Przynajmniej emocje, bo jak się ogląda F1 to emocje jak na grzybach są. Od czasu do czasu ktoś kogoś wyprzedzi z wielkim trudem na jakimś wirażu. Ja nie ujmuje kierowcom F1, bo zapierniczać z takimi przeciążeniami przez tyle wiraży to przekichane, jeszcze jak w deszczu jadą. Ale to już nie to samo, sterylnie czyściutkie bolidy, nie to co kiedyś, każdy kierowca faja w gębie, mechanicy usmarowani jak diabli i walka, nawet do rękoczynów dochodziło...no i ten dźwięk V12...