Opis wydarzeń gościa , który był na meczu we Wrocławiu - ciekawa lektura:
Byłem wczoraj na meczu Rosjan z Czechami i powiem, że Rosjanie to prawdziwi debile. Zaczynając od początku. Jadąc do Wrocławia pociągiem (relacja Warszawa- Wrocław) spotkałem już wielu Rosjan. Ich zachowanie nie było być może prawidłowe (wielu biegało pijanych, porozbieranych od pasa w góre po pociągu), ale stwierdziłem, że to nic złego. Jednak jak się później okazało były to złego, dobre początki. W drodze na stadion usłyszałem kolejne rzeczy. Siedziałem mniej więcej w połowie długości autobusu. Za mną cała masa Czechów, którzy być może byli głośni, ale kulturalnie się zachowywali. Zdarzali się wśród nich pojedynczy Rosjanie, ale nic im się nie działo. Z przodu siedzieli, albo raczej stali kibice rosyjcy. Po około 2 przystankach podszedł do Nas młody Rosjanin, spytał o wynik meczu naszej reprezentacji. Sam rozpoczął ze mną rozmowę i powiedział, że musiał przejść na środek autobusu, ponieważ z przodu są KIBOLE Spartaka Moskwa i po spytaniu go skąd jest (on powiedział jakąś nieznaną miejscowość) i za kim jest (mówił, że za reprezentacją, a nie typowo za jakimś klubem) kazali mu wypieprzać. Wtedy poradził mi, żeby z nimi nie zaczynać. Na meczu siedziałem w sektorze rosyjskim i to co się działo, wołało o pomstę do nieba. Ludzie płakali i prosili i pomoc stewardów, ale ci po 10 minutach poszli i powiedzieli, że nie mogą sobie poradzić. Ja patrzyłem na to z małego kąta, ale kilka miejsc obok mnie ludzie płakali i już po 10 minutach meczu wychodzili. W sumie nie dziwie się skoro młodej dziewczynie, stary, pijany i obskurny Rosjanin pokazuje jego "klejnoty". Wielu z nich skakało na krzesełkach, a już najbardziej śmieszną sytuacją było, kiedy palili papierosy. Po przykazaniu przez stewardów, że nie można palić, podawali kolegom i mówili, że oki, a tamten pali dalej. Nie rozumiem tylko jednego. Skoro nie mogli sobie z tym poradzić, dlaczego nie wezwali policji. Chyba tylko dlatego, że teraz powiedzą jaka super organizacja i jak to sobie poradzili, żeby nie wyszło na jaw, że już pierwszego dnia nie radzą sobie. Gdyby sytuacja działa się na polu ligowym, wezwali by czołgi, helikoptery, złapali by nawet osoby które przykleiły gumę do żucia na krzesełku, a później chwaliliby się walką z chuligaństwem.
Ps. żeby nie było tak źle, powiem tylko, że stewardzi, świetnie sobie poradzili z sytuacją kiedy wybita w trybuny piłka została złapana przez jakiegoś Polaka i nie chcieli jej oddać. W pięciu podeszli do jednej osoby i świetnie ja przeszukiwali aż w końcu znaleźli. Praca na medal.