Mądry człowiek wie, że to co się dzieje to początek końca dotychczasowego świata zachodniego, jaki już wielokrotnie następował od starożytnej Grecji i Rzymu po upadek kolonialnych imperiów w połowie XX wieku. Nic nadzwyczajnego, ale też jak każdy proces historyczny nieuchronne. Trudno za mędrców uznać ludzi sądzących, że postawienie płotu czy nawet strzelanie do uchodźców cokolwiek zmieni. Jedyne znaczenia mają procesy demograficzne, które w skali świata zachodniego są strasznie niekorzystne, a w świecie arabskim i Afryce wprost przeciwnie. Oni po prostu godzą się na życie z gromadką dzieci w warunkach jakie większość z nas uznaje za zbyt chujowe, aby mieć choć jedno dziecko. Pierdolą żłobki, karierę matki, a nawet socjal, bo i tak u siebie go nie mają (jak jest to jeszcze lepiej, ale to nie jest warunek). Jedyną szansą dla zachowania białej Europy byłaby zgoda na znaczące obniżenie standardów życia, realną wielodzietność minimum 4-5 bachorów i wiele innych nieprzyjemnych, więc i nieakceptowalnych zmian.
Więc pytam tych mądrych (z dowcipu) na jakie ograniczenia jesteście gotowi?, ile dzieci macie/planujecie?, czy odpowiada wam życie z kobietą, której horyzonty myślowe mieszczą się między kuchnią i śmietnikiem? No, mądrale.
______________
Człowiek z wolną wolą może robić wszystko, człowiek wolny więcej.