Autentyk z wczoraj (nie było na pewno)
Mroźne popołudnie, wsiadamy z koleżką do tramwaju. Ku naszemu zdziwieniu na samym końcu tramwaju jest sporo wolnej przestrzeni.
Po wejściu przez ostatnie drzwi orientujemy się o co chodzi - siedzi dwóch bejuchów - smród jak skurwysyn. Do tego stopnia że pomimo mrozu, ktoś z pasażerów otworzył okno parę metrów dalej.
Na następnym przystanku, po otwarciu drzwi jeden z "dżentelmenów" ziewając rzuca głośne:
- Kurwa jak tu zimno
Tramwaj rusza a drugi na to:
- Jeszcze okno otworzyli, pierdolnięci.
Mroźne popołudnie, wsiadamy z koleżką do tramwaju. Ku naszemu zdziwieniu na samym końcu tramwaju jest sporo wolnej przestrzeni.
Po wejściu przez ostatnie drzwi orientujemy się o co chodzi - siedzi dwóch bejuchów - smród jak skurwysyn. Do tego stopnia że pomimo mrozu, ktoś z pasażerów otworzył okno parę metrów dalej.
Na następnym przystanku, po otwarciu drzwi jeden z "dżentelmenów" ziewając rzuca głośne:
- Kurwa jak tu zimno
Tramwaj rusza a drugi na to:
- Jeszcze okno otworzyli, pierdolnięci.