Ja również jak co poniektórzy mieszkam w Anglii już 4 lata i muszę powiedzieć, że w pewnym procencie się z tą szpetna zdzirą zgadzam. Mnie też by w sumie trochę przeszkadzało jakby do polski zaczęła zjeżdżać się cała paczka M&Msów. Ostatnio sporo jeżdżę autobusami i nie pamiętam żeby kiedykolwiek nie było tam polki lub czarnej bez wózka. Trochę z tego powodu brytolom współczuję, bo ich "gatunek" jest już na wymarciu na ich własnej ziemi. Aczkolwiek ich wina, że roztworzyli granicę jak węgierska dziwka nogi i teraz płaczą, że im prace zabieramy. Z drugiej strony ciapoki, czarni i polacy trzymają gospodarkę w szwach, ponieważ angole to leniwy naród i tylko luksusu za biurkiem szukają z IQ dziesięciolatka. Imigranci właśnie przejmują prace takie, które angoli nie interesują - co ma zresztą swoje plusy i minusy.
Gdybym osobiście jechał tym tramwajem/metrem to podszedłbym do laski, wziął dziecko, posadził obok i zdzielił szmacie z otwartej (jak ktoś wcześniej napisał) w ten koślawy koński ryj (tak wiem gówno bym zrobił, ale postrugać bohatera fajna sprawa). Trochę jest tych wypocin, ale przynajmniej zeszło mi z krzyża.