Przedstawiam swoje przemyślenia na temat ciapaków, Francuzów i ostatnich wydarzeń.
Może i długie ale myślę że warto przeczytać.
Przypominam, jak ktoś wie o co chodzi to niech pominie ten fragment.
Dwóch ludzi zaatakowało redakcję jakiejś tam lewackiej gazety. W środku miasta zabiło 12 ludzi w tym 2 policjantów na ulicy po czym spokojnie sobie wsiedli do samochodu i wyjechali z miasta. Następnego dnia szukało ich 90 tys. osób !!! Pół kraju zmobilizowane żeby znaleźć 2 osoby. Schowali się w lesie a następnego dnia byli gotowi na kolejny atak. Gdy w końcu ich znaleźli zabarykadowali się w jakimś budynku. Po czym ich kolega zaatakował żydowski sklepik i wziął kolejnych zakładników. Po udanym odbiciu zginęło tylko 4 zakładników (jeden z terrorystów wymkną się wraz z uciekającymi zakładnikami)
A teraz do sedna:
- we Francji jest od 5 do 8 mln muzułmanów,
- wyobraźmy sobie że jeden na 100 tys. wpada na podobny pomysł,
- czyli mamy 80 osób, załóżmy że dostali posiłki i jest ich 100,
- wystarczy jeden kontener z AK-47 żeby ich uzbroić,
- niech podzielą się w grupki 2 osobowe i zrobią domowymi metodami ładunki wybuchowe (jest to banalnie proste),
Załóżmy że jednego dnia wysadzają te 50 bomb, i atakują jednocześnie różne punkty w całej Francji. Szkoły, lotniska, biura, w każdym razie robią totalny rozpie*dol.
Dodadkowo we wszystkich ciapackich gettach wybuchają zamieszki.
Efekt państwo jest sparaliżowane, nikt nic nie wie, docierają sprzeczne doniesienia medialne, ludzie zaczynają panikować. Państwo nie kontroluje sytuacji. Wkurzeni Francuzi atakują ''pokojowo nastawioną'' mniejszość muzłumańską. Państwo pogrąża się w chaosie, do swoich pobratymców dołączają kolejni gotowi zginąć za allaha i wyruszają uzbrojeni w co popadnie na ulice. Wojsko wkracza do akcji i zaczyna się I Francuska Wojna Domowa.
Skoro 2 ludzi robi takie szopki to co może 100 ?
Scenariusz jak najbardziej realny i kto wie być może już wkrótce...
Może i długie ale myślę że warto przeczytać.
Przypominam, jak ktoś wie o co chodzi to niech pominie ten fragment.
Dwóch ludzi zaatakowało redakcję jakiejś tam lewackiej gazety. W środku miasta zabiło 12 ludzi w tym 2 policjantów na ulicy po czym spokojnie sobie wsiedli do samochodu i wyjechali z miasta. Następnego dnia szukało ich 90 tys. osób !!! Pół kraju zmobilizowane żeby znaleźć 2 osoby. Schowali się w lesie a następnego dnia byli gotowi na kolejny atak. Gdy w końcu ich znaleźli zabarykadowali się w jakimś budynku. Po czym ich kolega zaatakował żydowski sklepik i wziął kolejnych zakładników. Po udanym odbiciu zginęło tylko 4 zakładników (jeden z terrorystów wymkną się wraz z uciekającymi zakładnikami)
A teraz do sedna:
- we Francji jest od 5 do 8 mln muzułmanów,
- wyobraźmy sobie że jeden na 100 tys. wpada na podobny pomysł,
- czyli mamy 80 osób, załóżmy że dostali posiłki i jest ich 100,
- wystarczy jeden kontener z AK-47 żeby ich uzbroić,
- niech podzielą się w grupki 2 osobowe i zrobią domowymi metodami ładunki wybuchowe (jest to banalnie proste),
Załóżmy że jednego dnia wysadzają te 50 bomb, i atakują jednocześnie różne punkty w całej Francji. Szkoły, lotniska, biura, w każdym razie robią totalny rozpie*dol.
Dodadkowo we wszystkich ciapackich gettach wybuchają zamieszki.
Efekt państwo jest sparaliżowane, nikt nic nie wie, docierają sprzeczne doniesienia medialne, ludzie zaczynają panikować. Państwo nie kontroluje sytuacji. Wkurzeni Francuzi atakują ''pokojowo nastawioną'' mniejszość muzłumańską. Państwo pogrąża się w chaosie, do swoich pobratymców dołączają kolejni gotowi zginąć za allaha i wyruszają uzbrojeni w co popadnie na ulice. Wojsko wkracza do akcji i zaczyna się I Francuska Wojna Domowa.
Skoro 2 ludzi robi takie szopki to co może 100 ?
Scenariusz jak najbardziej realny i kto wie być może już wkrótce...