Czołgiści też ludzie i wysrać się czasem muszą. A jak już zrobią swoje to wypadałoby jakoś usunąć fekalia z kokpitu czołgu. Aleksander Siemionow z Sankt-Petersburga wpadł na pomysł że można srać do pustych pocisków z wybuchowym rdzeniem i wysyłać otrzymane w ten sposób rozpryskowe gównobomby w stronę wroga.
Ten wspaniały pomysł został przez niego opatentowany w 2009-tym. Istota zagadnienia została przedstawiona na poniższym obrazku, którego opisywać chyba nie trzeba.
Autor opisuje zalety wynalazku w następujący sposób:
"Armatę załadowaną specjalnym pociskiem należy wycelować albo w bezpieczną strefę albo we wrogi cel godny zawartości specjalnego pocisku (8) i wykonać strzał. W pierwszym przypadku wystarczające jest to, że odchody (8) zostają usunięte poza kabinę załogi (2) i czołg (1). W drugim przypadku specjalny pocisk, jeśli jest wyposażony w urządzenie wybuchowe, eksploduje. Oprócz siły rażącej, której znaczenie jest w tym wypadku drugorzędne, ma miejsce pozytywny efekt psychologiczny: załoga jest świadoma faktu "dostarczenia" i rozprowadzenia po powierzchniach (po wyposażeniu i umundurowaniu przeciwnika). W rezultacie, poza wykonaniem głównego zadania - pełnego usunięcia odchodów osiągnięty zostaje dodatkowy efekt o znaczeniu wojenno-psychologicznym a nawet wojenno-politycznym: zwiększa się duch bojowy załogi i polepsza się psychologiczny klimat w odizolowanej przestrzeni (2) w warunkach wielodniowego przebywania załogi w tym niebezpiecznym i nieprzyjaznym środowisku."
Trzeba przyznać że nic nie mówi job waszu mat dobitniej niż pierdolnięcie takim aromatycznym ładunkiem z czołgowej armaty.
Gówniane pociski mogłyby niszczyć morale wroga przez "odświeżenie" powietrza w różnego rodzaju kryjówkach lub przez zdalną profanację obiektów religijnych
Zatem bójcie się wrogowie Rosji, gdyż możecie kiedyś zostać ostrzelani naddźwiękowym gównem.
Uprzedzając oskarżenia o fejk: ten patent naprawdę istnieje [link], choć z drugiej strony mocno zalatuje amatorszczyzną ze względu na małą ilość szczegółów technicznych.
Ten wspaniały pomysł został przez niego opatentowany w 2009-tym. Istota zagadnienia została przedstawiona na poniższym obrazku, którego opisywać chyba nie trzeba.
Autor opisuje zalety wynalazku w następujący sposób:
"Armatę załadowaną specjalnym pociskiem należy wycelować albo w bezpieczną strefę albo we wrogi cel godny zawartości specjalnego pocisku (8) i wykonać strzał. W pierwszym przypadku wystarczające jest to, że odchody (8) zostają usunięte poza kabinę załogi (2) i czołg (1). W drugim przypadku specjalny pocisk, jeśli jest wyposażony w urządzenie wybuchowe, eksploduje. Oprócz siły rażącej, której znaczenie jest w tym wypadku drugorzędne, ma miejsce pozytywny efekt psychologiczny: załoga jest świadoma faktu "dostarczenia" i rozprowadzenia po powierzchniach (po wyposażeniu i umundurowaniu przeciwnika). W rezultacie, poza wykonaniem głównego zadania - pełnego usunięcia odchodów osiągnięty zostaje dodatkowy efekt o znaczeniu wojenno-psychologicznym a nawet wojenno-politycznym: zwiększa się duch bojowy załogi i polepsza się psychologiczny klimat w odizolowanej przestrzeni (2) w warunkach wielodniowego przebywania załogi w tym niebezpiecznym i nieprzyjaznym środowisku."
Trzeba przyznać że nic nie mówi job waszu mat dobitniej niż pierdolnięcie takim aromatycznym ładunkiem z czołgowej armaty.
Gówniane pociski mogłyby niszczyć morale wroga przez "odświeżenie" powietrza w różnego rodzaju kryjówkach lub przez zdalną profanację obiektów religijnych
Zatem bójcie się wrogowie Rosji, gdyż możecie kiedyś zostać ostrzelani naddźwiękowym gównem.
Uprzedzając oskarżenia o fejk: ten patent naprawdę istnieje [link], choć z drugiej strony mocno zalatuje amatorszczyzną ze względu na małą ilość szczegółów technicznych.