Jedzie dwóch gości autostradą na totalnym zadupiu. Brak zasięgu, jakiejkolwiek łączności. Kierowca, który jest lekarzem i jego kolega (bez prawa jazdy). Nagle napotykają karambol: totalna masakra, bezwładnie leży kilkadziesiąt osób, niektórzy krzyczą, wołają o ratunek. Jako, że tylko lekarz umiał jeździć samochodem, poinstruował swojego kumpla:
-Popatrz. Tych ustaw w pozycję boczną ustaloną, tym którzy krwawią zatamuj krwawienie, tych którzy są zakleszczeni w autach nie ruszaj, tym zrób RKO, ja pojadę po pomoc.
Minęło jakieś 1,5 godziny, jak wrócił kolega. Jechał na czele kolumny karetek i wozów straży. Patrzy - a tu jego ziomek posuwa zwłoki jakiejś laski. Osłupiały mówi:
-Ej stary, co ty odpierdalasz!? Przecież mówiłem ci co masz robić, no nie?
Na to jego kolega:
-Aaaa... wiedziałem, że coś mi się pojebało.
-Popatrz. Tych ustaw w pozycję boczną ustaloną, tym którzy krwawią zatamuj krwawienie, tych którzy są zakleszczeni w autach nie ruszaj, tym zrób RKO, ja pojadę po pomoc.
Minęło jakieś 1,5 godziny, jak wrócił kolega. Jechał na czele kolumny karetek i wozów straży. Patrzy - a tu jego ziomek posuwa zwłoki jakiejś laski. Osłupiały mówi:
-Ej stary, co ty odpierdalasz!? Przecież mówiłem ci co masz robić, no nie?
Na to jego kolega:
-Aaaa... wiedziałem, że coś mi się pojebało.