18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Soft Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Forum Szukaj Ranking
Wesprzyj nas Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 20:34
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:47
Ciekawy artykuł na temat naszego producenta taborów kolejowych.
Pokazuje jak to jest być przedsiębiorcą w naszym Kraju

UWAGA: Dużo czytania !

- Jesteśmy naiwni gospodarczo jak małe dzieci i nie dbamy o swoje interesy. Będziemy mieli w Polsce włoskie Pendolino, ale widzieli państwo, aby ktoś z władz walczył, żeby w tych pociągach były jakieś polskie elementy? Wydajemy 2,7 mld zł i jest nam to obojętne! - mówi Tomasz Zaboklicki,właściciel Pesy, człowiek, który sprzedaje polskie pociągi niemieckim kolejom
Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński: W ubiegłym roku rynek kolejowy oniemiał. Jakaś polska firma wygrała kontrakt na dostawę pociągów dla Deutsche Bahn o wartości 1,5 mld euro. W ostatnich dniach podpisaliście kolejny na produkcje pociągów dla włoskich kolei Trenitalia na 140 milionów euro. Jak to się robi?


Tomasz Zaboklicki, współwłaściciel i prezes zarządu Pesa Bydgoszcz: Planowaniem, uporem w działaniu i zdobytymi certyfikatami.

Nie wiem, czy panowie wiecie, że jesteśmy jedynym krajem w Europie, gdzie zakłady naprawiające, modernizujące i budujące tabor w ogóle nie są certyfikowane. Jeżeli chcą panowie wymienić opony zimowe, to idą do warsztatu, który ma na ścianie certyfikat, że spełnia wymogi bezpieczeństwa i że ma odpowiednie urządzenia do bezpiecznej wymiany. W Polsce każdy, nawet w szopie, może naprawiać pociąg, który będzie jeździł 200 km na godzinę.

Nie ma takich wielkich szop.


- To w hali. Urząd Transportu Kolejowego czeka, aż Bruksela wprowadzi ujednolicone normy dla wszystkich krajów UE. I tak czekamy już wiele lat.

Tylko że do tego czasu w Polsce można robić, co się chce. My uznaliśmy, że na taki brak certyfikatów nie możemy sobie pozwolić, i choć nikt od nas tego nie wymagał, przyjęliśmy normy niemieckie. Zdobyliśmy wszystkie dokumenty, wszystkie certyfikaty, jakie wymagają Niemcy od swoich firm z branży. Ba, postanowiliśmy być nawet jeszcze dokładniejsi i precyzyjniejsi niż oni. I Niemcy to docenili.

Kontrakt na wagony dla Niemców wygraliście z potentatami w branży, często wspieranymi przez swoje rządy. Ile trwały przygotowania do podpisania umowy?

- Pięć lat. W tym czasie niemieccy inżynierowie przyjeżdżali do nas, oceniali, sprawdzali każdy szczegół, każdy metr zakładu, sposób zarządzania firmą i kompetencje pracowników.

Co dokładnie będziecie robić dla Deutsche Bahn?

- Pociągi spalinowe w różnych wariantach. Bo poszczególne landy mają różne wymagania. W sumie 470 pojazdów z dostawą od 2015 roku. Wygraliśmy nie tyle ceną, ile elastycznością. Możemy zrobić wszystko, co chcą. W dziale badań i rozwoju pracuje u nas 250 osób. To największe biuro konstrukcyjne w naszej części Europy, porównywalne z biurami wielkich koncernów: z francuskim Alstomem, hiszpańskim CAF czy szwajcarskim Stadlerem.

Niemiecki rynek jest najtrudniejszy, najbardziej wymagający w Europie. Wzbudzamy teraz większe zaufanie. I dzięki temu pojawiają się kolejne zlecenia.

Ostatni nasz wygrany kontrakt, z maja, obejmuje 40 spalinowych pociągów dla kolei włoskich Trenitalia. Kontrakt zawiera także możliwość rozszerzenia zakupu o kolejnych 20 sztuk.

Mało brakowało, a do umowy z Deutsche Bahn by nie doszło. Niemieccy związkowcy podnieśli bunt: "Jak to, jakaś nieznana firma z Polski będzie robić nam pociągi? Zabiorą nam pracę. Nie pozwolimy!". Grozili strajkiem, jeżeli wygracie.

