Tego nikt nie wymyślił. To autentyczne rozmowy zasłyszane w policyjnych radiostacjach w różnych okresach i miejscach kraju.
"Niech jakiś wolny radiowóz pojedzie do parku. Lata tam jakaś goła kobieta. Tylko nie jedźcie tak jak ostatnio, wszyscy na raz!!!" To komunikat z policyjnej radiostacji. Gdzieś z Polski.
Usłyszane w eterze: "Podjedź na ul. Grunwaldzką, tam jakieś dzieciaki rzucają petardy. Wytłumacz im, gdzie mają sobie je wsadzić..."
"51, jak będziesz wolny, to podjedź do parku. Tam w krzakach jest jakaś para. Podejdź dyskretnie i posłuchaj, czy ta pani mówi, że jej dobrze, czy może krzyczy ratunku..."
"Przyślij mi tu grupę, bo na ulicy leży facet i wygląda, że mu coś strzeliło do głowy... Co takiego!? Nie znam się na tym, ale wygląda mi to na dwie kule kaliber 9 mm."
"Podjedź pod domy towarowe, tam czai się nasza obserwacja i biją ich chuligani. Trzeba im pomóc."
"Na placu Wolności stoi czerwony zaporożec z niemieckimi znakami bojowymi. Zobacz co to jest."
"Chciałbym przypomnieć, że nie wolno używać słów przez radiostację! - To jak mam mówić?"
Nadaj kierunek!
"Przed chwilą sprzed komisariatu skradziono radiowóz.Oznakowany. Wygląda tak jak każdy inny."
"Jakiś pijany chodzi, samochodom w jeździe przeszkadza. Nadaj mu kierunek. Ostrobramska przy PCO, na pasie zieleni leży. Tu trzeba trójek. ("trójki"-3033-policyjna nyska do zbierania pijaków). Trójki? Tak, zgłaszam się. Podjedź i zabierz leżaczka do "Betlejem". No cóż, taki los taksówki bagażowej."
"Jagiellońska 42, ma ją gwałcić. Zdążyła przedzwonić..."
"Przy mieszkaniu leży i śpiewa. Może artysta? Sprawdź, czy go do izby, czy na festiwal."
- Kiedy wreszcie dowieziesz zatrzymanego do prokuratury? Tam czekają już 3 godziny! - Jak tylko pomocnik dowiezie mi benzynę tramwajem. Gdzie stoisz? - Nie wiem, nigdy tu nie byłem.
Opowiedziane przez policjantów
Kiedyś dyżurny mojej KPP wysłał radiowóz na interwencję mówiąc do nas "po radiostacji": jedźcie do parku, bo tam facet konia bije. Załoga popatrzyła na siebie i nie wiedzieli zbytnio, co mają zrobić. Jak się okazało ktoś zadzwonił na policję, widząc, jak jakiś facet załadował na wóz skoszoną trawę, a że koń nie mógł tego ciągnąć, to go batem potraktował!
... a czy słyszeliście, żeby dyżurny sam siebie kryptonimem wywołał, a później wrzeszczał, że mu się nie zgłasza nikt ? To dopiero ubaw - mówi policjant z Podkarpacia.
"Głośna" interwencja
Jest cieplutka noc. 3.30. Wokół otwarte osiedle. Wielu ludzi jeszcze nie śpi, okna mają otwarte. Słyszą o czym rozmawiają policjanci, a najlepiej słyszą radiostację. Patrol legitymuje. Jedynego nieszczęśliwca, jaki pojawił się w polu widzenia - tuż przed własnym blokiem. Musieli trochę za nim gonić, bo był daleko. Legitymowanie. Sprawdzają, czy nie poszukiwany. Dyżurny pyta jeszcze raz o nazwisko, bo mu się coś nie zgadza. Przeliterowuje nazwisko. OK - "F" lub jak kto woli "NP".
Policjanci po powrocie do jednostki mówią dyżurnemu, że będzie na niego skarga?! Dlaczego?! Za sposób sprawdzania i komentarz w radiostacji. Co zatem zaszło?! Dyżurnemu nie pasowało nazwisko sprawdzanego:
- Kotas ? - Tak. I pomimo że usłyszał wyraźnie, naciska na "sitko" ponownie: - Nazwisko Kotas? Tak jak Kutas, tylko przez "O"?! - Tak! - usłyszał cichutko i nieśmiało. - To nie mam takiego ... w komputerze. Zabrzmiało pięknym, wielokrotnym echem po ciasnej zabudowie sypialnianej dzielnicy, tuż pod oknami mieszkania nieszczęśnika i jego sąsiadów.
Potrącone białe myszki
"Hmmm. Jako młody przestraszony patrolowiec w jednostce w Leżajsku zatrzymałem do kontroli panią będącą pod wpływem alkoholu, która z uporem próbowała rozjechać białe myszki biegające po ulicy... Niestety, nie dysponowaliśmy stosownym urządzeniem, tzn. alkomatem. - Dyżurny zadysponował: "to zabrać tę panią i przedmuchamy ją na komisariacie..." Szkoda, że nie widzieliście miny kobitki. Momentalnie wytrzeźwiała.
Korespondencja po przeprowadzonej interwencji do dyżurnego: "Słuchaj on jest bezdomny. Ja go pouczyłem i poszedł sobie do domu..."
