Nie, nie chciałem tobie tego powiedzieć - nie zamierzam mówić o słuszności prawa, którego nie zamierzam przestrzegać; nie jestem wyznawcą chrześcijaństwa ani judaizmu. Mówię jedynie: te ustępy wydają mi się śmieszne (śmieszne w sensie "zabawne", nie "godne potępienia"). Przy czy dodaję: miałeś rację, jest tak, jak wcześniej mówiłeś a natchniony teolog mijał się z prawdą (a chłopak wykłada na Uniwersytecie Wrocławskim).
Ale czy było pisane dla ludu koczowniczego? Odważna teza lecz, moim zdaniem, nieuzasadniona. Wszelkie filozofowanie wymagało spokoju ducha, a to, jak już zauważył Ksenofont i Arystoteles, uzależnione jest od zapewnionej przyszłości, tzn. od spokoju o jutro. Wszelaka wielka myśl kulturowa zawsze tworzona była w obrębie państwa (tj. od społeczności myślącej w tych samych kategoriach ideowych). Tak samo - doktryna Mahometa nie przebiłaby się spośród innych, gdyby faktycznie nie oddawała istoty nastrojów ówczesnego społeczeństwa.
Zresztą... Koczowniczy lud hodować miałby bydło?