Z dwojga złego już wolę cygana. Może i opalony, i złodziej, ale swój. W pewnym sensie wsiąkł w folklor i bardziej mi odpowiada użeranie się z cyganami którzy nie stanowią większego zagrożenia niż zbliżający się kultrurkampf, w którym stawką będzie nasze przetrwanie. Wiem co mówię, pochodzę z miejscowości w której jeszcze kilka lat temu pałętało się sporo cyganów, kilku nawet było moimi sąsiadami. Zdarzały się burdy i wizyty policji, ale kiedy zobaczyłem co się dzieje we Francji (wyjazd służbowy), to zatęskniłem za cwaniaczkami, próbującymi sprzedać mi jakieś perfumy czy zestaw noży.