- Zaproponowaliśmy, żeby silniki i zespoły hamulcowe do robionych przez nas pociągów dostarczali niemieccy producenci.

Dziwił pana ten opór związkowców?

- Absolutnie nie. Szanuję ich. My, Polacy, powinniśmy się od nich uczyć. W przeciwieństwie do innych krajów nie dbamy o własne interesy. Jeżeli uczestniczymy w przetargach we Włoszech, Czechach, Niemczech, to tamte państwa - owszem - dopuszczą konkurencję, ale chcą, aby coś z takich kontraktów zostało u nich w kraju.

A my? Jesteśmy naiwni gospodarczo jak małe dzieci i nie dbamy o swoje interesy. Strasznie mnie to denerwuje.

Co pan ma na myśli?

- Będziemy mieli w Polsce włoskie Pendolino, ale widzieli państwo, aby ktoś z władz walczył, żeby w tych pociągach były jakieś polskie urządzenia, polskie elementy? Wydajemy 2,7 mld zł i jest nam to obojętne!

Owszem, w końcu być może pewne rzeczy do Pendolino będą zrobione w Polsce, ale nie dlatego, że my tego się domagaliśmy. To tylko dobra wola Alstomu - właściciela zakładów Fiat Ferroviaria, który wygrał kontrakt z PKP.

Inny przykład - Ministerstwo Obrony Narodowej. Szukając nowych samolotów szkoleniowych dla wojska, resort nie wymaga, żeby były serwisowane czy składane w Polsce!

MON się broni, że zgodnie z prawem zamówień publicznych w takich przetargach nie może być zapisany np. wymóg produkcji sprzętu w Polsce lub cokolwiek innego, co ograniczałoby konkurencję.

- Jakoś inne kraje nie mają z tym problemu. Kolej niemiecka i tamtejszy rząd są zainteresowane, aby pasażerowie i opinia publiczna widzieli, że oni dbają o interes narodowy. Wygraliśmy przetarg? To musieliśmy znaleźć rozwiązanie, które zadowoli obie strony.

Dlaczego w Polsce nie może być podobnie?

- Politycy wytworzyli takie wrażenie, że polscy przedsiębiorcy to kombinatorzy. Lepiej się z nimi nie pokazywać. A już na pewno żadnych zdjęć, bo będą posądzeni o lobbing czy łapówki. Jest zasada: "Jak mamy prywatną firmę - to nie zbliżamy się do niej, niech sobie sama radzi".

Widzę, że pan wicepremier Janusz Piechociński i pan minister Radosław Sikorski chcą coś zmienić. I za to mam do nich wielki szacunek. Bo nie jest wstydem, żeby premier czy wicepremier Szwajcarii pojechał z firmą szwajcarską do Rosji, Białorusi czy Polski. Nie jest wstydem, że kanclerz Niemiec czy prezydent Francji jadą ze swoimi firmami do Rosji. Po wizycie w Moskwie Angeli Merkel Siemens zawarł duży kontrakt [chodzi o 2,5 mld euro]. Dlaczego? Bo byli z nią przedstawiciele firmy. A politycy walczyli w interesie Siemensa.

Nawet Król Hiszpanii jeździł do Kazachstanu w sprawie kontraktów prywatnych firm hiszpańskich z naszej branży.

Chciałby pan, żeby Donald Tusk zabierał pana ze sobą do samolotu, jadąc za granicę?

- A dlaczego nie? W 2010 i w 2012 roku, kiedy byłem z naszymi nowymi pociągami na targach w Berlinie, zbieraliśmy świetne oceny. Żaden z polskich polityków czy ambasadorów do nas nie zajrzał. A zachodni politycy odwiedzali wyłącznie stoiska swoich firm. Byli tam ministrowie Niemiec, Rosji, Francji... Nasz minister infrastruktury miał inne, ważniejsze obowiązki. Przyjeżdżali na targi wiceministrowie, ale bardziej incognito.

Dwie trzecie naszego PKB tworzą przedsiębiorcy. Jak można się ich wstydzić i unikać? Jak można się wstydzić kogoś, kto przynosi do tego kraju pieniądze?

