P.: Przypomina sobie pan, o której zaczął pan autopsję?
O.: Autopsję zacząłem o godzinie 8:30.
P.: Czy pan X był wtedy martwy?
O.: Nie, siedział na stole i dziwił się, dlaczego dokonuję na nim autopsji.
* * *
P.: Panie doktorze, zanim rozpoczął pan autopsję Iksińskiego, zbadał pan puls?
O.: Nie.
P.: Zmierzył pan ciśnienie?
O.: Nie.
P.: Sprawdził pan oddech?
O.: Nie.
P.: A wiec jest możliwe, że pacjent jeszcze żył, kiedy dokonywał pan autopsji?
O.: Nie.
P.: Jak może być pan tak pewny, panie doktorze?
O.: Ponieważ jego mózg stał w słoju na moim stole.
P.: Ale czy pomimo to mogło być możliwe, że pacjent był jeszcze przy życiu?
O.: Tak, było możliwe, że jeszcze żył i praktykował gdzieś jako adwokat.
* * *
P.: I co się stało potem?
O.: Powiedział: muszę cię zabić, bo mógłbyś mnie rozpoznać.
P.: I zabił pana?
* * *
P.: Jestem pewien, że jest pan uczciwym i inteligentnym człowiekiem...
O.: Dziękuję. Gdyby nie obowiązywała mnie przysięga, odwzajemniłbym komplement.