@Marcoin, Bayern Monachium (drużna piłkarska napompowana pseudogwiazdami z wybujałym ego) celowała w tym roku w dublet: chciała wygrać Ligę Niemiecką i Ligę Mistrzów (Liga Mistrzów była dla niej szczególnie ważna, ponieważ finał był rozgrywany na Kurwen Arenie Und Chujen Stadium - stadionie Bayernu). Ligę Niemiecką przegrała całkiem srogo z Borussią Dortmund, więc skupiła się na finale LM. Władze Bayernu przygotowały wielką fetę na cześć drużyny, która zdobędzie najcenniejsze w piłkarskim świecie trofeum i wszystkim, co było im do szczęścia potrzebne, stało się tylko zwycięstwo w meczu.
W końcówce spotkania Tomasz Szwaben Miler (Bayern) strzelił Chelsea na 1:0 i szwaby oszalały ze szczęścia, otwierały szampana, śpiewała i wiwatowały. Ogólnie jeden wielki szwabski kisiel na trybunach. Tymczasem... Zaledwie kilka minut potem Drogba (Chelsea) wyrównał na 1:1 i stadion zamilkł, bowiem oznaczało to prawdopodobnie dogrywkę.
W dogrywce sędzia podyktował rzut karny dla Bayernu i szwabscy kibice znów osiągnęli zbiorowy orgazm. Kilka sekund później ich ryje jednak znów się zamknęły, gdy Arjen Półszwab Robben (Bayern) nie zdołał pokonać Cecha (Chelsea).
W konkursie karnych prowadziły pały (Bayern), gdyż Mata (Chelsea) trafił prosto w Manuela Zdradziecką Kurwę Neuera (Bayern). Szwabska ciemnota skumulowana na trybunach znów była w ekstazie. NA szczęście Chelsea nie tylko wyrównała stan karnych, ale dzięki fenomenalnemu wykonaniu jedenastki przez Bastiana "Świńska Morda" Schweinsteigera (Bayern), który to w półfinale z Realem strzelił decydującego karnego, Bayern Monachium wygrał drugiego chuja w sezonie. Łącznie zebrał dublet chujów, choć można zaryzykować stwierdzenie, że uwzględniając wszystkie rozgrywki, w których brał udział, zebrał chujów cały stos.
Mam nadzieję, że pomogłem.