Rząd potrzebuje pieniędzy z podatków na rozwój, płace urzędników, emerytury itp. Przedsiębiorcy, aby je zapłacić, muszą mieć zlecenia. Rządowi powinno więc zależeć, abyśmy mieli ich jak najwięcej.

Inni o tym wiedzą. My się dopiero uczymy.

I?

Niedawno wygraliśmy przetarg na budowę pociągów dla Czechów. I co się dzieje? Przyjechał do nas, do Bydgoszczy ambasador Czech w Polsce z sześcioma firmami czeskimi, prosząc, abyśmy coś od tych firm kupili do tego czeskiego kontraktu. Prosił sam ambasador. Nie jakiś pracownik placówki dyplomatycznej czy niższej rangi urzędnik. On się nie wstydził. Nie bał się, że będzie pomówiony o jakieś układy z prywatnymi firmami. Po prostu postanowił wspierać czeską gospodarkę.

Wyobraża pan sobie naszego ambasadora odwiedzającego razem z polskimi firmami francuski Alstom, który ma nam wyprodukować Pendolino?

- Nie wyobrażam sobie. U nas attaché handlowi podlegają pod ministerstwo gospodarki, ambasadorowie pod MSZ. Czy oni tworzą jakieś zespoły obsługi polskich firm? Czy oni ze sobą współpracują? Nie jestem o tym przekonany.

Dzisiaj powinniśmy prowadzić nie tyle dyplomację polityczną, ile dyplomację gospodarczo-polityczną. W ambasadach nie ma przetłumaczonych kodeksów handlowych danych krajów, nie ma dostępnych przepisów związanych z zamówieniami publicznymi. To jak oni chcą nam pomagać?

Może nie potrzebujecie pomocy. Jakoś sobie radzicie.

- Sami wynajmujemy prawników, tłumaczy i wszystko sami załatwiamy. Ale my już jesteśmy dużą firmą. W Polsce jest mnóstwo średnich firm, które mogłyby i chciałyby rozwijać się za granicą. One potrzebują pomocy.

Rząd musi zmienić nasze placówki dyplomatyczne - one muszą pomagać przedsiębiorcom. Polscy ambasadorowie powinni być rozliczani z tego, ile będzie polskiego eksportu do kraju, w którym urzędują. A rozmieszczenie ambasad i liczba zatrudnionych tam osób powinny być uzależnione od interesów gospodarczych, jakie mamy w danym kraju.

Zanim PESA zaczęła podbijać Europę, była państwowym, związanym z PKP, Zakładem Naprawczym Taboru Kolejowego w Bydgoszczy.

W czasie transformacji ustrojowej zakład był przeznaczony do likwidacji. Byliśmy pacjentem, który miał zejść z tego świata. Poszczególne części bydgoskiego zakładu miały już swoje przeznaczenia.

Z płuca chcieli zrobić dworzec autobusowy, z nerki miejsce na targ.

Tak jak rozleciał się pobliski Romet produkujący rowery, tak też mieliśmy rozlecieć się my. W 1991 roku załoga wybrała mnie do rady nadzorczej. Mimo że nie byłem w żadnym związku zawodowym.

To czym pan sobie zasłużył na wybór?


- Docenili moją fachowość. Mówiłem prawdę. Nie przekonywałem, że jakoś to będzie. Mówiłem prosto w oczy, że jesteśmy w tragicznej sytuacji i potrzebujemy ostrej terapii.

Inaczej nikt nie będzie miał pracy. Byliśmy zadłużeni po uszy. Brakowało pieniędzy na światło, na pensje. Cały zarząd postanowił więc szukać nisz na rynku. I znaleźliśmy. Wymyśliliśmy kryte wagony do przewozu zboża. Do tej pory przewożono je w węglarkach, to powodowało, że zboże się psuło. Budowaliśmy też wagony do przewozu drewna, na które szybko można było towar załadować i rozładować.

