To kurwa pomyśl ponownie. Czym się różni przekroczenie prędkości od przejechania na czerwonym albo po chodniku?
Wszystkie wykroczenia niby tylko.
Po jakiś chuj ktoś dał te ograniczenia, znaki, zakazy, nakazy i wszystkie przepisy.
Jak komuś nie pasują to może zapierdalać autobusem i daję wam gwarancję ,że nie dostaniecie mandatu jadąc autobusem (jak macie bilet ważny i skasowany).
Nowe przepisy mówią JASNO ,że za przekroczenie o 50km/h zabiera się prawko ALE tylko w obszarze ZABUDOWANYM.
Mi raz zabrano prawko za punkty. Uważam ,że słusznie pomimo tego ,że pewnie wielu z was by pierdoliło ,że no to była 3 w nocy i 3 pasmówka (puławska w warszawie). Miałem na koncie już 6 punktów za przekroczenie blisko rok wcześniej prędkości i zapierdalałem z piaseczna po imprezie ok 130 i wszedł mi na zderzak jakiś samochód więc docisnąłem nie wiedząc ,że to nieoznakowani. Pierwszy pomiar zrobili przed terenem zabudowanym i było 201,1 a potem 2gi kilka sekund później za znakiem zabudowanego na 220,9 i dojebali mi 20pkt i tysiaka bo to były już te przepisy o sumowaniu się kar (gimby nie znają ale wcześniej nie sumowało się punktów i kar).
Uważam ,że dobrze zrobili bo nauczyło mnie to w miarę normalnej jazdy. Co by było jakbym przy 220 wyskoczył mi ktoś na ulicę? Albo nie daj boże czyjeś dziecko mi wystrzeliło a po uderzeniu w niego straciłbym panowanie i wjebał się w przystanek gdzie parę osób po imprezie czekało na autobus?
Musiałem znów zdawać prawko i inaczej wszystko odbierałem wtedy i szanowałem ten zalaminowany kawałek papieru aby go znów nie stracić.
Może tak się ludzie nauczą jeździć jak stracą swoje przywileje.