Kiedyś czytałem taki artykuł o francuzce (z ojca czy też matki Polki), która przyjechała sobie do nas do pracy (miała taką fantazję, poznawania dzikiego wschodu).
Generalnie podjęła pracę w filii jakiegoś francuskiego koncernu za dwie polskie płace minimalne (czyli jakieś 2tysie na miesiąc). Uznała że za dwie pensje minimalne - to będzie jej się żyło całkiem względnie.
Żyło jej się nieźle, dopóki miała francuskie oszczędności. Na początku uważała że Polacy narzekają bo tak po prostu mają, ale kiedy skończyła jej się kasa na NORMALNE ŻYCIE, zaczęła zachowywać się i reagować w ten sam sposób (m.in. narzekać).
Kobieta wytrzymała bodaj niecały rok - po czym uciekła z powrotem do Francji.
---
Morał: Polskość - straszna choroba, atakuje drogą kropelkową i nie ma już ratunku. Z dnia na dzień stajesz się malkontentem, rasistą i antysemitą. Tylko transfuzja propagandy rządowej może uratować cię przed emigracją z zielonej wyspy.