Jednym z podstawowych czynników podnoszących cenę prądu w Polsce jest nadprodukcja. Elektrownie wytwarzają znacznie więcej energii niż linie są w stanie przesłać. Przestarzałe generatory puszczają 40% spalonej energii z węgla z dymem. Pozostałe 60% jest przetwarzane na prąd. 30% wytworzonej energii elektrycznej idzie w ziemię, bo linie mają ograniczone obciążenie, a są tak stare że nie spełniają wymogów konsumpcyjnych w XXIw. Elektrycznych kuchenek mikrofalowych i klimatyzatorów jest więcej i więcej w gospodarstwach. Kolejna sprawa to jakość izolatorów i podstacji transformatorowych. Te obliczone na znacznie mniejszą konsumpcję ograniczają napięcie transmisji do 110kV. Przy tak niskim napięciu prąd jest dość wysoki. W niektórych przypadkach sięga kilkudziesięciu, a nawet setek Amper na transformatorach. Tak duży prąd generuje temperaturę, która zwyczajnie rozprasza się w powietrzu. Tak marnuje się pieniądze.
Kolejną rzeczą jest głupota ze zbiorowym wyłączaniem światła na godzinę "dla Ziemii". Kurwa większego debilizmu chyba nie dało się wykoncypować. Nagły spadek odbioru powoduje przekazanie olbrzymiej energii w ziemię. Automatyka elektrowni ogranicza produkcję. Turbiny zwalniają. Proces stabilizacji produkcji trwa około 15 minut. Po kolejnych trzech kwadransach proekolodzy włączają światła i inne odbiorniki i co? Automatyka elektrowni jest w szoku. Nagle bez powodu pobór energii wzrasta o kilkaset procent. Turbiny nie nadążają przyspieszyć. Następuje tak duże przeciążenie sieci że napięcie spada poniżej wymaganych 215V żeby urządzenia zasilane prądem przemiennym mogły jeszcze działać prawidłowo. Obwody prostująco - stabilizujące w zasilaczach komputerów i telewizorów są przeciążone amperami bo woltów nie stykło, przegrzewają się i diody prostownicze klękają. Płacz i zgrzytanie zębów. Telewizor i komputer szlag trafił... Ale to jeszcze nie koniec. Automatyka elektrowni dopierdziela obrotów. Zimne linie przesyłowe nie wytrzymują. Palą się. Łuki elektryczne w podstacjach trzaskają. Różnice temperatur między rozgrzanymi zwojami transformatorów a otaczającymi je olejem są olbrzymie. Dochodzi do upalenia uzwojeń pierwotnych. Osiedle zostaje bez prądu na kilkanaście godzin, bo ekipa naprawcza ma kilkaset transformatorów do naprawy i kilka do wymiany. Koszty utrzymania sieci rosną. Ogólny rachunek za dostarczenie energii do gospodarstwa domowego to jakieś 15% domowego budżetu średniego Polaka.
Tak oszczędzajmy prąd... Im mniej zużyjesz tym cena za kWh będzie wyższa i tak zapłacisz tyle samo. Fizyki nie oszukasz