Kiedy jakoś się pozbieraliśmy i firma zaczęła wychodzić na prostą, zdarzyła się kolejna tragedia. W rządzie premiera Jerzego Buzka powstała lista firm, głównie zagranicznych, które miały mieć wyłączność na kontrakty z PKP na naprawę i dostarczanie pociągów. Nie wiem, kto za tym lobbował, ale jacyś posłowie koniecznie chcieli tak uregulować rynek. Gdyby premier Buzek podpisał listę, nas by już nie było. Rynek byłby pozamykany. Na szczęście tego nie zrobił.

W 2001 r. pan i sześć osób z kierownictwa wykupiliście zakład od państwa. Utworzyliście spółkę menedżerską. Udziały wykupiliście za kredyt pod zastaw prywatnych majątków: domów, samochodów. Żona panu pozwoliła?


- Zaufała. Do dzisiaj jej za to dziękuje.

Bała się?

- Pewnie. Sam też, jak nigdy w życiu. Nieprzespane noce, stres. Ale wiedzą panowie, co dawało mi wiarę, że się uda? Mądra załoga i związkowcy, którzy nigdy nie mówili o strajku.

Choć musieliśmy przeprowadzić ostrą restrukturyzację. Z 1800 osób zostało 770. Pozbyliśmy się ośrodków wczasowych, orkiestry dętej. Cięliśmy do kości. Związkowcy mieli jednak pełny wgląd do wszystkich dokumentów i planów firmy. Do dzisiaj mają.

Co ze zleceniami?

- Uznaliśmy, że na produkcji czy remontach wagonów towarowych za daleko nie zajedziemy. Musieliśmy nauczyć się pływać kompletnie innym stylem.

Przewidywać, co będzie potrzebne na rynku. Uznaliśmy, że niezagospodarowanym i przyszłościowym rynkiem jest komunikacja w miastach, bo będą musiały modernizować bądź wymieniać swoje stare tramwaje czy autobusy.

W 2002 roku wyprodukowaliśmy spalinowy szynobus, później był pociąg elektryczny i pierwszy w Polsce tramwaj niskopodłogowy. Mało kto wie, jak bardzo innowacyjną firmą jest PESA.

Robiliśmy pierwsze pojazdy, które posiadały hamulce tarczowe, pierwsze pociągi jednoprzestrzenne, czyli takie, po których można przejść bez otwierania i zamykania drzwi. Pierwsi w Polsce zrobiliśmy pociągi, które mogą jeździć ponad 200 km na godzinę. Tylko że nie było gdzie tak szybko nimi jeździć, dlatego obniżaliśmy prędkość elektronicznie.

Spalinowe pociągi ATR zamówiły od nas włoskie regiony: Bari, Mediolan, Bolonia. Mer Bolonii, który wcześniej był rektorem Uniwersytetu Bolońskiego, kiedy zobaczył, jak nasz pociąg wjeżdża na peron, powiedział: "Teraz rozumiem, dlaczego Polska zasłużyła na to, żeby być w UE".

W końcu przyszła Warszawa. Kontrakt na 1,5 mld zł.

- To ciekawe, bo na początku bardziej nasze produkty dostrzegały inne państwa. Dopiero jak polski rynek zobaczył, dla kogo robimy, posypały się zamówienia z kraju.

W 2006 r. wygraliśmy przetarg na dostarczenie 186 tramwajów PESA Swing dla Warszawy. Wcześniej tramwaje wyprodukowaliśmy dla Elbląga i Łodzi.

Ma pan wiele propozycji, aby firmę sprzedać i za każdym razem mówi pan nie. Dlaczego?

- Cały czas przychodzą oferty. Ostatnia była miesiąc temu. Pamiętam, jak pojawiała się pierwsza. Z całym zarządem zobaczyliśmy te setki milionów, popatrzyliśmy jeden na drugiego i powiedzieliśmy sobie: "I co nam z tego? Co my z tymi pieniędzmi mamy niby robić?". Nas kręci tworzenie czegoś, pokazanie, że Polacy potrafią coś zrobić. W końcu przecież orzeł może.

Tomasz Zaboklicki to współautor jednego z najbardziej udanych procesów przekształceń w polskiej gospodarce: od państwowych, związanych z PKP, Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (ZNTK) wyłącznie naprawiających pojazdy - do spółki akcyjnej, która dziś zatrudnia 3800 osób.