"Niech jakiś wolny radiowóz pojedzie do parku. Lata tam jakaś goła kobieta. Tylko nie jedźcie tak jak ostatnio, wszyscy na raz!!!" To komunikat z policyjnej radiostacji. Gdzieś z Polski.
Usłyszane w eterze: "Podjedź na ul. Grunwaldzką, tam jakieś dzieciaki rzucają petardy. Wytłumacz im, gdzie mają sobie je wsadzić..."
"51, jak będziesz wolny, to podjedź do parku. Tam w krzakach jest jakaś para. Podejdź dyskretnie i posłuchaj, czy ta pani mówi, że jej dobrze, czy może krzyczy ratunku..."
"Przyślij mi tu grupę, bo na ulicy leży facet i wygląda, że mu coś strzeliło do głowy... Co takiego!? Nie znam się na tym, ale wygląda mi to na dwie kule kaliber 9 mm."
"Podjedź pod domy towarowe, tam czai się nasza obserwacja i biją ich chuligani. Trzeba im pomóc."
"Na placu Wolności stoi czerwony zaporożec z niemieckimi znakami bojowymi. Zobacz co to jest."
"Chciałbym przypomnieć, że nie wolno używać słów przez radiostację! - To jak mam mówić?"
Nadaj kierunek!
"Przed chwilą sprzed komisariatu skradziono radiowóz.Oznakowany. Wygląda tak jak każdy inny."
"Jakiś pijany chodzi, samochodom w jeździe przeszkadza. Nadaj mu kierunek. Ostrobramska przy PCO, na pasie zieleni leży. Tu trzeba trójek. ("trójki"-3033-policyjna nyska do zbierania pijaków). Trójki? Tak, zgłaszam się. Podjedź i zabierz leżaczka do "Betlejem". No cóż, taki los taksówki bagażowej."
"Jagiellońska 42, ma ją gwałcić. Zdążyła przedzwonić..."
"Przy mieszkaniu leży i śpiewa. Może artysta? Sprawdź, czy go do izby, czy na festiwal."
- Kiedy wreszcie dowieziesz zatrzymanego do prokuratury? Tam czekają już 3 godziny! - Jak tylko pomocnik dowiezie mi benzynę tramwajem. Gdzie stoisz? - Nie wiem, nigdy tu nie byłem.
Opowiedziane przez policjantów
Kiedyś dyżurny mojej KPP wysłał radiowóz na interwencję mówiąc do nas "po radiostacji": jedźcie do parku, bo tam facet konia bije. Załoga popatrzyła na siebie i nie wiedzieli zbytnio, co mają zrobić. Jak się okazało ktoś zadzwonił na policję, widząc, jak jakiś facet załadował na wóz skoszoną trawę, a że koń nie mógł tego ciągnąć, to go batem potraktował!
... a czy słyszeliście, żeby dyżurny sam siebie kryptonimem wywołał, a później wrzeszczał, że mu się nie zgłasza nikt ? To dopiero ubaw - mówi policjant z Podkarpacia.
"Głośna" interwencja
Jest cieplutka noc. 3.30. Wokół otwarte osiedle. Wielu ludzi jeszcze nie śpi, okna mają otwarte. Słyszą o czym rozmawiają policjanci, a najlepiej słyszą radiostację. Patrol legitymuje. Jedynego nieszczęśliwca, jaki pojawił się w polu widzenia - tuż przed własnym blokiem. Musieli trochę za nim gonić, bo był daleko. Legitymowanie. Sprawdzają, czy nie poszukiwany. Dyżurny pyta jeszcze raz o nazwisko, bo mu się coś nie zgadza. Przeliterowuje nazwisko. OK - "F" lub jak kto woli "NP".
Policjanci po powrocie do jednostki mówią dyżurnemu, że będzie na niego skarga?! Dlaczego?! Za sposób sprawdzania i komentarz w radiostacji. Co zatem zaszło?! Dyżurnemu nie pasowało nazwisko sprawdzanego:
- Kotas ? - Tak. I pomimo że usłyszał wyraźnie, naciska na "sitko" ponownie: - Nazwisko Kotas? Tak jak Kutas, tylko przez "O"?! - Tak! - usłyszał cichutko i nieśmiało. - To nie mam takiego ... w komputerze. Zabrzmiało pięknym, wielokrotnym echem po ciasnej zabudowie sypialnianej dzielnicy, tuż pod oknami mieszkania nieszczęśnika i jego sąsiadów.
Potrącone białe myszki
"Hmmm. Jako młody przestraszony patrolowiec w jednostce w Leżajsku zatrzymałem do kontroli panią będącą pod wpływem alkoholu, która z uporem próbowała rozjechać białe myszki biegające po ulicy... Niestety, nie dysponowaliśmy stosownym urządzeniem, tzn. alkomatem. - Dyżurny zadysponował: "to zabrać tę panią i przedmuchamy ją na komisariacie..." Szkoda, że nie widzieliście miny kobitki. Momentalnie wytrzeźwiała.
Korespondencja po przeprowadzonej interwencji do dyżurnego: "Słuchaj on jest bezdomny. Ja go pouczyłem i poszedł sobie do domu..."