janlew napisał/a:
Nie wojny. Bo rewolucja czerwonej hołoty i czerni podrzynającej gardło własnemu Carowi, szlachcie, i każdemu kto myśli lub do czegoś doszedł, nie można nazwać wojną. Czy ma to miejsce we Francji czy w Rosji. Gdy wściekły pies, zagryzie chorego pana to nie nazywamy tego pojedynkiem, i usypiamy pchlarza najlepiej z całym jego miotem.
za WIKIPEDIĄ: "Wojna domowa w Rosji wytworzyła specyficzne warunki prowadzenia działań militarnych. Miała charakter manewrowy; cechowała ją częsta zmiana sytuacji, niespodziewane kontrataki, ofensywy i zwroty zaczepne. Sporadycznie dochodziło do długotrwałych oblężeń. Linia frontu stale się zmieniała. Dywizje walczyły na gigantycznych przestrzeniach. Piechota była zmuszona do pokonywania wielkich odległości. Największą wartość w bitwach miała kawaleria, zgrupowana w wielkich masach często nagłymi atakami przesądzała o losach bitew, potrafiła szybko okrążyć przeciwnika. Znacznie zmalała rola ciężkiej artylerii, ponieważ zanim zdołano ją podciągnąć bywało już po bitwie, a linia frontu przebiegała w innym miejscu. Znaczną rolę odgrywały samochody pancerne i pociągi pancerne, zdolne do szybkich rajdów na tyłach wroga i zapewniające wsparcie artyleryjskie, także przez ciężkie działa na platformach kolejowych. Dyskusyjna jest rola czołgów w tym konflikcie. Natomiast lotnictwo miało marginalne znaczenie, spełniało przede wszystkim funkcje zwiadowcze, do walk powietrznych dochodziło rzadko. Wojska, które ścierały się w wojnie domowej w Rosji, były znacznie mniejsze od wielomilionowych armii walczących w latach 1914-1918 r. na zachodzie Europy, aczkolwiek bitwy były krwawe."
No, kurwa - faktycznie nie brzmi jak wojna...!
A swoją interpretację spisz na kartce, złóż dwukrotnie, włóż w kopertę a potem sobie w dupę.