Pociągi, tramwaje, lokomotywy produkowane w jego firmie obecne są całej Polsce, a także we Włoszech, na Węgrzech, Litwie, Ukrainie, Białorusi, w Rosji, Rumunii, Czechach i Kazachstanie. PESA ma dwa zakłady w Bydgoszczy (zatrudnia tu 3300 pracowników) i w Mińsku Mazowieckim (700 osób).

Zaboklicki trenuje karate, w którym ma tytuł sensei (czyli mistrza). Według japońskich koncepcji zarządzania sensei mówi się o mistrzu oszczędnego zarządzania, który posiada wieloletnie doświadczenie w usprawnianiu firmy.
Zgłoś
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Avatar
Lololoney 2013-06-23, 17:32 29
I to jest właśnie najgorsze, co wyrządziła nam komuna... Wpisała nam w mentalność sranie do własnego gniazda, takie wszechobecne przeświadczenie o bylejakości polskich produktów i braku chęci w zmianie tego przeświadczenia... Bo wszystko co zagraniczne (a najlepiej zachodnie) to ku*wa lepsze...
Ku*wa wystarczy zrobić eksperyment - kupić 100 chińskich długopisów, pozdzierać z nich nalepki i powiedzmy na 10 nakleić "made in Poland", na kolejnych 10 "made in germany", na następnych "made in russia" nawet, itd. potem położyć wszystkie na jednym stoliku gdzieś na rynku w jakimś mieście by ludzie mogli sobie wybrać 1 za friko... Mogę się założyć, że po te z napisem "made in Poland" ludzie zaczną sięgać dopiero, gdy się reszta skończy... A najśmieszniejsze jest to, że ta spirala się nakręca - rząd nie wspiera przedsiębiorców, bo co oni mogą dobrego wytworzyć? Poza tym to kombinatorzy, lepiej rozwinąć czerwony dywan i powitać jakiś inwestorów z zachodu. Ludzie nie kupują polskich produktów, bo lepiej kupić drożej zagraniczne, "bo lepsze". Zachodnie firmy wykupują polskie marki (np. piwa) i wypuszczają na nasz rynek gorsze partie, a te lepsze wysyłają za granicę (kto nie wierzy niech porówna sobie jakieś piwo "export" i to z naszego rynku), przez co polscy konsumenci utrwalają się w przekonaniu o bylejakości naszego rynku... A najgorsze jest to, że nikt nawet nie próbuje tego zatrzymać, bo nawet nie wiadomo jak... Jedno jest pewnie, my w tej Unii to będziemy regionem przemysłowym, który będzie im wszystko produkował za psie pieniądze...
Zgłoś
Avatar
Hasky128 2013-06-23, 17:34 2
Dodam jeszcze, że bydgoska PESA dostała zlecenie na budowę tramwajów dla Moskwy.

forbes.pl/pesa-z-kolejnym-sukcesem-120-tramwajow-trafi-do-moskwy,artyk...
Zgłoś
Avatar
MatMn 2013-06-23, 20:51 2
i 20 tramwajów do Sofii Sporo już sprzedali swoich produktów
Zgłoś
Avatar
black88 2013-06-23, 21:18
"źródło - gówno prawda", chociaż w tym przypadku prawda
Zgłoś
Avatar
abrakadabro 2013-06-23, 21:22 1
To prawda, mieszkam w Bydgoszczy i chociaż tutaj znajduje się siedziba PESY wraz z całą halą produkcyjną, to miasto zakupiło tylko jeden lub dwa tramwaje. Dodam, że są wygodne, ciche, szybkie i nieszanowane przez władze własnego miasta
Zgłoś
Avatar
A................n 2013-06-23, 21:27
I pomyśleć ze takich firm mogło by być dziś jeszcze więcej gdyby nie zostały w latach 90-tych rozsprzedane krewnym i znajomym królika tylko ludziom z pomysłem i ambicjami.
Zgłoś
Avatar
b................n 2013-06-23, 21:39
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem przekonany, że PESA ma się w tak dobrej kondycji tylko dlatego, że stała się bardzo dobrze prosperującą prywatną firmą a rząd nie położył na niej swych brudnych łapsk. Mam nadzieję, że będzie się dalej rozwijać i nie przytrafią się jej jakiekolwiek kłopoty np. takie, jak miał Roman Kluska i jego Optimus S.A, bo w tym chorym kraju wszystko jest możliwe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i firma terminowo, bez potknięć wywiąże się ze wszystkich kontraktów (czego jej życzę), to tylko czekać, aż w mainstreamowej telewizji rząd (czyt. cwaniactwo, warcholstwo, złodziejstwo etc.) zacznie sobie przypisywać sukcesy właścicieli i zarządu tej spółki. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jak już wspomniałem, w Polsce wszystko jest możliwe a przykłady na debilizm władzy mnożą się na każdym kroku i wszyscy, drodzy Sadole widzimy je codziennie.
Tak jakoś mnie naszło i napisałem.
Mały kufelek z pianką dla autora tematu.
Dziękuję.

ps. Lololoney, zgadzam się z Tobą, piwko .
Zgłoś
Avatar
Ratilt 2013-06-23, 21:41
Czyli w całym artykule chodzi o to że Państwo Polskie i rząd w żaden sposób nie pomogli >PRYWATNEJ FIRMIE< i nie walczyli o to by produkty tej >PRYWATNEJ FIRMY< zawierały jakieś elementy pochodzące z polski?
Że co kurwa?
A niby dla czego mieli by działać w imieniu >PRYWATNEJ FIRMY<? Dla czego politycy maja być marionetkami prywaciarzy? Tak, tak, czytałem, cośtamcośtam angela załatwiała jakieś kontrakty. Szkoda tylko że nie ma więcej szczegółów.
Zresztą wyobraźcie sobie co by było gdyby jakiś polityk wstawił się za prywatną firmą. Bogowie, jaki to byłby ból dupy w mediach! Że dla czego, że pewnie dostał jakąś łapówkę, że pewnie ktoś z rodziny tam pracuje, kaczyński wnioskował by o dymisję rządu, ultra prawica krzyczała by "raz sierpem, raz młotem", geje ruchały by się w dupę a palikot machał wibratorami na marszu konopii...
Zresztą już była taka akcja - tuskosynek pracujący w ambergold. Niby nawet nie osoba publiczna, a ból dup był przez 3 miesiące.
I jeszcze jedna sprawa: nie wyobrażam sobie jakby to miało działać. Np. zajmuje się produkcją stołów, przychodzi do mnie niemiec i mówi że chce kupić 500 stołów ale z niemieckiego drewna. Ok, zasady wolnego rynku, "klient nasz pan" się mówi. A tutaj nagle okazuje się że jakiś radny wyjechał do niemiec negocjować z tamtym kolesiem żeby jednak było z polskiego drewna?
Rozumiem jeśli państwo zamawia coś do państwa (broń, samoloty, sprzęt, statki itp), to wtedy dają jakiś dodatek że "ma być reperowane w Polsce, ma być z polskich materiałów" i wtedy robią przetarg. Ale nie że jakaś >PRYWATNA FIRMA< sprzedaje coś komuś i wtedy ma się jakiś urzędas wpierdalać i mówić jak kto co ma sprzedawać.
Zgłoś
Avatar
Icap 2013-06-23, 21:50
^

To już nawet nie chodzi o mieszanie się polityki z interesami prywatnej firmy,
tylko, że zamiast wspierać polską gospodarkę, która de facto składa się głównie z prywatnych przedsiębiorstw,
to kupuje się drożej za granicą.

Gdzie w tym sens ?
Zgłoś
Avatar
k................z 2013-06-23, 21:57
@Ratilt - nie rozumiesz, że ten PRYWATNY przedsiębiorca płaci podatki i utrzymuje znaczną część gospodarki. W dodatku, zatrudnia ludzi. I to jest PESA, a nie Kulczyk czy inni, którzy płacą podatki na Cyprze. PESA rozlicza się w Polsce.
Zgłoś
Avatar
orzeszwmorde 2013-06-23, 21:58 1
Lololoney napisał/a:

I to jest właśnie najgorsze, co wyrządziła nam komuna...


Nie tak do końca...za komuny prawie wszystko co można bylo kupić było polskie...to prywatyzacja i nasze własne przeświadczenie że zachodnie jest lepsze zniszczyło polską gospodarkę.
Trochę inwestycji, modernizacji, łatwiejszy dostęp do kredytów (wtedy), mniej biurokracji i pseudo biznesmenów i polskie marki były by nadal znane.
Eksport przed 90 rokiem istniał, a po 90 nie zrobiono nic licząc że przyjdą zachodni inwestorzy i jakoś to będzie, przyszli ze swoimi produktami zrobili sobie magazyny ze starych zakładów, czasem rozwinęło się coś więcej i istnieje do dziś.
Typowo polskich firm jest niewiele.
Powolutku przybywa nowych lub istniejące znajdują uznanie na świecie.
Niestety nasi rządzący w tym nie pomagają a wręcz przeciwnie....ale to już głębsza polityka.
Zgłoś
Avatar
trauma 2013-06-23, 22:08 1
Tramwaje PESY są zajebiste. W Gdańsku jest ich sporo. Ciche, szybkie, klimatyzacja działa, więc ludzie nie pocą się latem jak świnie w klatce. No i są naszej produkcji. Polak potrafi
Zgłoś
Avatar
sebastiaann 2013-06-23, 22:21
Ratilt napisał/a:

Czyli w całym artykule chodzi o to że Państwo Polskie i rząd w żaden sposób nie pomogli >PRYWATNEJ FIRMIE< i nie walczyli o to by produkty tej >PRYWATNEJ FIRMY< zawierały jakieś elementy pochodzące z polski?
Że co kurwa?
A niby dla czego mieli by działać w imieniu >PRYWATNEJ FIRMY<? Dla czego politycy maja być marionetkami prywaciarzy? Tak, tak, czytałem, cośtamcośtam angela załatwiała jakieś kontrakty. Szkoda tylko że nie ma więcej szczegółów.
Zresztą wyobraźcie sobie co by było gdyby jakiś polityk wstawił się za prywatną firmą. Bogowie, jaki to byłby ból dupy w mediach! Że dla czego, że pewnie dostał jakąś łapówkę, że pewnie ktoś z rodziny tam pracuje, kaczyński wnioskował by o dymisję rządu, ultra prawica krzyczała by "raz sierpem, raz młotem", geje ruchały by się w dupę a palikot machał wibratorami na marszu konopii...
Zresztą już była taka akcja - tuskosynek pracujący w ambergold. Niby nawet nie osoba publiczna, a ból dup był przez 3 miesiące.
I jeszcze jedna sprawa: nie wyobrażam sobie jakby to miało działać. Np. zajmuje się produkcją stołów, przychodzi do mnie niemiec i mówi że chce kupić 500 stołów ale z niemieckiego drewna. Ok, zasady wolnego rynku, "klient nasz pan" się mówi. A tutaj nagle okazuje się że jakiś radny wyjechał do niemiec negocjować z tamtym kolesiem żeby jednak było z polskiego drewna?
Rozumiem jeśli państwo zamawia coś do państwa (broń, samoloty, sprzęt, statki itp), to wtedy dają jakiś dodatek że "ma być reperowane w Polsce, ma być z polskich materiałów" i wtedy robią przetarg. Ale nie że jakaś >PRYWATNA FIRMA< sprzedaje coś komuś i wtedy ma się jakiś urzędas wpierdalać i mówić jak kto co ma sprzedawać.


Radzę ci przeczytać ten wywiad jeszcze raz bo widzę że nic nie zrozumiałeś.. w innych krajach tak robią a ty nie wyobrażasz sobie jak by to miało wyglądać.. nosz kurwa.. a "dlaczego" pisze się razem
Zgłoś
Avatar
Z................l 2013-06-23, 22:28
Nie chciałbym widzieć polityków dbający o interes prywatnych firm które w portfolio miałyby wpisaną współpracę z premierem czy inną 'ministrą'. Bo te które by startowały takiego wpisu na pewno by nie miały. Wspierać OKej ale nie w ten sposób. Lobbowaniu mówię stanowcze NIE.

Natomiast piwo się należy za materiał o zajebistym sukcesie Polskiej firmy o którym nie miałem bladego pojęcia.
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie  
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

  Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem