Pare ładnych lat temu, jadac z rodziną przez polske, byłem świadkiem niezbyt przyjemnej sytuacji a mianowicie. Gdzieś w województwie wielkopolskim z tego co pamietam, w środku nocy stary z duzej odległosci zobaczył szczeniaka na poboczu z torebką po chrupkach na głowie. Dostrzegł, ze pies praktycznie wchodził pod samochody, gdyż nic nie widział i ratowały go tylko klaksony. Ojciec chciał sie zatrzymać i zabrać tego psa, fakt faktem sie zatrzymał kilkanascie metrów za tym psem ale ciągła była i dosyć duży ruch ( kilkanacie kilometrów przed nami miał miejsce wypadek śmiertelny). Dlatego nie mógl tam stanąć chciał pomóc ale nie mial za bardzo jak i nie dość ze został obtrobiony to w dodatku zostało mu "przybite" przez wszechobecne "mobilki"(na CB radiu) że to on tego psa wyrzucił co skutkowało pociskami przez debili z TiRów, co prawda stary ich zgnoił i umoralnił ale chuj z tego jak ze szczeniaka po niedlugim czasie został pewnie placek na drodze, bo wątpie żeby ktoś z tej polskiej znieczulicy zareagował. Ojciec jeszcze z dwie godzin był wkurwiony że nie miał wyjebane na reszte tego motłochu co jechał za nami i poprostu niezabrał tego psa. Ale tak to własnie bywa chesz pomóc, a jesteś nie słusznie potępiony.
Także nie pomagajcie biednym zwierzaczkom tylko nagrywajcie ich śmierć i wrzucajcie na harda