W 2011 samotnie podróżowałem po Indiach, gdzie spotkałem następnie żyda (Dan) który dołączył się do mojej wędrówki. Opowiem wam o sekcji zwłok w Indiach.
Dotarliśmy do miejscowości Orcha, pożyczyliśmy rowery i zwiedzaliśmy okolicę. Śmigaliśmy tu i tam, następnie wyjechaliśmy kawałek za miasto gdzie znajdował się tutejszy "szpital". Z racji tego, że dzień wcześniej Dan wziął masaż od gościa który jak się później okazało miał pełno kurzajek, chciał odwiedzić szpital w celu konsultacji czy jakaś tam krostka która mu wyskoczyła to nie przypadkiem kurzajka czy inne dziadostwo.
Po krótkiej pogawędce "lekarz" i przypisaniu jakiś pigułek odpalił z tekstem, tak o, po prostu: "Czy chcemy zobaczyć sekcję zwłok?". Zrobiliśmy wielkie oczy, ale z racji tego że studiuję prawo z chęcią zobaczyłbym jak wygląda otwarcia zwłok in India style.
Pierwsze co udaliśmy się na komendę policji która była sąsiadującym budynkiem. Gdzie nasz "lekarz" spytał się komendanta czy dwóch turystów może być przy sekcji. Komendant lakonicznie odpowiedział tylko "ok". Musieliśmy jeszcze chwilę poczekać, ponieważ oczekiwaliśmy "asystenta" doktora. Okazał się być to pan w krótkich spodenkach i japonkach. Niewiele się różnił od gościa który sprzedaje kapcie na bazarze w Delhi.
Panowie zaprowadzili nas do miejsca otwarcia zwłok. Był to mały budyneczek, oraz tak jakby otoczone murkiem zaplecze bez dachu. Ciało znajdowało się na motorikszy przykryte tylko kocem.
Denatka, wiek 18 lat. Popełniła samobójstwo razem ze swoim ukochanym. Rodziny nie wyraziły zgody na ślub. Skoczyli razem z klifu do rzeki. Śmierć na miejscu.
Chłopaki bez żadnych rękawiczek złapali ciało samobójczyni i rzucili na ziemię w "zapleczu" bez dachu. Wszystkie czynności przeprowadzał asystent, a nasz doktor tylko się przyglądał i opowiadał: co i jak się dzieje.
Asystent wyjął z kieszeni nóż. Taki zwykły nóż, nadawałby się do krojenia chleba. Zrobił pierwsze nacięcie wzdłuż klatki piersiowej. Zbyt płytkie. Drugie - udało się, przeciął na tyle by mógł dostać się do szkieletu. Zastanawiało mnie bardzo. w jaki sposób on chce się przedostać przez klatkę piersiową (bo chyba nie tym nożykiem?). Moje wątpliwości zostały rozwiązane błyskawicznie, przykucnął przy głowie złapał za dolną część odcinka piersiowego i... wyłamał. Po prostu wyłamał tak jakby to było gałęzie czy coś. Dan nie wytrzymał (była to jego pierwsza sekcja) i uciekł. Zostałem.
W dalszym ciągu doktorek kazał wyciągać każdy narząd z ciała dziewczyny pokazując mi go oraz nacinając (nożykiem do chleba) by zobaczyć jak wygląda w środku. Zobaczyłem wszystko co się da. W momencie gdy przecinał jelito wyleciało coś (wyglądało na krew) wprost na stopę asystenta (jak pamiętamy był w japonkach). Przeklął, i kontynuował. Ostatnim punktem atrakcji była macica, którą doktor kazał pokazać i przeciąć, po czym odkrywczo stwierdził że denatka odbyła stosunek seksualny przed samobójstwem. Intrygujące.
Na tym skończyła się sekcja. Byłem w szoku jakiego nigdy w życiu nie miałem. Ale najlepsze było pytanie doktora na koniec "Are you happy? He he?".
Dotarliśmy do miejscowości Orcha, pożyczyliśmy rowery i zwiedzaliśmy okolicę. Śmigaliśmy tu i tam, następnie wyjechaliśmy kawałek za miasto gdzie znajdował się tutejszy "szpital". Z racji tego, że dzień wcześniej Dan wziął masaż od gościa który jak się później okazało miał pełno kurzajek, chciał odwiedzić szpital w celu konsultacji czy jakaś tam krostka która mu wyskoczyła to nie przypadkiem kurzajka czy inne dziadostwo.
Po krótkiej pogawędce "lekarz" i przypisaniu jakiś pigułek odpalił z tekstem, tak o, po prostu: "Czy chcemy zobaczyć sekcję zwłok?". Zrobiliśmy wielkie oczy, ale z racji tego że studiuję prawo z chęcią zobaczyłbym jak wygląda otwarcia zwłok in India style.
Pierwsze co udaliśmy się na komendę policji która była sąsiadującym budynkiem. Gdzie nasz "lekarz" spytał się komendanta czy dwóch turystów może być przy sekcji. Komendant lakonicznie odpowiedział tylko "ok". Musieliśmy jeszcze chwilę poczekać, ponieważ oczekiwaliśmy "asystenta" doktora. Okazał się być to pan w krótkich spodenkach i japonkach. Niewiele się różnił od gościa który sprzedaje kapcie na bazarze w Delhi.
Panowie zaprowadzili nas do miejsca otwarcia zwłok. Był to mały budyneczek, oraz tak jakby otoczone murkiem zaplecze bez dachu. Ciało znajdowało się na motorikszy przykryte tylko kocem.
Denatka, wiek 18 lat. Popełniła samobójstwo razem ze swoim ukochanym. Rodziny nie wyraziły zgody na ślub. Skoczyli razem z klifu do rzeki. Śmierć na miejscu.
Chłopaki bez żadnych rękawiczek złapali ciało samobójczyni i rzucili na ziemię w "zapleczu" bez dachu. Wszystkie czynności przeprowadzał asystent, a nasz doktor tylko się przyglądał i opowiadał: co i jak się dzieje.
Asystent wyjął z kieszeni nóż. Taki zwykły nóż, nadawałby się do krojenia chleba. Zrobił pierwsze nacięcie wzdłuż klatki piersiowej. Zbyt płytkie. Drugie - udało się, przeciął na tyle by mógł dostać się do szkieletu. Zastanawiało mnie bardzo. w jaki sposób on chce się przedostać przez klatkę piersiową (bo chyba nie tym nożykiem?). Moje wątpliwości zostały rozwiązane błyskawicznie, przykucnął przy głowie złapał za dolną część odcinka piersiowego i... wyłamał. Po prostu wyłamał tak jakby to było gałęzie czy coś. Dan nie wytrzymał (była to jego pierwsza sekcja) i uciekł. Zostałem.
W dalszym ciągu doktorek kazał wyciągać każdy narząd z ciała dziewczyny pokazując mi go oraz nacinając (nożykiem do chleba) by zobaczyć jak wygląda w środku. Zobaczyłem wszystko co się da. W momencie gdy przecinał jelito wyleciało coś (wyglądało na krew) wprost na stopę asystenta (jak pamiętamy był w japonkach). Przeklął, i kontynuował. Ostatnim punktem atrakcji była macica, którą doktor kazał pokazać i przeciąć, po czym odkrywczo stwierdził że denatka odbyła stosunek seksualny przed samobójstwem. Intrygujące.
Na tym skończyła się sekcja. Byłem w szoku jakiego nigdy w życiu nie miałem. Ale najlepsze było pytanie doktora na koniec "Are you happy? He he?".