18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 18:39
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
Polska służba zdrowia
kuropatfa • 2013-02-26, 21:58
Chciałabym opisać historię z życia wziętą:

Byliśmy ze znajomymi w Słowackich górach na nartach/snowboardzie. Ja akurat jeżdżę na desce od niedawna, ale całkiem nieźle śmigam Oczywiście prostą sprawą jest wyrobienie karty ISIC tudzież euro26 oraz wyrobienie karty z NFZ. Na wszelki wypadek w ramach bezpieczeństwa wykupiliśmy ubezpieczenie obejmujące transport jak i leczenie za granicą. Tyle w ramach wstępu.

No to sobie jeździmy. Jest fajnie, mały mróz, generalnie spoko. W związku z tym, że poprzedniego dnia była zamieć, więc następnego szybko porobiły się muldy (mini hałdki na stoku), utrudniające jeżdżenie. Jadę dość szybko, bo czemu mam nie jechać, przechodzę na palce (czyli snowboard ustawiony bardziej tyłem do kierunku jazdy). I w tym momencie jakiś narciarz najeżdża mi na deskę. Zachwianie, wjeżdżam z impetem na muldę, podbija mi lewą stronę deski i padam z hukiem prawym barkiem na lód. Leżę. Ku*wa pomocy. Nic. Nadjeżdża koleżanka, pomaga się wypiąć z deski, jakoś wstaję. Ręka napiżdża, chrupie przy próbie poruszenia. Dobrze, że miałam kask - mogło być gorzej. Ale nie dam rady iść - strasznie stromo. Co robimy? Dzwonimy na 18300 (Ci co jeżdżą na Słowację na Chopok - zapamiętajcie ten numer) Po 10-15 min przyjeżdża ziomeczek na skuterze, krótkie rozeznanie i zakłada temblak. Pyta jak dojedziemy do szpitala - karetką czy samochodem. Prosty wybór- samochód. Jazda skuterem na dół, wypisywanie kwitka do szpitala. W międzyczasie mój chłopak sprzedał karnety i jazda do szpitala. Szybki rentgen i okazuje się, że kość ramieniowa połamana i wciśnięta tuż przy główce w barku. Nie wiem czy słabo zrobiło mi się od mega bolącego znieczulenia w dupsko, czy od informacji, że trzeba będzie zrobić operację z wkładaniem drutów w Polsce. DRUTY? W POLSCE?! Ja pier....

Ale chwila! Mamy przecież wykupione ubezpieczenie od wypadków - dzwonimy na infolinię. Po opisaniu sytuacji mówimy, że Słowacy każą jechać do Polski (mieszkamy na Podlasiu, więc trochę daleko) i co robić. Pani po rozeznaniu powiedziała, iż koszt takiej operacji jest za wysoki i musimy wracać do Polski. Dzięki karcie NFZ nie musieliśmy płacić 60 euro za zdjęcia RTG, ale za pasy stabilizujące już tak (podobno mają nam później zwrócić z tego cudownego ubezpieczenia - okaże się).

No to wracamy. Trochę lipa, bo w aucie jechały 4 osoby (w sumie było nas 14), a jeszcze pobyt się nie skończył. Jednakże przekonali nas, że jakoś się pomieszczą i żeby nie zwlekać, tylko zapierdzielać do Polski. Spakowaliśmy się i jazda. W związku z tym, iż poinformowali nas, że ma być operacja, postanowiliśmy jechać do naszego miasta - nie wiadomo czy nie potrzebny byłby jakiś dłuższy pobyt. Wyjazd ze Słowacji ok. 17, przyjazd mniej więcej koło 4.30, z przerwą na stacji na dwugodzinny sen. Mieliśmy szczęście, że nie było zamieci na drogach i korków, bo tej nocy kilka wypadków po drodze było. Dowiedzieliśmy się w czasie podróży w którym szpitalu jest ostry dyżur i tam też się udaliśmy. I tu zaczyna się parodia moi mili.

