casimus, No to do dzieła, na co czekasz
nad planem tego wszystkiego co tam widzieliśmy czuwa ewolucja i dobór naturalny. Wszystko na tym etapie jest logicznym następstwem serii przypadków, i wątpię, żeby to było zaplanowane. Jakby tak było to nie było by żadnego cudu nieprawdaż? Cudem jest właśnie to, że raz puszczony "programik" turla się już sam w każdą stronę jaka mu się akurat nawinie. Inną sprawą jest sam fakt "puszczenia" tego programu, czyli stworzenie wszechświata. Nad tym faktycznie może czuwać coś superdoskonałego, chociaż naczelny fizyk świata Stephen Havking w to nie wierzy. Przekonuje on również, że powstanie czegoś z niczego jest procesem jak najbardziej możliwym. Ale co my, ludzie możemy o tym wiedzieć.
Nazywanie ludzi "pomyłką" i "wirusem" jest objawem krótkowzroczności. Ludzkość osiągnęła największy sukces spośród wszystkich organizmów na świecie. Zadaniem ewolucji jest bowiem dostosowanie się do warunków otoczenia, a my, dzięki największemu osiągnięciu ewolucji - inteligencji (i zdolności abstrakcyjnego) myślenia jesteśmy w stanie dostosowywać otoczenie do nas. To, że aktualnie działa to zbyt negatywnie na otoczenie wynika tylko i wyłącznie z tego, że cywilizacja jest jeszcze bardzo młodym tworem. Przez tysiące lat istnienia ludzkości (będące niczym w porównaniu z miliardami istnienia ziemi) nie wadziliśmy sobie z naturą zbyt szczególnie. Dopiero rewolucja przemysłowa zmieniła ten fakt. Od tamtego okresu minęło tak niewiele czasu, że w perspektywie istnienia gatunków i dostosowywania się ich do świata, technologia jest jeszcze nieokiełznaną siłą w naszych rękach. Jedyną kwestią która mnie ciekawi jest to, czy zdążymy okiełznać technikę na tyle szybko, żeby dało się jeszcze żyć na naszej planecie, czy też trzeba będzie sobie szukać nowego domu, w którym nie popełnimy już tego błędu. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że mamy jeszcze duużo czasu, bo pierdolenie ekologów, że człowiek przyczynia się do globalnego ocieplenia jakoś znacznie jest strasznie aroganckie. Pierdy owiec w Nowej Zelandii produkują kilkakrotnie więcej gorszego gazu cieplarnianego (CH4) niż CO2, a nikt o ich wpływie na klimat nie trąbi. Widziałem też gdzieś dane mówiące, że erupcja Ejafjakula (nie mam pojęcia jak to się pisze) łączyła się z większą emisją CO2 niż w przypadku wszystkich samochodów od początku ich istnienia. Zmiany klimatyczne to procesy cykliczne i niezależne od pierdzenia naszych kominów. Właściwie jedyne na co wpływa przemysł to stan lokalnych wód i powietrza. Ale to przejściowo. Już 10,15 lat po zamknięciu jakiejś wielce oburzającej zielonych fabryki stan wraca praktycznie do naturalnego.
@edit : w ogóle to polecam filmik sci funa na ten temat.