To i ja zarzucę ścisłym sucharkiem zasłyszanym na polibudzie:
Pewien naukowiec postanowił przeprowadzić badania porównawcze na matematyku i fizyku.
Na scenie teatralnej postawił krzesełko, na którym usiadła piękna kobieta i zasłonił ją kurtyną.
W pewnej odległości od krzesełka wyznaczył linię start, na której w pierwszej kolejności stanął matematyk.
-z każdym uniesieniem kurtyny ujrzysz piękną kobietę, wtedy możesz przejść połowę dystansu dzielącą cię od niej - powiedział naukowiec.
Matematyk zbliżał się za każdym razem o połowę dystansu i w pewnym momencie się rozpłakał.
-matematyku, czemu płaczesz?
-no bo zbliżam się do tej pięknej kobiety i zbliżam, ale nigdy jej nie osiągnę...
Naukowiec zanotował wszystko co zaobserwował i powtórzył eksperyment na fizyku.
W pewnym momencie wykonywania tych samych czynności, fizyk zaczął się szyderczo uśmiechać.
-fizyku, dlaczego się uśmiechasz? Przed chwilą był tu matematyk i rozpaczał, że nigdy nie dojdzie do tej pięknej kobiety...
-no tak, to prawda, że nigdy się do niej nie zbliżę ostatecznie, ale w końcu osiągnę dystans wystarczający do wszelkich praktycznych zastosowań...
A jak ktoś nie kuma to odczytać ponownie po ukończeniu gimnazjum.