Niech żyją pół-prawdy:
1) Kwestia języka
Teoria: ustawa o językach przewidywała, że język mniejszości może być uznany za język równorzędny w danej jednostce podziału terytorialnego państwa (każdej, od obwodu, po gminę), ale jeśli mniejszość językowa posiada przynajmniej 10%-owy udział w populacji danej jednostki podziału (w szczególnych okolicznościach mogło być to mniej i zależało od decyzji odp. organów).
Praktyka: wskazany procentowy udział mniejszości językowych w jednostkach osiągali jedynie Rosjanie, rosyjskojęzyczni Ukraińcy i zdaje się Tatarzy na Krymie, nawet we Lwowie Polacy stanowią tylko 4% ludności. Oznacza to, że praktycznie jedynymi beneficjentami zapisów ustawy była ludność rosyjskojęzyczna. Tam, gdzie było jej więcej, niż 10% mogła być pewna, że jej język otrzyma taki status, ale nawet tam, gdzie było jej mniej miała na to szanse. Reszta języków została wpisana do ustawy ze względów kosmetycznych, a jej prawdziwym celem było utrzymanie językowego statusu quo na Ukrainie, korzystnego dla Rosjan, którzy za pomocą swoich rodaków i rosyjskojęzycznych Ukraińców-sympatyków Rosji mogli sprawować tam rząd dusz, nawet bez potrzeby oszukiwania w wyborach. Jeśli ludność polska osiągała na poziomie gmin jakiekolwiek korzyści, to były one marginalne w porównaniu Rosjanami i służyło to tylko względom "estetycznym" - miało przykryć prawdziwy cel ustawy.
2) Kwestia edukacji Ukraińców w Polsce: każde działanie, które podkopuje Rosję - w tym przypadku jej dominację na Ukrainie - jest korzystne dla Polski, jest w naszym interesie. Edukowanie Ukraińców, którzy będą tworzyć przyszłe elity tego kraju, wobec miernego poziomu tamtejszych szkół wyższych jest dobrą okazją do rozszerzenia wpływów w tym kraju.
3) Zwycięstwo "banderowców" na Ukrainie: mamy tu wybór między dwiema opcjami: silna Rosja kontrolująca Ukrainę, Białoruś itd. czyli niepewna praktycznie cała granica wschodnia, zjednoczona pod jednym berłem, której następnym celem będą Bałtowie, a potem my; albo Ukraina uzależniona mniej lub bardziej od naszego wsparcia, skłócona ze słabszą (niż w pierwszej opcji, bo pozbawioną Ukrainy) Rosją. Na pewno chcecie mieć za miedzą silnego niedźwiedzia, który tylko czeka na zdobycie dominacji nad naszym regionem Europy w takim samym stopniu, jak to ma miejsce na Białorusi? Z Ukrainą sobie poradzimy, z Rosją od Lwowa po Cieśninę Beringa - nie.
Kończąc: Ceterum censeo Russiam delendam esse.