyszła-niedoszła żona spinała się, kiedy puszczałem metal. W niej to wzbudzało złość, twierdziła, że to budzi w ludziach agresję i nigdy nie mogła pojąć, dlaczego mnie taka muzyka wtedy kręciła. Nie potrafiła zrozumieć też, że dla mnie pójście na metalowy, czy hardcorowy koncert jest tak ogromnym puszczeniem pary, że nie wyobrażam sobie lepszego. Paradoksalnie, po gigu czułem się spokojniejszy - a nie naładowany złymi emocjami. A moshpit, czy nawet wejście w pogo, potrafi genialnie rozładować. To, że można dostać w papę to rzecz normalna i każdy, kto tam wchodzi musi się z tym liczyć. Natomiast nigdy nie trafiłem na bójkę w pogo - ludzi, którzy łapali knockdown zawsze podnoszono (albo odnoszono), a po skończonym numerze ludzie sobie przybijają piątki. Śmiejcie się, ale lepsza analogia nie przyszła mi do głowy - to taki rodzaj Fight Clubu. I uczestniczy w nim przekrój społeczeństwa, od prawników po murarzy. I uwierz mi, zazwyczaj mają sens życia - tu nie chodzi kurwa o sens życia stary. Nazywanie ludzi na filmiku dziwolągami to kompletne bzdura - to, że czegoś nie rozumiemy, nie znaczy, że musi być od razu dewiacją. Ja na przykład nie rozumiem ludzi, którym się podoba Harlem Shake, ale ich toleruję...
Żartowałem, sram na ludzi, którym się ten pedalski harlem szejk podoba - od czasów gangbang stajl nie złyszałem większego gówna.
Nic ująć ,a dodać to że ludzie wracający po takich koncertach po prostu wracają, a nie jak jakieś naćpane dropsy czy dresy które po koncercie Feel'a i Wet Fingers wracając rozpierdalają pół miasta i napierdalają się co ulicę gdzie chwile wcześniej stali z zacieszonymi mordami i klaskali(przykład z życia wzięty).
Ale to na brudasów pada ten stereotyp że robią syf itd. a dropsy w dresach czmychają na dobranockę... a tu proszę jest vice versa.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów