- To jest niemoralne - mówi Anna Nygard z organizacji Nikt Nie Jest Nielegalny walczącej o prawa imigrantów. Przeciwko łapankom zaprotestowało 161 dziennikarzy, prawników i naukowców, którzy podpisali się pod apelem do władz. Opozycyjna Partia Zielonych skierowała do Komisji Europejskiej donos na rząd za naruszenie prawa do swobodnego poruszania się w UE. Nawet minister integracji Erik Ullenhag z Ludowej Partii Liberałów powiedział, że metody policji są karygodne. - Jeśli ludzie naprawdę są kontrolowani tylko z powodu koloru skóry, jest to niedopuszczalne i niezgodne z prawem - mówił agencji prasowej TT.
Zaczęło się od wewnętrznej gazetki dla policjantów, w której funkcjonariusze pochwalili się, że na poważnie wzięli rządowe dyrektywy o zmniejszeniu liczby nielegalnych cudzoziemców i pochwalili się metodami ich wyłapywania. Ktoś szybko wrzucił gazetkę do internetu i rozpętała się burza, bo policja ma prawa skontrolować dokumenty tylko wtedy, jeśli ma poważne podejrzenie o popełnieniu przestępstwa czy wykroczenia.
Gonzales Munoz był jednym z tych, którzy na własnej skórze przekonali się, co to jest tzw. wewnętrzna kontrola cudzoziemców w sztokholmskim metrze. - Zapłaciłem za bilet, wszedłem za bramki i czekałem tam na przyjaciela. Po chwili podszedł do mnie funkcjonariusz i zapytał po angielsku, czy mogę z nim na chwilę pójść na bok - opowiadał Munoz telewizji SVT. Policjant poprosił go o paszport i powiedział, że jest podejrzany o nielegalny pobyt w Szwecji. Munoz był zszokowany, bo szwedzkim obywatelem jest od urodzenia. Policjant w końcu go przeprosił i poszedł dalej. - To dyskryminacja - powiedział Munoz.
- Nie robimy łapanek na podstawie karnacji skóry - zapewnia Jessica Fremnell, szefowa działu prasowego policji w Sztokholmie. - Kontrolujemy ludzi, którzy przeskakują przez bramki do metra. Bywają też przypadki, kiedy ludzie wyglądają na nerwowych albo zachowują się podejrzanie. Wtedy mamy prawo zażądać dokumentu tożsamości.
Fremnell przyznaje jednak, że metoda jest kontrowersyjna. - Niektórzy w gazetach nazywają ją metodą gestapo, ale to przesada - mówi.
Anna Nygard z organizacji Nikt Nie Jest Nielegalny nie może zrozumieć, jak można w ten sposób obchodzić się z ludźmi. Opowiada, że zdarzają się sytuacje, iż imigranci są deportowani do swoich krajów, gdzie trafiają prosto do więzienia, a często są torturowani. - Cieszę się jednak, że sprawa kontroli wyszła na jaw. Bo są to metody znane i testowane od dziesięciu lat - mówi Nygard.
Szwecja jest jednym z państw europejskich, które wiodą prym w liczbie przyznawanych obywatelstw i azylów dla cudzoziemców. W 2011 r. o azyl starało się prawie 30 tys. osób, w większości z Afganistanu, Somalii i Serbii. Otrzymała go co trzecia osoba.
Wiele osób, gdy dostaje odmowę, ukrywa się. W ciągu dwóch lat liczba deportowanych ze Szwecji nielegalnych imigrantów zwiększyła się blisko dwukrotnie.
tekst z wyborczej