Facet wyjeżdżając na wczasy zostawił swojemu przyjacielowi kota, żeby ten nim
się opiekował. Wczasowicz dzwoni po tygodniu z wakacji i pyta się przyjaciela
jak tam jego kot.
- No stary… Niestety przykro mi, ale Twój kot zdechł.
- Ehhh, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą
resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść.
Później zadzwoniłbym za dwa dni i Ty byś powiedział, że spadł z dachu i leży
u weterynarza połamany, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni
powiedziałbyś, że mimo największych wysiłków weterynarza mój kociak zdechł…
No ale cóż stało się, powiedz mi lepiej co tam u mojej mamy?
- No więc widzisz… Mama siedzi na dachu i nie chce zejść…
się opiekował. Wczasowicz dzwoni po tygodniu z wakacji i pyta się przyjaciela
jak tam jego kot.
- No stary… Niestety przykro mi, ale Twój kot zdechł.
- Ehhh, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą
resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść.
Później zadzwoniłbym za dwa dni i Ty byś powiedział, że spadł z dachu i leży
u weterynarza połamany, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni
powiedziałbyś, że mimo największych wysiłków weterynarza mój kociak zdechł…
No ale cóż stało się, powiedz mi lepiej co tam u mojej mamy?
- No więc widzisz… Mama siedzi na dachu i nie chce zejść…