Wchodzi policjant do księgarni. Ekspedientka patrzy na niego i po chwili zastanowienia pyta go: - Co? Pada?
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 17:51
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 14:20
📌
Powodzie w Polsce
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 23:12
Na początku nie zrozumiałem. Zbyt duża abstrakcja, że w ogóle wszedł.
Ach, przypomniał mi się stary dowcip przy okazji:
Dwóch policjantów zastanawia się co znajomemu kupić na urodziny. Jeden z nich wpadł na pomysł:
- Ty, może mu książkę kupić?
- Nie no, ma już jedną.
Dwóch policjantów zastanawia się co znajomemu kupić na urodziny. Jeden z nich wpadł na pomysł:
- Ty, może mu książkę kupić?
- Nie no, ma już jedną.
Przerabianie kawałów z PRL-u jest po prostu głupie. Za cholerę to nie pasuje do rzeczywistości.
Że niby policjant to głąb co książki nie tyka? Taką sytuację można by dopasować do większości społeczeństwa, niby same magistry, a książek nie czytają bo "nie mają czasu", albo inne pierdolenie...