Ech, miałem nadzieję odrobinę się wzruszyć i powspominać historię mojego kraju, ale nie - na początek musiałeś dać przemówienie tego jebanego skurwysyna Becka. A potem co widzę? 1 września i wpierdol spuszczany Polakom, będący ukoronowaniem równie pojebanej polityki. Sami przeciwko całemu jebanemu światu. Oczywiście, w sojuszu z Francją i GB, którzy bardzo dzielnie i ofiarnie udawali, że nie istniejemy i że nic się nie stało, potem chętnie skorzystali z pomocy naszych ewakuowanych sił zbrojnych, aby na koniec wyruchać nas w dupę po raz drugi (Jałta, uznanie Polskich Sił Zbrojnych za nielegalną organizację) i kazać wypierdalać.
Tymczasem pod samym nosem mieliśmy Czechosłowację, która miała sporą armię (potencjał mobilizacyjny - 2 miliony żołnierzy), do tego lepiej wyposażoną od polskiej. Wystarczyło zawrzeć pakt pokojowy, powiedzieć Hitlerowi, że nie damy ruszyć Czechów i chuja by mógł zrobić, a nie anektować ten kraj. Ale nieee, trzeba było dać się skłócić o takie duperele, jak Zaolzie czy ukrywanie czerwonego ścierwa. W rezultacie - po kolei poszliśmy na odstrzał.
Można też było pierdolić wszystko, pokazać Zachodowi oraz Sralinowi środkowy palec i... zawrzeć sojusz z Hitlerem. Tak, wiem, Hitler był pojebanym, szalonym skurwysynem, który mordował żydów. Ale tu chodziło o coś więcej - o przetrwanie kraju. Żywi ludzie mogą walczyć i rozwijać gospodarkę, martwi - nie. Unieśliśmy się honorkiem i w rezultacie skończyliśmy z rozjebaną gospodarką, najlepszymi obywatelami w grobie lub na emigracji, czerwonym ścierwem na karku i zjebanymi perspektywami. Polacy ryzykowali życiem i ukrywali żydów - teraz oni nam rozkradają kraj i wyciągają lepkie łapska po jakieś tam, kurwa, odszkodowania za mienie. 60 miliardów dolców sobie życzą.
Hitler w zamian za sojusz i współdziałanie armii na pewno dałby nam niezłe ustępstwa. Myślicie, że pojeb Sralin dałby radę, gdyby wojskom niemieckim pod Moskwą pomagała Polska? A nawet, gdybyśmy przegrali - powiedzcie mi, jakie to straszne konsekwencje spotkały taką Finlandię, Rumunię, Węgry, Bułgarię - sojuszników Hitlera?
Na szczęście, kutas Beck zdechł w męczarniach. Chuj mnie obchodzi, czy chciał dobrze, czy był zdrajcą, czy debilem. Dla milionów martwych ludzi też raczej nie ma to żadnego pierdolonego znaczenia.