Po tym co zastał na miejscu diametralnie zmienił zdanie
Paul Watson, popularny bloger i celebryta, postanowił zorganizować pewien społeczny eksperyment. Zaproponował, że może sponsorować dobrowolny wyjazd dziennikarza, który się do niego zgłosi, na przedmieścia Malmoe. Chętny oczywiście się znalazł, ale zdecydowanie nie spodziewał się tego, co tam zastał.
Owym dziennikarzem okazał się Amerykanin, Tim Pool. Przed wyjazdem musiał on zadeklarować swoje proimigranckie poglądy, aby cały eksperyment nie został oskarżony o zachęcanie do rasizmu, czy ksenofobii.
To, co zastał po wjeździe do Malmoe szokowało. W rozmowach z mieszkańcami dowiedział się o zastraszająco wysokim poziomie przestępczości. Strzelaniny, bójki, czy… wybuchy granatów są tam bowiem według nich na porządku dziennym. Nikt z rozmówców, łącznie z miejskimi oficjelami, unikali jednak konkretnych odpowiedzi i nie zgadzali się na filmowanie. Pokazało to wysoki poziom strachu wśród miejscowych oraz to, że zemsta za zdradzenie jakichkolwiek informacji jest dla nich czymś oczywistym.
Podczas pierwszego pobytu na przedmieściach, Poola nie spotkało nic niebezpiecznego, czy niecodziennego. Zaraz po ich opuszczeniu dostał on jednak pogróżki, w których straszono go śmiercią, jeśli jeszcze tam wróci. Postanowił się jednak nie poddawać i odwiedził Malmoe po raz drugi, tym razem chroniony przez policję. Najpierw był świadkiem wybuchu granatu, w którym ucierpiała jedna osoba, a potem został nawet zaatakowany przez miejscowych muzułmanów. W tej sytuacji stanowczo musiała interweniować policja.
Po swej wizycie w Malmoe, Tim Pool całkowicie zmienił swój stosunek do imigrantów, do czego się przyznał. Oprócz tego, w jednym ze swoich filmów ujawnił, że od swojego rozmówcy z grona szwedzkich muzułmanów dowiedział się, że prawdopodobnie nawet 30% tamtejszych wyznawców islamu wspiera ISIS.
Paul Watson, popularny bloger i celebryta, postanowił zorganizować pewien społeczny eksperyment. Zaproponował, że może sponsorować dobrowolny wyjazd dziennikarza, który się do niego zgłosi, na przedmieścia Malmoe. Chętny oczywiście się znalazł, ale zdecydowanie nie spodziewał się tego, co tam zastał.
Owym dziennikarzem okazał się Amerykanin, Tim Pool. Przed wyjazdem musiał on zadeklarować swoje proimigranckie poglądy, aby cały eksperyment nie został oskarżony o zachęcanie do rasizmu, czy ksenofobii.
To, co zastał po wjeździe do Malmoe szokowało. W rozmowach z mieszkańcami dowiedział się o zastraszająco wysokim poziomie przestępczości. Strzelaniny, bójki, czy… wybuchy granatów są tam bowiem według nich na porządku dziennym. Nikt z rozmówców, łącznie z miejskimi oficjelami, unikali jednak konkretnych odpowiedzi i nie zgadzali się na filmowanie. Pokazało to wysoki poziom strachu wśród miejscowych oraz to, że zemsta za zdradzenie jakichkolwiek informacji jest dla nich czymś oczywistym.
Podczas pierwszego pobytu na przedmieściach, Poola nie spotkało nic niebezpiecznego, czy niecodziennego. Zaraz po ich opuszczeniu dostał on jednak pogróżki, w których straszono go śmiercią, jeśli jeszcze tam wróci. Postanowił się jednak nie poddawać i odwiedził Malmoe po raz drugi, tym razem chroniony przez policję. Najpierw był świadkiem wybuchu granatu, w którym ucierpiała jedna osoba, a potem został nawet zaatakowany przez miejscowych muzułmanów. W tej sytuacji stanowczo musiała interweniować policja.
Po swej wizycie w Malmoe, Tim Pool całkowicie zmienił swój stosunek do imigrantów, do czego się przyznał. Oprócz tego, w jednym ze swoich filmów ujawnił, że od swojego rozmówcy z grona szwedzkich muzułmanów dowiedział się, że prawdopodobnie nawet 30% tamtejszych wyznawców islamu wspiera ISIS.