Moja sytuacja z dzisiaj. Z góry uprzedzam że nie toleruję cyganów ale staram się ich omijać niż mieć z nimi jakikolwiek kontakt.
Parkuje sobie w mieście, równolegle do ulicy w ładnie nowo pomalowanych miejscach płatnego parkowania, staję tak żeby zostawić miejsce z przodu bo jest wjazd do bramy. Widzę w lusterku samochód który próbuje zaparkować za mną, po chwili podjeżdża z boku. Patrzę kątem oka - kierownica z prawej, w środku czterech cyganów.
Facet nawet w miarę miło do mnie z pytaniem czy nie mogę podjechać do przodu żeby on się zmieścił...myślę sobie, miły cygan, no nieprawdopodobne. Podobnie w miarę miło mówię mu że nie bardzo bo musze zostawić miejsce na wjazd do bramy ale zaraz zobaczę...wysiadam i podchodzę do cudownej maszyny nazywanej parkomatem, miejsca żeby podjechać bliżej za bardzo nie było.
No i punkt kulminacyjny - słyszę za sobą głośne na całą ulicę "kur*wa ty chu*u", no tak miły cygan to nieprawdopodobne. Odwracam się - pasażer z przodu stoi obok samochodu i się gapi, trochę ludzi na ulicy też na niego zwróciło uwagę - w sumie ciężko było nie zwrócić.
Myślę sobie nie będę mu dłużny, ale jak idiota nie będę go wyzywał na środku ulicy. Pytanie "czego gruzie" było wystarczające. Kilka uśmiechów wokół i jeden wybuch śmiechu kilku małolatów wystarczył na nich, szybko wsiadł i wszyscy się zmyli.
Morał dla mnie prosty - cygan zawsze był, jest i będzie cyganem, brudasem i gruzem. Jak stara się być miły to o coś mu chodzi ale w 99% przypadków nie warto ulegać.
Parkuje sobie w mieście, równolegle do ulicy w ładnie nowo pomalowanych miejscach płatnego parkowania, staję tak żeby zostawić miejsce z przodu bo jest wjazd do bramy. Widzę w lusterku samochód który próbuje zaparkować za mną, po chwili podjeżdża z boku. Patrzę kątem oka - kierownica z prawej, w środku czterech cyganów.
Facet nawet w miarę miło do mnie z pytaniem czy nie mogę podjechać do przodu żeby on się zmieścił...myślę sobie, miły cygan, no nieprawdopodobne. Podobnie w miarę miło mówię mu że nie bardzo bo musze zostawić miejsce na wjazd do bramy ale zaraz zobaczę...wysiadam i podchodzę do cudownej maszyny nazywanej parkomatem, miejsca żeby podjechać bliżej za bardzo nie było.
No i punkt kulminacyjny - słyszę za sobą głośne na całą ulicę "kur*wa ty chu*u", no tak miły cygan to nieprawdopodobne. Odwracam się - pasażer z przodu stoi obok samochodu i się gapi, trochę ludzi na ulicy też na niego zwróciło uwagę - w sumie ciężko było nie zwrócić.
Myślę sobie nie będę mu dłużny, ale jak idiota nie będę go wyzywał na środku ulicy. Pytanie "czego gruzie" było wystarczające. Kilka uśmiechów wokół i jeden wybuch śmiechu kilku małolatów wystarczył na nich, szybko wsiadł i wszyscy się zmyli.
Morał dla mnie prosty - cygan zawsze był, jest i będzie cyganem, brudasem i gruzem. Jak stara się być miły to o coś mu chodzi ale w 99% przypadków nie warto ulegać.