Ta śmieszna pani chcial sie ostatnio podeprzeć w swojej TFU-rczości autorytetem P. K. Dicka. Twierdziła ze całego przeczytała i pod jego wpływem napisała swoja najnowsza książkę. Do tego przez rok mieszkała w Kaliforni, gdzie też mieszkał Dick i to ja dodatkowo "zapłodniło" intelektualnie. No cóz baby sa jednak głupie chociarz talentu literackiego im nie odmawiam. Przypomne tylko starcie Dick kontra Lem. Lem uważał Dicka za Dostojewskiego Sci-fi, Dick na swoja schizofreniczna modłe uważał ze Lem nie istniej i jest to konglomerat komunistycznych pisarzy, bo sam jeden człowiek nie móglby napisać takich dzieł.
Ale nagle wyskoczyła pani Gretkowska, która nawet nie doczytała, że postacie kobiece w tfurczości Dicka były dość negatywne, femme fattale, czasami odgrywały istotna role jak np w "Człowieku w wysokim zamku", ale prawie nigdy nie osiagały absolutu, poznania które było znane i to nie koniecznie, tylko czytającemu książkę. Dick był mizoginem w pełnym tego słowa znaczeniu, jego małżeństwa szybko się rozpadały a swoje żony uwazał za wiedźmy lekko mówiac. Dziwne że taka wyzwolona pisarka, popiera się takim autorytetem, no ale czego nie robi się dla kasy. Mozna tu napisać cały essej, tylko po co tepa dzida i tak nic nie zrozumie mimo że przeczytała "całego|" Dicka.
p.s bez głupich skojarzeń z "dickiem".
______________
Lepiej być niezadowolonym człowiekiem niż zadowoloną świniaą; lepiej być niezadowolonym Sokratesem, niż zadowolonym głupcem. A jeżeli głupiec i świnia są innego zdania, to dlatego, że umieją patrzeć na sprawę ze swojego punktu widzenia.