Na karę 25 lat pozbawienia wolności za podpalenie żony skazał krakowski Sąd Okręgowy 43-letniego Zbigniewa J. - poinformowała Angelika Michalik z biura prasowego sądu.
W wyniku doznanych obrażeń kobieta po miesiącu zmarła. Sąd uznał, że Zbigniew J. działał ze szczególnym okrucieństwem i jego wina nie budzi wątpliwości.
Uznał go winnym tego, że 12 maja 2007 roku oblał odzież i ciało swojej żony substancją łatwopalną, a następnie podpalił ją; kobieta doznała oparzeń 65 proc. powierzchni ciała.
Jak ustalono w toku procesu, J. podpalił żonę po kłótni. Mężczyzna oblał kobietę rozpuszczalnikiem przyniesionym z pracy. Po wznieceniu ognia, zaczął go gasić dopiero, gdy zajęły się wykładzina i boazeria.
Żonę ułożył w wannie, a sam pojechał do szpitala z poparzonymi dłońmi. Pogotowie zabrało kobietę dopiero po jego powrocie do domu.
Oskarżony przed sądem nie przyznał się do winy i wyjaśniał, że do wybuchu pożaru doszło przypadkowo. Sąd uznał, że fakty przeczą tej wersji i że oskarżony od początku działał z zamiarem zabójstwa.
Wyrok jest nieprawomocny.
źródło:onet.pl
W wyniku doznanych obrażeń kobieta po miesiącu zmarła. Sąd uznał, że Zbigniew J. działał ze szczególnym okrucieństwem i jego wina nie budzi wątpliwości.
Uznał go winnym tego, że 12 maja 2007 roku oblał odzież i ciało swojej żony substancją łatwopalną, a następnie podpalił ją; kobieta doznała oparzeń 65 proc. powierzchni ciała.
Jak ustalono w toku procesu, J. podpalił żonę po kłótni. Mężczyzna oblał kobietę rozpuszczalnikiem przyniesionym z pracy. Po wznieceniu ognia, zaczął go gasić dopiero, gdy zajęły się wykładzina i boazeria.
Żonę ułożył w wannie, a sam pojechał do szpitala z poparzonymi dłońmi. Pogotowie zabrało kobietę dopiero po jego powrocie do domu.
Oskarżony przed sądem nie przyznał się do winy i wyjaśniał, że do wybuchu pożaru doszło przypadkowo. Sąd uznał, że fakty przeczą tej wersji i że oskarżony od początku działał z zamiarem zabójstwa.
Wyrok jest nieprawomocny.
źródło:onet.pl