A mnie tam zawsze zastanawia, czy ten ojciec też byłby taki waleczny do jakiegoś typa równemu sobie, czy do większego od siebie typa na ulicy też by tak skakał i bić się chciał? Czy to aby nie jest to zachowanie stosowane tylko i wyłącznie do słabszych od siebie osobników. Żeby odreagować, żeby się dowartościować, żeby nad słabszym poczuć tą przewagę i siłę. Jak byłem mały, i miałem dostać łomot od Ojca lub moi bracia, to często słyszałem od Babci, która stawała w naszej obronie, że tylko słaby ojciec bije swoje dzieci. Kłócili się wówczas Ojciec i babcia i jakoś wpierdol schodziło na plan dalszy. To zdanie wykryło się mi w głowie na całe życie. Czasami straszyłem swoje dzieciaki laczem z nogi waliłem w stół, albo o podłogę i groziłem, ale bić nigdy nie musiałem. To działało, bo wnuki też tak straszyłem i słuchały się zawsze. Ale trzeba umieć podejść do dziecioków i porozmawiać i wytłumaczyć, a nie wziąć pasa i lać, bo to nic nie da, takie moje zdanie.