Prawda jest taka, że babski pędzel do chuj wie czego (nie rozróżniam pędzli do rozświetlacza, pudru, i innych takich) świetnie się nadaje do czyszczenia radiatorów, płyt głównych, jak się trochę z nim człowiek pomęczy, to nawet cały komputer da się nim poomiatać. Ma kurewsko gęste ale bardzo mięciutkie włoski i zajebiście się do tego nadaje. Ja zawsze robię tak: Na wstępie odkurzacz, którego szczelinowa końcówkę przystawiam do wentylatorów, żeby wprawić je w ruch, no i zbieram kłęby kurzu z całej obudowy. Zbliżać go można do newralgicznych miejsc komputera, ale trzeba uważać, żeby plastikową końcówką nie powodować bezpośredniego kontaktu z układami scalonymi (jakby powiedział Fantastico). Potem najlepszy pędzelek żony zabiera się do pracy. Nadwyżkę strzęsionego kurzu znowu zbieram odkurzaczem, a na koniec sprężone powietrze, i znowu odkurzacz, który zbiera wydmuchane z zakamarków kłąbki kurzu.
Podsumowując. Pędzle do malowania się po buzi są jednym z najlepszych gadżetów do waszego komputera. Kobieta powinna: gotować, sprzątać, uprzyjemniać życie w inne możliwe sposoby o których nie będę pisał (bo przed 22 jest) no i posiadać pędzle, które jej regularnie kradniemy celem czyszczenia komputera.
Amen.