Pierwsze, co rzuca się w oczy, to sprzeczne informacje o tym wynalazku. Na butelce jak byk stoją zakłady Pana Wiesia, gdzie robiona jest między innymi Alaska Pigwowa, w sieci wymienianych kilku innych specjalistów tego pokroju. I chociaż do testów podchodzimy możliwie bez uprzedzeń i z otwartymi serduszkami, dotychczasowe wynalazki od Pana Wiesia każą nam zastanowić się dwa razy przed pierwszym łykiem.
Ocena ogólna 1,5
Co oceniane Punkty Uwagi
Zapach 1,5 zasługuje na mniej, wyjaśnienie niżej
Smak 1,5 żesz w mordę
Z sokiem 2,5 nie jest dobrze
Z colą 2,0 jest jeszcze gorzej
Z energetykiem - nie testowano
Z izotonikiem - nie testowano
Podsumowanie: „Osobisty całodobowy nadzór nad procesem produkcji”, „Rygorystyczna selekcja zbóż” – to ja mam pytanie ile promili mają osoby dokonujące tych czynności.
„Joker Wódka – bije wszystko” – dla mnie bije podłą gorzałą, w której rzeczywiście może być wszystko.
„Wie pan co? I to jest kurwa skandal” chciałoby się rzec wszystkim w zakładach Pana Wiesia, od niego samego poczynając, a na strażniku przy bramie kończąc (bo mógłby strażnik być człowiekiem, podłożyć bombę i wysadzić te zakłady w cholerę). No ścierwo jakich mało, porównywalne z takimi smakołykami jak Volter Royale. Na uwagę zasługuje podkreślony w tabelce zapach. Niesamowite było to, jak ta wódka śmierdziała mimo dużego zmrożenia, ale nie śmierdziała zdechłym szczurem. Śmierdziała alkoholem – nie najlepszym, rzec by można wręcz podłym, ale bez charakterystycznego smrodu pomyj, jak bywa często w przypadku wódek z segmentu ekonomicznego.
Nie wierzę, że to-to przechodzi 6-krotną destylację, jak zapewnia producent. A jeśli jednak przechodzi, to ja wcale nie chcę wiedzieć, co do niej dodają.
O reszcie ocen szkoda gadać, zróbcie sobie przysługę i nie tykajcie tego gówna.