Zajeżdżamy zdezorientowani, zachodzimy na oddział i mówimy, że wypadek był. Chłop do nas "proszę stąd wyjść! to nie tu". Wychodzi babka i pyta co się dzieje. To my jej, że ręka połamana, że jedziemy prosto ze Słowacji itd, pokazujemy dokumenty podpisane przez Słowackich lekarzy. A ona na to "No i czego państwo chcą? Założone zostały już pasy i to już wszystko" My w szoku, że jakim cudem to już wszystko, ręka połamana, operacja ma być. A ona "zaraz zadzwonię po lekarza, ale nie wiem czy przyjmie was." Z nerwów aż mi słabo się robiło. Przychodzi typek, patrzy na dokumenty i rzecze: "To nie jest świeży uraz. Proszę rano iść do rodzinnego po skierowanie i wtedy do poradni się zgłosić" My gały na wierzch, mówimy, jechaliśmy jak dzikusy, bo miałam mieć poważny zabieg a tu się okazuje, że to pasy wystarczą? A typ na to "Tak, macie iść po skierowanie, a na taki zabieg czasem czeka się 2 tygodnie" Nie, no ku*wa zajebiście...

Wku*rwieni i zniesmaczeni wracamy do domu. Kładziemy się spać na 4 h. Wstajemy i jedziemy do rodzinnego. Lekarka w szoku, mówi, że są nie poważni, jakim cudem nieświeży uraz, powinni nas przyjąć. Mówi się trudno, jedziemy do ortopedy. Przyjmuje nas, też w szoku, że nas na dyżurze nie przyjęli. Zleca zrobienie nowego RTG, bo kość mogła się przemieścić. Z jednego zdjęcia z przodu stwierdza, że jest dobrze, kość ustawiona nieźle i trzeba założyć gips, bo nie ma gwarancji, że po operacji będzie kość lepiej ustawiona, a to tylko dodatkowo zmarnowany czas, wielka blizna i niepotrzebny ból. Jak powiedzieli, tak zrobili. Ortopeda powiedział, że jakby coś się działo, przyjeżdżać. No i działo się.

Następnego dnia, ręka strasznie bolała. Nie wiedzieliśmy co robić, czy to normalne czy nienormalne. Jedziemy do lekarza? Jedzieemy. Lekarz mówi, że dobrze, że przyjechaliśmy, bo chciał zobaczyć czy w gipsie będzie mi lepiej czy gorzej. Zleca nowe zdjęcia, tym razem też z boku. I zaskoczenie, bo z boku już nie jest tak elegancko jak z przodu. (jakby nie mógł od razu tego zlecić ;/) I mówi, że nie wie sam co robić, bo jest dobrze i też niedobrze. Pyta czy chcemy skierowanie do szpitala, może ktoś podejmie się robienia zabiegu. Oczywiście, że chcemy, co za pytanie. Było już dość późno, przychodnie zamknięte, więc jedziemy na dyżur tam gdzie pokierował ortopeda. I co wyszło? Źle nas pokierował. Jedziemy do następnego szpitala. A wiecie gdzie? Na dyżur gdzie skąd nas odesłali pierwszego dnia. Żeby było ciekawiej, przyjmowała nas ta sama kobieta.

Chwilę musieliśmy poczekać, w końcu mnie zawołali. W środku nowy lekarz i owa baba z miną srającego kota pyta po co przyszłam, przecież mam gips. Ja mówię, że mnie boli, że nas tu wysłali, bo chyba kość źle jest ustawiona. A ona "ale to normalne, że boli, czego jeszcze pani chce?" No kuu*wa... nie wytrzymałam i popłakałam się z bezsilności. I tu moi drodzy nastąpił przełom. Zobaczyli, że jestem jednak człowiekiem, a nie workiem kości. Baba zmiękła "Pani A., proszę się nie denerwować, opowiedzieć co i jak" To jej mówię, że nie wiem co robić i boję się, że będę miała problemy z ręką (jestem praworęczna). Lekarz powiedział, że może nie jest idealnie ustawione, ale jest spoko, żeby się nie denerwować, tylko niepotrzebnie wszyscy nas straszyli, jest dobrze, on by nic z tym nie robił i przyjść jeszcze na kontrolę po weekendzie, bo może będę miała krócej gips i zamiast niego założą mi pasy stabilizujące.

Nasuwa się pytanie: Czy nie można było tak od razu?

No i cóż. Gips na razie mam, nie mogę pisać na kartce, ale na komputerze już tak. Pozostaje kwestia tej zasranej polisy, bo okazuje się, że prawdopodobnie mogłam WSZYSTKO mieć na Słowacji, łącznie z zabiegiem. Czekamy na dokumenty i nagrania - być może zwrócą nam pieniądze za transport. Ale pocieszam się, że mogło być gorzej.

Być może temat za słaby na harda, ale przez napinaczy internetowych, nie było możliwości umieszczenia tego gdzie indziej.
Zgłoś
Avatar
kuropatfa 2013-02-26, 22:54
cookie0 napisał/a:

temat na piekielnych a nie tutaj ;/



pewnie nie tutaj, ale pomyślałam, że tutaj są inteligentni ludzie i może warto przestrzec i poinformować innych

niestety świeżych fotek z cycami nie mam, sobie tylko pooglądał chłop przy rentgenie i był zadowolony
Zgłoś
Avatar
MCL 2013-02-26, 22:56
Standardowo, polska rzeczywistość. Rodem z PRLu, niech jeszcze jakieś lewactwo się wypowie, że nie jest tak źle i że to nasza wina, a potem poda dziesięć kontrargumentów na każde zdanie, niech inni twierdzą że komunizm odszedł... swoją drogą ubezpieczyciel chyba powinien pokryć koszty leczenia na miejscu? Tak mi się wydaję, że chuj nas powinno obchodzić co i gdzie się leczymy, bylebyśmy się wyleczyli i to kurwa szybko.

Jedyny absurd jaki znam z własnego przeżycia to zabieg kolonoskopii bez znieczulenia... Wiem tylko tyle, że nie pale się do seksu analnego z kobietą hehe
Zgłoś
Avatar
Stalovy 2013-02-26, 23:05
Obejrzałem rentgenogram, przeżyjesz. Trust me, jestem radiologiem.

PS. Fajne masz cycki.
Zgłoś
Avatar
Mareczek-Mostowiak 2013-02-26, 23:10 1
kuropatfa napisał/a:


ale pomyślałam, że tutaj są inteligentni ludzie


Nie myśl więcej
Zgłoś
Avatar
kuropatfa 2013-02-26, 23:10
Stalovy napisał/a:

Obejrzałem rentgenogram, przeżyjesz. Trust me, jestem radiologiem.

PS. Fajne masz cycki.



a ruszać będę dała rady? podobno z przodu jest spoko, a z boku już gorzej, ale robili mi już zdjęcie tylko w gipsie i mój skaner nie złapie tego lepiej pojadę jeszcze do jednego ortopedy

Ze zdjęcia rtg można obczaić kto ma jaki cyc? nieźle
Zgłoś
Avatar
Damain 2013-02-26, 23:13 1
Zgłoś
Avatar
kuropatfa 2013-02-26, 23:29 22
proszę, cycki bez ubrania:

fotoload.pl/index.php?id=c2448587e1d93b1f6d2829c5fde82f1f867

Zgłoś
Avatar
Heilotes 2013-02-26, 23:29
6 rok medycyny a z Rtg widze tylko cycka

Ja zlamalem przedramie na desce...we Francji...jaja!

W calym szpitalu do ktorego zreszta musialem dojechac taxi 50 km nikt doslownie nikt nie mowil po angielsku, lekarka ktora mi zakladala gips troche chcila zagaic ale jak sie odezwalem do niej to juz chyba zapomniala tych kilku slowek co ja nauczyli. mielismy farta ze pracowala tam pielegniarka polskiego pochodzenia. Ubezpieczenie oczywiscie mielismy tak chujowe ze czekalismy na izbie przyjec z 5 innymi osobami polamanymi z naszej grupy ponad 3 godziny ciagle dzwoniac do warszawy zeby sie skontaktowali z tym szpitalem i potwierdzili ze zaplaca za nasze leczenie... Mialem juz plan zeby sobie dac spokoj i chodzic z tym Collesem przez 4 dni az wrocimy do Polski ale na szczescie sie udalo. Gorzej ze na tym samym wyjezdzie jedna osoba zlamala 2 trzony kregoslupa i musiala byc wieziona karetka do polski, ktostam zerwal wiezadla..w umie jak na 300 osob i tak nie bylo tak zle:D
Zgłoś
Avatar
osiek92 2013-02-26, 23:30 2
Chyba każdy już poznał się na naszej służbie zdrowia. Skoro jeszcze żyjesz to nie jest źle, więc do domu. Jak umrzesz to zapisz się do lekarza.
Zgłoś
Avatar
Stalovy 2013-02-26, 23:33
kuropatfa napisał/a:

proszę, cycki bez ubrania:

fotoload.pl/index.php?id=c2448587e1d93b1f6d2829c5fde82f1f867


A idź, kliknąłem

Nie wiem, czy będziesz ruszać, muszę zobaczyć przeglądowe i boczne.
Zgłoś
Avatar
KOSS 2013-02-26, 23:43
Powiem ci że mam ten sam uraz i też na Słowacji w sobotę tydzień temu. Po przyjeździe taka sama reakcja, nikt nie chce przyjąć dostałem się do ortopedy dopiero w środę i to po znajomości z pielęgniarką, pechowo połowa ortopedów na nartach w Alpach, więc nawet prywatnie nie idzie się dostać.
Jutro idę i zobaczymy czy będzie cięcie.
Nasza służba zdrowia to ch.je i dobrego słowa nie dam powiedzieć. A lekarze to łapówkarze i obiecuję i tak robię że na każdej wizycie mam dyktafon i udupię każdego konowała jak mi startnie o kasę.
Zgłoś
Avatar
takija 2013-02-26, 23:54
Phii....Wy to macie ciężkie życie widzę Ja ostatnio odciąłem kawałek palca, przyjęli mnie od razu na SOR, młoda Pani doktor z uśmiechem na twarzy pytała co się stało, sprawdzała jak wygląda rana, myślała co da się zrobić, potem przyszedł chirurg ortopeda i podjął raz dwa decyzję że idę na odział i będę miał zabieg. Poproszono mnie na krótki wywiad, pośmiałem się z panią anestezjolog oraz z innymi pigułami, ogólnie bardzo miła atmosfera. Gdy czekałem na zabieg pielęgniarka co chwile przychodziła i sprawdzała ranę jak wygląda i zmieniała opatrunek (przesączał się). Po zabiegu, na obchodach doktor uśmiechnięty, pielęgniarki uśmiechnięte, pod dwóch dniach pobytu wypisali mnie do domu. Jedyna wada to jedzenie:P Poza tym na nic ni mogę narzekać. Pecha macie, pecha Palec już dzisiaj prawie wygojony, na dniach zaczynam lekką rehabilitację i czekam aż rana się do końca zagoi. Za jakiś czas fotki w dziale hard się pojawią pewnie
Zgłoś
Avatar
f................7 2013-02-27, 0:35 3
@kmsm1990
Nie z nami takie numery panie Arłukowicz!
Zgłoś
Avatar
takija 2013-02-27, 0:44
frost07 napisał/a:

@kmsm1990
Nie z nami takie numery panie Arłukowicz!



Rozumiem że znasz wszystkie szpitale w kraju
Zgłoś
Avatar
.kmn 2013-02-27, 1:48
kuropatfa napisał/a:

Ja akurat jeżdżę na desce od niedawna, ale całkiem nieźle śmigam
(...) szybko porobiły się muldy (mini hałdki na stoku), utrudniające jeżdżenie.
Jadę dość szybko, bo czemu mam nie jechać,
przechodzę na palce (czyli snowboard ustawiony bardziej tyłem do kierunku jazdy). I w tym momencie jakiś narciarz najeżdża mi na deskę.



Następnym razem trochę ostrożniej.
Z opisu wynika, że być może sama spowodowałaś wypadek, choć możesz nie zdawać sobie z tego sprawy.
Młoda, niedoświadczona, "nieźle śmigająca" snowboardzistka to numer 1 jeśli chodzi o zagrożenie na stoku. I dla siebie i dla innych. Twierdzenie poparte badaniami statystyk oddziałów ortopedycznych i rehabilitacyjnych.

Nawet jeśli to nie była Twoja wina to na przyszłość uważaj, bo jeszcze nie umiesz dobrze jeździć (i pamiętaj o kasku, zawsze).
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie