Lobo24 napisał/a:
Normalka. Póki nie przyjdą łapiduchy zwłoki trzyma się w "pro mortem". Czyli pomieszczeniu gdzie pan denat ma poleżeć (chyba) 2 godziny po czym lekarz ponownie (na wszelki wielki) bada parametry życiowe. W pierwszej kolejności, żeby nie przeszkadzał reszcie żyjących, pan trup ląduje w łazience gdzie czeka na transport do pro mortem i spakowanie w worek. Jeśli pro mortem jest pełne to też ładuje się typa do łazienki.
Raz na takiego kiedyś się wyjebałem. Chciałem go przesunąć na łóżku do góry pchając stopy bo myślałem, że ma już rigor mortis (stężenie pośmiertne). A kurwa nie miał. W kolanach mu strzeliło jakby deskę złamał, złożył się jak harmonia a ja jeb na niego.
Kolega troche źle mówi. Wiem bo pracuje w szpitalu i wykonywalem te procedure wielokrotnie podczas swojej kariery. W żadnej łazience bo łazienka to nie miejsce na przechowywanie zwłok. Po pierwsze robi się EKG po czym lekarz wypisuje karte zgonu i skierowanie zwłok do chłodni. Tak zwane łapiduchy pojawiają się dopiero 2h od chwili stwierdzenia zgonu. Jeśli pacjent po 2h nie wykazuje nadal żadnych objawów życia jedzie do chłodni a jeśli chodzi o specjalne pomieszczenie do przechowywania zwłok gdzie wywozi się je od razu po ogarnięciu (tj umyciu powyciąganiu wszelkich wkłuć cewników i drenów), nazywa się ono "pro morte" lub "post mortem" co z łaciny znaczy po śmierci. Dziekuje dobranoc.