Pewnego dnia 3 rosyjskich naukowców próbowało przekroczyć pułap wysokościowy dla samolotu pasażerskiego. Wiele razy próbowali przekroczyć 10000 metrów, ale za każdym razem skrzydła samolotu się urywały.
Za pierwszym razem : nowy projekt, załadowane paliwo i samolot startuje:
-1000 metrów - wszystko ok.
-5000 metrów - wszystko ok.
-10000 metrów - skrzydła odpadają i samolot spada.
Za drugim razem zmienili konstrukcję i próbują znów:
-5000 metrów wszystko ok.
-10000 wszystko ok.
-10500 - skrzydła odpadają.
W końcu naukowcy zdenerwowani zostawili projekt i rozeszli się do domu, a jeden z nich udał się do rabina, który niedawno przeprowadził się w pobliże. Pyta go:
- Rabinie, co mamy zrobić żeby nasz samolot nie tracił skrzydeł?
- Hmm.. wykujcie dziurki na łączeniach.
- Ale jak to? Dziury?
- Tak zróbcie tak jak mówię a uda się wam to na pewno.
Zrezygnowany naukowiec zwołał konferencje i złożył nowy projekt, na który i tak wszyscy się zgodzili bo byli już zrezygnowani. Tak więc rozpoczął się lot z samolotem z dziurkami:
- 7500 metrów - wszystko ok.
- 12000 metrów - wszystko ok.
- 17000 metrów - wszystko ok.
W końcu samolot po przekroczeniu 20 tys. metrów zaczął kierować się do lądowania. Wszyscy krzyczeli z radości. Zadowoleni naukowcy udali się do mądrego rabina i spytali, jakim cudem wiedział, że to się uda?
- A widzicie...za każdym razem jak siedzę na kiblu i trzymam papier toaletowy, to jestem w 100% pewien, że ten papier nie urwie się w tym miejscu gdzie są te dziurki.
Za pierwszym razem : nowy projekt, załadowane paliwo i samolot startuje:
-1000 metrów - wszystko ok.
-5000 metrów - wszystko ok.
-10000 metrów - skrzydła odpadają i samolot spada.
Za drugim razem zmienili konstrukcję i próbują znów:
-5000 metrów wszystko ok.
-10000 wszystko ok.
-10500 - skrzydła odpadają.
W końcu naukowcy zdenerwowani zostawili projekt i rozeszli się do domu, a jeden z nich udał się do rabina, który niedawno przeprowadził się w pobliże. Pyta go:
- Rabinie, co mamy zrobić żeby nasz samolot nie tracił skrzydeł?
- Hmm.. wykujcie dziurki na łączeniach.
- Ale jak to? Dziury?
- Tak zróbcie tak jak mówię a uda się wam to na pewno.
Zrezygnowany naukowiec zwołał konferencje i złożył nowy projekt, na który i tak wszyscy się zgodzili bo byli już zrezygnowani. Tak więc rozpoczął się lot z samolotem z dziurkami:
- 7500 metrów - wszystko ok.
- 12000 metrów - wszystko ok.
- 17000 metrów - wszystko ok.
W końcu samolot po przekroczeniu 20 tys. metrów zaczął kierować się do lądowania. Wszyscy krzyczeli z radości. Zadowoleni naukowcy udali się do mądrego rabina i spytali, jakim cudem wiedział, że to się uda?
- A widzicie...za każdym razem jak siedzę na kiblu i trzymam papier toaletowy, to jestem w 100% pewien, że ten papier nie urwie się w tym miejscu gdzie są te dziurki.