Taka historia z życia mi się przypomniała.
Za czasów dzieciństwa i młodości jeździliśmy z kuzynem w wakacje na wieś. Wiele wieczorów spędzaliśmy u koleżanek, trzech sióstr, które - nie skłamawszy - były najładniejszymi pannami z okolicznych wsi, toteż miały wielu adoratorów, także wśród pszenno-buraczanych chłopców z "tjuningowanych" 30-letnich golfów.
Pewnego wieczoru udaliśmy się do koleżanek jeszcze z jednym kumplem z pobliskiej wioski. Kuzyn miał nogę w gipsie, więc kolega zabrał nas autem. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i jakoś koło 3 w nocy wychodzimy. Wsiadamy do fury, kumpel odpala:
- Kurwa, coś jest nie tak.
Wysiadamy - wszystkie cztery opony przebite.
Jak kurwa, kto kurwa?! Przecież na posesji u koleżanek auto zostawione... Do naszej wioski jakieś 8km z buta, normalnie żaden problem, ale kuzyn z nogą w gipsie... Kumpel w trochę gorszej sytuacji, bo od naszej wioski do jego wioski - drugie tyle, a kumpel w dodatku trzeźwy, bo miał prowadzić.
Daliśmy radę.
Na drugi dzień wszystko się wyjaśniło... Ojciec naszych koleżanek ma na posesji warsztat, a w nim pracują miejscowe "chopaki". Dwóch takich pszenno-buraczanych chłopców, zazdrosnych o swoje (w swoim mniemaniu) samice, swoje dziołchy, poprzebijało kumplowi opony. Na posesji, na której pracują
I teraz najlepsze - ojciec tych dziewczyn, bez żadnych ceregieli, z dnia na dzień, obu wypierdolił z roboty na zbity pysk
Tak kończą frajerzy
Za czasów dzieciństwa i młodości jeździliśmy z kuzynem w wakacje na wieś. Wiele wieczorów spędzaliśmy u koleżanek, trzech sióstr, które - nie skłamawszy - były najładniejszymi pannami z okolicznych wsi, toteż miały wielu adoratorów, także wśród pszenno-buraczanych chłopców z "tjuningowanych" 30-letnich golfów.
Pewnego wieczoru udaliśmy się do koleżanek jeszcze z jednym kumplem z pobliskiej wioski. Kuzyn miał nogę w gipsie, więc kolega zabrał nas autem. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i jakoś koło 3 w nocy wychodzimy. Wsiadamy do fury, kumpel odpala:
- Kurwa, coś jest nie tak.
Wysiadamy - wszystkie cztery opony przebite.
Jak kurwa, kto kurwa?! Przecież na posesji u koleżanek auto zostawione... Do naszej wioski jakieś 8km z buta, normalnie żaden problem, ale kuzyn z nogą w gipsie... Kumpel w trochę gorszej sytuacji, bo od naszej wioski do jego wioski - drugie tyle, a kumpel w dodatku trzeźwy, bo miał prowadzić.
Daliśmy radę.
Na drugi dzień wszystko się wyjaśniło... Ojciec naszych koleżanek ma na posesji warsztat, a w nim pracują miejscowe "chopaki". Dwóch takich pszenno-buraczanych chłopców, zazdrosnych o swoje (w swoim mniemaniu) samice, swoje dziołchy, poprzebijało kumplowi opony. Na posesji, na której pracują
I teraz najlepsze - ojciec tych dziewczyn, bez żadnych ceregieli, z dnia na dzień, obu wypierdolił z roboty na zbity pysk
Tak kończą frajerzy