Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Ja w UK na takie pudełko musze pracować przez jakieś 20-25min żeby na nie zarobić, w PL już chyba ciut dłużej trzeba...
Od siebie dodam tylko że w Polsce po przejebanych studiach jakbym poszedł do pracy, mając dom i musząc tylko opłacić rachunki+konieczność posiadania auta do dojazdu do pracy przy zarobkach 2 tys na rękę (po przejebanych studiach!) co po dwóch latach oscylowało by koło 3 tys na rękę, nie było mnie stać na życie (bo wpierdalanie chleba z wodą to nie życie). Teraz jestem w Anglii, niedługo będę miał pracę i pracując za niewiele ponad 6 funtów stać mnie będzie na wynajem mieszkania i rachunki z utrzymaniem dwóch osób. I pierdoli mnie to że ktoś myśli że tutaj jest drożej-jest zdecydowanie taniej. Zakładając nawet że produkty są o połowę droższe to itak zarabia się 3 razy tyle co w Polsce na godzinę więc logicznie rzecz biorąc są "tańsze". No chyba że ktoś zarabia w funtach a liczy w złotych. "O kurwa, kilo mięsa 8 funtów! Przecież to 40 zł! Jak kurwa drogo!" mięso w Polsce powiedzmy 25 zł-prawie trzy godziny pracy na najniższej (licząc na rękę), 8 funtów-półtorej godziny pracy.
I jeszcze jedna sprawa: tutaj za tygodniówkę kupuje się laptopa, albo auto (typu focus), za dwie tygodniówki kozaka laptopa albo auto którym na prawdę można jeździć (po 2000 roku, np scenic'a, carisme, civic'a, mondeo w nowej budzie), a w Polsce za miesięczną wypłatę można myśleć o Lanosie, za dwie tygodniówki to można wziąć kredyt na laptopa.
Mógłbym napisać o wiele więcej ale chyba już łapiecie o co mi chodzi.
w Polsce idziesz do sklepu kupujesz 1 butelkę pepsi
W rzeszy idziesz do sklepu bierzesz 2x zgrzewkę pepsi
u nas idziesz kupujesz 4 piwa tam kupujesz skrzynkę
Ale co mój kraj...taki piękny...
Wiem, że i tak w chuj drogo, ale te nasze cuksy są 2 razy wieszke prawie.
no dobrze niech tamte kosztują nawet 8 funtów....tylko tam na nie pracujesz jakieś 30/40 minut...
w polsce na najniższej 60 zł to masz 8h zapierdalania przy maszynie
ehhh ekspertem nie jestem ale jak wol widac ze opakowanie w polsce jeste wieksze stosunek etykiety do opakowania polskie 250g a GB 125g
Te opakowania W GB sa o wiele wieksze niz 125g, raczej blizej 1kg
Teraz już nie ma czegoś takiego jak "polski sklep" nawet pierdolona Biedronka czy Żabka są hiszpańskie, tam wędruje 90% zysku i tam wędrują podatki.
Portugalskie! Wcześniej były polskie, możesz mieć pretensje do Mariusza Światlskiego, że chciał zarobić na stworzonej marce i ją sprzedał.
niszczące lokalne produkty i lokalny mały biznes (sklepiki, masarzy, piekarzy, warzywniaki)
Niszczą się sami, bo niektórzy nie potrafią zarządzać swoimi sklepami.
Dobry zarządzający sam może zrobić promocje, gazetki i znaleźć uznanie klientów. Pewnie, że chodzę do Biedronki, ale chodzę również do lokalnych sklepów typu monopolowy, warzywniak, czy mięsny, które wbrew pozorom (odległość do Biedronki - 200 metrów) nie znikają z rynku, a wręcz się rozwijają.
Przeciez takie coś produkowane jest nie w UK ale w Chinach. Transportowane do Gdańska czy Gdyni z Chin. Więc do nas mają nawem mniejszy dystans niż do UK. Podatkow tesco u nas nie placi więc chyba powinno byćtaniej ???
A to Ci. Jakiś nowy kanał wykopali?
Nigdzie tak nie pierdolą swoich jak w Polsce.
@up
To wina pierdolonego polskiego buractwa i cwaniactwa, że na każdym kroku, nawet na zasranych kurwa cukierkach, chcą wydymać swojego rodaka.
Nigdzie tak nie pierdolą swoich jak w Polsce.
@up
To wina pierdolonego polskiego buractwa i cwaniactwa, że na każdym kroku, nawet na zasranych kurwa cukierkach, chcą wydymać swojego rodaka.
Nie nie kolego , problem leży w tym , że te cukierki zanim dotrą do polski przechodzą przez 2 pośredników i handlarzy , którzy narzucają swoją marżę żeby zarobić czyli produkt po cenie handlowej 1.5 funta , sklep w anglii po 4 funty , po 1 pośredniku 6 funtów(musi zarobić na paliwo + jakiś zysk) , po 2 pośredniku 8 , sklep kupuję masówkę za 8 sprzedaję za 12 i stąd taka cena
jakby ten produkt był produkowany w Polsce to cena byłaby niższa , ale że nie jest to leci przez x- naście rąk a później coś co kosztuje w anglii 20 zl u nas 60
Płeć Lukaszdg
Gdzie jest mój koment?
Tutaj macie jak Wam za drogo sklepykrzys.pl...hp?r=43&b=1336. Będzie mi tutaj kozaczył jeden z drugim....i co UK teraz może Nam...a wszystko dzięki Krzyśkowi...
To i tak 2 razy drożej
Ja i moja żona zarabiamy 7 funtów na godzinę (niewiele więcej niż najniższa krajowa), pracujemy około 35 godzin tygodniowo, weekendy wolne, praca prosta, przy dokumentach, pierdzenie w stołek, kawa ciastko.
Po zapłaceniu miesięcznych opłat łącznie z wydatkami na jedzenie zostaje nam na tak zwane "przejebanie" w NAJGORSZYM wypadku 600 funtów. W najgorszym.
Co miesiąc mogę sobie odłożyć pieniądze, kupić nowy tablet, telewizor, pralkę - na co mam kurwa ochotę.
Odłożyłem sobie 2 miesiące pieniądze i kupiłem sobie peceta za tysiąc funtów, bo nie było na co specjalnie wydawać, a oszczędności mamy.
W Polsce musiałem brać średniej klasy kompa na 2 lata na kredyt, dzięki czemu nie miałem na nic pieniędzy prawie. Na koniec miesiąca trzeba było szukać promocji w biedronce, pomimo, że oboje pracowaliśmy na wysokich stanowiskach - żona kierowniczka Rossmana, ja zastępca kierownika w Empiku (i to za czasów gdzie handel nie był jeszcze tak skurwiały).
jeśli jeszcze myślicie, że w kraju nie ma na co narzekać, to albo starzy smarują wam dupę kasą, albo mieliście i szczęście i zapała i łeb na karku i wiedzę. I bardzo dobrze.
Tylko kurwa nie zapomnijcie, że nie jesteście, kurwa, standardem. Standardem jest osoba ze średniego miasta, co chuja może, bo rodzina nie ma jak go utrzymać - więc zapierdala w jakiejś chujni, żeby zapłacić za studia - a potem, po studiach będzie pracował gdzieś, gdzie go będą dymali "bo tak jest".
A to wszystko dlatego, że taką politykę promują ludzie, którzy mówią że dymanie innych jest cacy, bo to nie ich problem. Bo oni tak nie mają.
"Kraj piękny, tylko ludzie kurwy"
Nie nie kolego , problem leży w tym , że te cukierki zanim dotrą do polski przechodzą przez 2 pośredników i handlarzy , którzy narzucają swoją marżę żeby zarobić czyli produkt po cenie handlowej 1.5 funta , sklep w anglii po 4 funty , po 1 pośredniku 6 funtów(musi zarobić na paliwo + jakiś zysk) , po 2 pośredniku 8 , sklep kupuję masówkę za 8 sprzedaję za 12 i stąd taka cena
Chuja tam - te cukierki angielska centrala akurat wysyła bezpośrednio do odbiorców, do tego mogą zorganizować transport częściowy (pół tira na przykład) na trasie innej dostawy - więc na przykład centrala Real zamawia 100 ton, jest to wysłane do magazynu głównego centrali. Koszty transportu rozliczone na karton są niemal zerowe.
W przypadku krajowego odbiorcy, niesieciowego, to oczywiście będzie on zamawiał od pośrednika i dawał się ruchać. TYLKO ŻE może tak samo zamówić od producenta, tylko im sie nie chce pierdolić. Obecnie nie ma żadnego problemu z rozliczeniem faktur UE i tylko z lenistwa dymają rodaków. A to że różnica w cenie 500%? Klient głupi, to kupi. Własnie.
Przeciez takie coś produkowane jest nie w UK ale w Chinach. Transportowane do Gdańska czy Gdyni z Chin. Więc do nas mają nawem mniejszy dystans niż do UK. Podatkow tesco u nas nie placi więc chyba powinno byćtaniej ???
Od zarania dziejów najszybsza i najkrótsza droga morska z Chin do Polski MUSI przebiegać przez kanał La Manche a więc nawet jakbyś dostarczał towar z Chin do UK do Liverpoolu ba! Nawet i do jakiegoś małego portu na północy Szkocji to i tak będzie bliżej niż do Polski. A 95% towarów przyjeżdzających do "polskich" marketów (w cudzysłowiu, gdyż żaden market w Polsce, jak już pisałem, nie należy do Polaków) z Chin rozładowywanych jest nie w Gdańsku/Gdyni tylko w Amsterdamie/Rotterdamie bądź Hamburgu i dopiero tam pociągami/ciężarówkami przywożą do Polski
jakby ten produkt był produkowany w Polsce to cena byłaby niższa , ale że nie jest to leci przez x- naście rąk a później coś co kosztuje w anglii 20 zl u nas 60
Cena nie byłaby niższa bo działa tu syndrom Polaczka-buraczka, drobnego krętacza i kombinatora, dobry przykład: jabłka. Polska jak wiadomo jest potentatem w dziedzinie produkcji jabłek, jednkaże te owoce w kraju są bardzo drogie (jak lato jest zimne/jest susza to "cena duża bo jabłek mało" ale jak lato jest w miarę ciepłe to... też są niemożliwie drogie bo "jest nadprodukcja, handlarz musi trzymać cenę żeby wyjść na swoje". A rolnik w skupie dostaje tak czy siak grosze) a najśmieszniejsze jest to, że kupując te polskie jabłka w holenderskim sklepie płacę... tyle samo albo nawet mniej niż w markecie w Polsce, a przecież żebym mógł sobie szamać w zimie takie jabłuszko to musi ono przejechać 1000 km tirem a potem leżeć w chłodni! A i Holendrzy zarabiają 4-6 razy więcej niż Polacy więc mogliby sobie pozwolić na wyższą cenę, czemu tak nie jest? A to dlatego, że holenderski właściciel Deena, Aldika czy Szpary nie musi wyprowadzać 3/4 swojego zysku za granicę, ale też nie jest takim skurwysynem żeby na kilogramie jabłek kupowanych za 2 zł od rolnika mieć 100% i więcej przebitki...
Kolejny przykład: paliwo. Na każdej stacji marża sprzedawcy (ponoć) wynosi około złotówki na litrze, jest to uzasadnione min. dużym kosztem transportu (bo każde kilkanaście ton paliwa trzeba przewieźć osobno tirem nawet 500-600 km od Rafinerii Płock). Ok rozumiemy to, ile w takim razie kosztuje paliwo w samym Płocku, skoro przywiezienie go to groszowe sprawy? Otóż kosztuje ono niemal tyle co w centrum Warszawy albo w daleko wysuniętych skrajnych końcach Polski. Czemu? Jakież może być inne wytłumaczenie na tak wysoką marżę niż czyste skurwysyństwo Polaczków-buraczków? Jestem pewien że nawet jakbyśmy 100% swojego gazu, węgla i ropy brali z krajowych zasobów to ceny i tak mielibyśmy jedne z najwyszych na świecie.
Komentarz - wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma. To nie odnosi się tylko do kraju, ale też do miasta, w którym mieszkamy, firmy w której pracujemy, kibla, w którym sramy. A w tym ostatnim jesteśmy najlepsi.
Póki nie wziąłem się do roboty, też umiałem tylko narzekać. Teraz wiem, że Anglia mi do szczęścia nie potrzebna.
Tak więc do roboty, Nieroby!!
najbardziej boli to , że nie ma polskich marketów , a właścicielami są zagraniczne koncerny przez co to nie kraj się bogaci .
Druga sprawa , że wielu z nas próbuje jak najwięcej zyskać. Tak jak ktoś wspomniał o jabłkach , kilo jabłek w skupie kosztuje 30-40 groszy , natomiast zobaczcie sobie ile w sklepie po 3-4 zł , cena na targu handlowym w dużych ilościach to 1,50 - 2 zł , marża 100% to jest w chuj dużo , 20 lat temu właścicielom marża wynosiła 25-40%. Za 100zł jabłek sprzedawałeś za te 125 - 140 zł i to był duży zysk za 1 towar w ciągu dnia , nie licząc innych itd.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów