To wymowne, bardzo wymowne. Nie chodzi o reklamę, ale tamta sytuacja. Metody, jakie wprowadzano. Nakaz ostrzeliwania się w święta, snajperzy prowokujący rozlew krwi, zmiana oddziałów by ci nie zapoznali się z "wrogiem". A ludzie zwyczajnie chcą żyć, chcą się bratać, przyjaźnić, mieć bliskich, swój dom. To nie Anglicy są źli, nie Niemcy, Polacy, Rosjanie. To są zawsze te grube mendy na górze. Kapłani, generałowie, politycy, jakkolwiek ich nazwać - wszyscy ci strażnicy interesów bogaczy i możnych. Oni chcą nienawiści, podziałów, oni chcą by młodzi ludzie ze sobą walczyli, zabijali się. Oni są gotowi topić w krwi tak zwane "bunty" gdy ich właśni pobratymcy nie chcą za nich walczyć, ginąć i zabijać innych młodych ludzi. Gotowi nazywać zdrajcami i dezerterami tych, którzy nie chcą uczestniczyć w tym szaleństwie w imię kolejnych zysków bogaczy i możnych.
Zapamiętajcie tę lekcję, bo kiedyś może się wam to przypomnieć w chwili, gdy ktoś będzie wam krzyczeć nad uchem, byście zastrzelili tego "skurwysyna" z drugiej strony, któremu ktoś nad uchem krzyczy to samo.