Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Jakieś -15,traktor,sanki,znajomi.Jednym słowem kulig.
W przerwie ognisko,kiełbaski,grzaniec.
Wypaliliśmy zajebistego skuna,koleś wyjebał na szybko ze 4 kubeczki grzańca i po chwili.
-Ale mi się srać zachciało. Ja pierdole jaja mi odmarzną.
No ale cóż siła wyższa. Poleciał w las.
Wraca po chwili,ale jakiś taki zmieszany.Myślę sobie -Ale się zjarał.
Podchodzi,patrzy mi w oczy.
-Kurwa.Ale mam jazdę.
-Co dobra zieleń.
-No.Wydawało mi się że wysrałem takiego wielkiego,twardego kupsona. Ale jak podtarłem dupsko to kurwa nic nie było.
-No to żeś się zajebał. Śmiech.
Zbieramy się na ciąg dalszy przygody.Ale że koleś dalej taki niewyraźny to kazałem mu siąść przed sobą na sankach,żeby go po drodze nie zgubić. Trochę nie wprawiony w paleniu,wolałem go asekurować.Ja też dobrze porobiony,jedziemy,wiatr owiewa mi twarz i czuję zapach gówna.Ale wiecie,takiego żywego.Pewnie podświadomość płata mi figla po zaginionej kupie kumpla myślę. Zioło nieraz robi figle z psychą.
Ale Nie.Kurwa nie. To nie podświadomość.To jebany balas wielgus wychyla się z kaptura kolesia i spogląda na mnie szelmowsko. Bydlak.
Koleś miał na sobie kombinezon narciarski jednoczęściowy.Chujowo go podwiną (ten kombinezon) i najebał sobie do kaptura.
Spadłem z sanek,zaczepiłem nogą o wystające rurki i tak ze 100 metrów byłem wleczony po śniegu na plecach,a były to ostatnie sanki w kolejności.
Nawet nie mogłem krzyczeć pomocy czy co się tam krzyczy w takiej sytuacji.Aż się kurwa popłakałem ze śmiechu.
Nawet teraz jak to piszę ledwo widzę literki.
Kurwa nasrał sobie do kaptura.HAHAHAHAHA
Ze 20 lat temu.
Jakieś -15,traktor,sanki,znajomi.Jednym słowem kulig.
W przerwie ognisko,kiełbaski,grzaniec.
Wypaliliśmy zajebistego skuna,koleś wyjebał na szybko ze 4 kubeczki grzańca i po chwili.
-Ale mi się srać zachciało. Ja pierdole jaja mi odmarzną.
No ale cóż siła wyższa. Poleciał w las.
Wraca po chwili,ale jakiś taki zmieszany.Myślę sobie -Ale się zjarał.
Podchodzi,patrzy mi w oczy.
-Kurwa.Ale mam jazdę.
-Co dobra zieleń.
-No.Wydawało mi się że wysrałem takiego wielkiego,twardego kupsona. Ale jak podtarłem dupsko to kurwa nic nie było.
-No to żeś się zajebał. Śmiech.
Zbieramy się na ciąg dalszy przygody.Ale że koleś dalej taki niewyraźny to kazałem mu siąść przed sobą na sankach,żeby go po drodze nie zgubić. Trochę nie wprawiony w paleniu,wolałem go asekurować.Ja też dobrze porobiony,jedziemy,wiatr owiewa mi twarz i czuję zapach gówna.Ale wiecie,takiego żywego.Pewnie podświadomość płata mi figla po zaginionej kupie kumpla myślę. Zioło nieraz robi figle z psychą.
Ale Nie.Kurwa nie. To nie podświadomość.To jebany balas wielgus wychyla się z kaptura kolesia i spogląda na mnie szelmowsko. Bydlak.
Koleś miał na sobie kombinezon narciarski jednoczęściowy.Chujowo go podwiną (ten kombinezon) i najebał sobie do kaptura.
Spadłem z sanek,zaczepiłem nogą o wystające rurki i tak ze 100 metrów byłem wleczony po śniegu na plecach,a były to ostatnie sanki w kolejności.
Nawet nie mogłem krzyczeć pomocy czy co się tam krzyczy w takiej sytuacji.Aż się kurwa popłakałem ze śmiechu.
Nawet teraz jak to piszę ledwo widzę literki.
Kurwa nasrał sobie do kaptura.HAHAHAHAHA
Rozjebałeś mnie człowieku specjalnie się zalogowałem żeby Ci piwko dać za te historię
Ze 20 lat temu.
Jakieś -15,traktor,sanki,znajomi.Jednym słowem kulig.
W przerwie ognisko,kiełbaski,grzaniec.
Wypaliliśmy zajebistego skuna,koleś wyjebał na szybko ze 4 kubeczki grzańca i po chwili.
-Ale mi się srać zachciało. Ja pierdole jaja mi odmarzną.
No ale cóż siła wyższa. Poleciał w las.
Wraca po chwili,ale jakiś taki zmieszany.Myślę sobie -Ale się zjarał.
Podchodzi,patrzy mi w oczy.
-Kurwa.Ale mam jazdę.
-Co dobra zieleń.
-No.Wydawało mi się że wysrałem takiego wielkiego,twardego kupsona. Ale jak podtarłem dupsko to kurwa nic nie było.
-No to żeś się zajebał. Śmiech.
Zbieramy się na ciąg dalszy przygody.Ale że koleś dalej taki niewyraźny to kazałem mu siąść przed sobą na sankach,żeby go po drodze nie zgubić. Trochę nie wprawiony w paleniu,wolałem go asekurować.Ja też dobrze porobiony,jedziemy,wiatr owiewa mi twarz i czuję zapach gówna.Ale wiecie,takiego żywego.Pewnie podświadomość płata mi figla po zaginionej kupie kumpla myślę. Zioło nieraz robi figle z psychą.
Ale Nie.Kurwa nie. To nie podświadomość.To jebany balas wielgus wychyla się z kaptura kolesia i spogląda na mnie szelmowsko. Bydlak.
Koleś miał na sobie kombinezon narciarski jednoczęściowy.Chujowo go podwiną (ten kombinezon) i najebał sobie do kaptura.
Spadłem z sanek,zaczepiłem nogą o wystające rurki i tak ze 100 metrów byłem wleczony po śniegu na plecach,a były to ostatnie sanki w kolejności.
Nawet nie mogłem krzyczeć pomocy czy co się tam krzyczy w takiej sytuacji.Aż się kurwa popłakałem ze śmiechu.
Nawet teraz jak to piszę ledwo widzę literki.
Kurwa nasrał sobie do kaptura.HAHAHAHAHA
Nie pomyślałeś, że byłoby śmiesznie, założyć mu ten kaptur na głowę?
Nie pomyślałeś, że byłoby śmiesznie, założyć mu ten kaptur na głowę?
W przeciwieństwie do dzisiejszych "kumpli" .My się szanowaliśmy i szanujemy od lat.
Mając takich kumpli jak Ty i tobie podobnych.Z takimi pomysłami.
-Na chuj nam wrogowie?
Ze 20 lat temu.
Jakieś -15,traktor,sanki,znajomi.Jednym słowem kulig.
W przerwie ognisko,kiełbaski,grzaniec.
Wypaliliśmy zajebistego skuna,koleś wyj***ł na szybko ze 4 kubeczki grzańca i po chwili.
-Ale mi się srać zachciało. Ja pie**ole jaja mi odmarzną.
No ale cóż siła wyższa. Poleciał w las.
Wraca po chwili,ale jakiś taki zmieszany.Myślę sobie -Ale się zjarał.
Podchodzi,patrzy mi w oczy.
-k***a.Ale mam jazdę.
-Co dobra zieleń.
-No.Wydawało mi się że wysrałem takiego wielkiego,twardego kupsona. Ale jak podtarłem dupsko to k***a nic nie było.
-No to żeś się zaj***ł. Śmiech.
Zbieramy się na ciąg dalszy przygody.Ale że koleś dalej taki niewyraźny to kazałem mu siąść przed sobą na sankach,żeby go po drodze nie zgubić. Trochę nie wprawiony w paleniu,wolałem go asekurować.Ja też dobrze porobiony,jedziemy,wiatr owiewa mi twarz i czuję zapach gówna.Ale wiecie,takiego żywego.Pewnie podświadomość płata mi figla po zaginionej kupie kumpla myślę. Zioło nieraz robi figle z psychą.
Ale Nie.k***a nie. To nie podświadomość.To j***ny balas wielgus wychyla się z kaptura kolesia i spogląda na mnie szelmowsko. Bydlak.
Koleś miał na sobie kombinezon narciarski jednoczęściowy.ch*jowo go podwiną (ten kombinezon) i naj***ł sobie do kaptura.
Spadłem z sanek,zaczepiłem nogą o wystające rurki i tak ze 100 metrów byłem wleczony po śniegu na plecach,a były to ostatnie sanki w kolejności.
Nawet nie mogłem krzyczeć pomocy czy co się tam krzyczy w takiej sytuacji.Aż się k***a popłakałem ze śmiechu.
Nawet teraz jak to piszę ledwo widzę literki.
k***a nasrał sobie do kaptura.HAHAHAHAHA
Nie dość, że debil to jeszcze ćpun.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów