18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (3) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 18:23
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:16
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 21:44
1. II wojna światowa rozpoczęła się od ostrzału Westerplatte

Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić na podstawie badań historyków, że pierwsze niemieckie bomby spadły 1-go września nie na polską składnicę wojskową Westerplatte w Wolnym Mieście Gdańsku, a na położony wtedy blisko granicy z nazistowskimi Niemcami Wieluń. Niemieckie siły lotnicze Luftwaffe zbombardowały miasteczko niszcząc prawie doszczętnie zabudowania i infrastrukturę, oraz zabijając setki ludzi.

Do tej pory jednak nie jest to wiedza powszechna. Przekonanie o tym, że Westerplatte było pierwsze pokutuje jednak z wielu powodów. Z jednej strony dlatego, że to tam odbywają się wczesnym rankiem co roku 1-go września państwowe obchody wybuchu II wojny światowej. Z drugiej – może zdradzieckie wystrzały z pancernika Schleswig-Holstein, który wcześniej pokojowo wpłynął do gdańskiego portu, mają bardziej "odpowiedni" (z braku lepszego słowa) wymiar symboliczny.


2. Polska kawaleria szarżowała na niemieckie czołgi


Mit, który zbudowała niemiecka propaganda, a posługują się nią teraz… pojedynczy niedouczeni narodowcy, widzący w tym wydarzeniu którego nie było, jakiś szlachetny, porywczy romantyzm. Z drugiej strony zdarzają się także lewacy, krytykujący autodestrukcyjny patriotyzm na podstawie tej rzekomej szarży kawalerii na niemieckie czołgi.

Historię wylansowała nazistowska propaganda w celu wyśmiania polskiego wojska i ukazania technologicznej przewagi nad nim. Niemcy opisywali, że polska kawaleria atakując lancami i szablami, rzuciła się bezmyślnie pod gąsienicę ich czołgów. Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Kawaleria atakowała piechotę, ale nie czołgi. Poza tym oddziały konne miały w swoim wyposażeniu także m.in. armaty przeciwpancerne, do których ciągnięcia służyły rumaki.

3. Bitwa pod Wizną to polskie Termopile

Wiznę w ostatnich latach rozsławił szwedzki zespół metalowy Sabaton. Polacy uwielbiają, gdy mówi się o nas za granicą, dlatego też pokochaliśmy tę muzyczną grupę. Na swojej płycie z 2008 roku – obok np. "Ghost Division", utworu o dywizji pancernej Rommela (Wehrmachtu) podczas inwazji na Francję – znalazł się także "40:1", kawałek o żołnierzach broniących Wizny.

Mit głosi, że garstka żołnierzy (stąd tytuł "czterdzieści do jednego"), broniła strategicznego przejścia, walcząc dzielnie i odpierając ataki Niemców. Niczym Spartanie, którzy w wąwozie termopilskim przegrali, ale doprowadzili do potężnych strat w wojskach Persów.

Coraz więcej faktów wskazuje jednak na to, że powszechna pamięć o obronie Wizny ma się tak do prawdy historycznej, jak komiks Franka Millera "300" i jego filmowa adaptacja, do prawdziwej bitwy pod Termopilami.

Historycy wskazują m.in. na to, że ta przeprawa wcale nie była kluczowa dla wojsk niemieckich, a obrońcy w schronach na Strękowej Górze szybko zostali rozgromieni, lub nawet opuścili swoje stanowiska. Cały czas nie wiemy też do końca co stało się z kapitanem Raginisem, który dowodził obroną – oficjalna wersja podaje, że rozsadził się granatem, ale są też nawet pogłoski o tym, że życie skrócili mu jego podkomendni. Coraz głośniej przebija się do świadomości społecznej, że porównywanie tego wydarzenia z Termopilami to wynik komunistycznej propagandy.

4. Istniały "polskie obozy koncentracyjne"

Oczywiście mit ten nie jest obecny w naszym kraju, ale poza jego granicami. Wywodzi się z niefortunności wielu języków, w których przymiotnik "polskie" może oznaczać zarówno prowadzone przez Polaków, jak i znajdujące się na ziemiach polskich.

Ostatnio nawet prezydent Barack Obama w swoim przemówienia użył tego niefortunnego – delikatnie mówiąc – sformułowania. Na szczęście szybko jego biuro zareagowało na wpadkę i przeproszono.

Fakty oczywiście są takie, że w czasie drugiej wojny światowej to nazistowskie Niemcy tworzyły obozy koncentracyjne, a Polacy byli jednym z narodów, który najbardziej ucierpiał z ich strony.

Trudno mówić także o geograficznym uzasadnieniu nazywania obozów "polskimi", ponieważ większość z nich znajdowała się na terenach przedwojennej Trzeciej Rzeszy. Część historyków odróżnia jednak "obozy koncentracyjne" (Konzentrationslagern) od "obozów zagłady" (Vernichtungslager – poświęconych prawie wyłącznie eksterminacji ludności). Tego drugiego rodzaju rzeczywiście było więcej na terytorium Polski, ale tylko ze względów logistycznych – łatwiej było przewozić tam polskich Żydów i Polaków na śmierć.

Piszę tu oczywiście o czasach II wojny światowej. Przed wojną, a także zaraz po niej istniały w Polsce miejsca, które część historyków określa mianem obozów koncentracyjnych.

5. Polska armia była słaba

Choć oczywiście nasza armia była gorzej wyposażona i mniejsza niż połączone siły Niemców, Słowacji i ZSRR, to nie można powiedzieć, że była armią słabą. Według szacunków polskie wojsko mogło mieć nawet 1 milion żołnierzy, co czyniło z niej poważnego przeciwnika. To prawie 400 tys. więcej żołnierzy niż wynosiły siły ZSRR w kampanii wrześniowej (Niemcy miały 1,8 mln, a Słowacy 50 tys.).

Głównym problemem był niespodziewany atak ze wschodu, a także niedogodny dla nas układ granic. Po części istotnym czynnikiem była także zastosowana taktyka Blitzkrieg – wojny błyskawicznej – do której nie było przygotowane nasze wojsko.

Żołnierze polscy dysponowali nie tylko piechotą i kawalerią, o której wyżej piszę, ale także oczywiście czołgami (w liczbie 880), samolotami (400 maszyn) czy działami (4300 sztuk). Mit o tym, że byliśmy zacofani jeśli chodzi o liczby i technikę w stosunku do Niemców o lata świetlne jest nieuprawniony. Niestety przewaga była wystarczająco znacząca, żeby naziści wygrali.

6. Wojnę wygrali Amerykanie

To oczywiście Hollywoodzki mit, bo w Polsce każdy wie, że wojnę wygrali czterej pancerni i ich pies. Bohaterstwo żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych oczywiście także nie może być podważane.

Faktem jest jednak, że to front wschodni zaangażował największe siły, najwięcej czasu i krwi żołnierzy. I choć oczywiście Stalin w zamian za pozbycie się Hitlera ustanowił siebie upiornym władcą marionetek, to nie można odmówić armii radzieckiej tego, że to właśnie ona miała prawdopodobnie największy wpływ na wygraną z nazistowskimi Niemcami.

7. Alianci to ci dobrzy

Musimy zdawać sobie sprawę, że filmowy mit o szlachetności żołnierzy alianckich i brutalności pozbawionych skrupułów nazistów, nie sprawdza się gdy patrzymy na historię okrutnej wojny.

Oczywiście wojna z samego założenia wymaga zabijania. Alianci jednak także dopuszczali się zbrodni wojennych, choć oczywiście na skalę nieporównywalną z np. Holokaustem (wykluczamy z aliantów ZSRR, który np. Norman Davies traktuje raczej jako trzecią siłę).

Znane są takie przypadki jak te z belgijskiej miejscowości Malmedy. Doszło tam do masakry 84 alianckich jeńców, ale także do zbombardowania przez lotnictwo USA miasta, które było już wtedy kontrolowane przez ich wojska. Głośny jest też przypadek zbombardowania Drezna nalotami dywanowymi, przez co zginęło kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Największa zbrodnia aliantów miała jednak miejsce daleko od granic Europy. Stany Zjednoczone zrzuciły pod koniec wojny dwie bomby atomowe na miasta Hiroszimę i Nagasaki w Japonii.
Zgłoś
Avatar
o................n 2013-09-28, 17:39
Grommash, no niby tak, ale Alianci Zachodni mieli o wiele łatwiejszą przeprawę od Aliantów Wschodnich - pod takim Rżewem Związek był od krok od przełamania frontu i już już Niemcy mieli się załamać kiedy w ostatniej chwili na pole bitwy dojechała świeżutka 1 Dywizja SS "Leibstrande Adolf Hitler" i z wielkim trudem wytrzymała napór tylko żeby 2 miesiące później wycofać się bez oddania strzału...

Jeśli poddamy fronty chłodnej analizie to dostaniemy coś takiego - Związek walczył z Leibstrande, Viking, Totenkopf, Das Reich też dostała pod Kurskiem srogi wpierdol, Frundsberg ledwo wyszła z Ukrainy, Hohenstaufen też poniosła straty. Ogólnie rzecz biorąc przez front wschodni przewinęły się wszystkie dywizje pancerne SS, a zaczynały świeże, w pełnym składzie.

Tymczasem US Army i siły koalicyjne walczyły przeciwko 12 SS "Hitlerjugend", Hohenstaufen była w 1944 przerzucona z frontu wschodniego, natomiast Frundsberg była utworzona z poborowych co mieli po 18 lat i we wrześniu 44' kiedy przerzucili ją do Holandii miała tylko 3 500 żołnierzy z 19 000 którzy rozpoczęli "przygodę" na Ukrainie... Porównując zachód do wschodu można dojść do wniosku, że Alianci Zachodni walczyli z tym, co zostało z długiej kampanii na wschodzie...
Zgłoś
Avatar
seattle 2013-09-28, 19:21
@ ja leibstrande... naturlich expercie z podobizną czerwonego ścierwa
Zgłoś
Avatar
bloodwar 2013-09-28, 23:28 1
Wojna w 44 i 45 była praktycznie w 100% oparta na czołgach i nie jest przesadą powiedzieć, że to czołgi wygrały tą wojnę - w bodajże marcu 1944 wywiad niemiecki otrzymał informację o projekcie nowego czołgu, tak jak wczesniej Hitler sikał po nocach na słowa "obiekt 240" (czyli IS-2 - w tym czasie najnowszy czołg cięzki Armi Czerwonej) tak wtedy niemal dostał zawału dowiadując się, że Rosjanie zbudowali IS-3 - jeszcze bardziej zabójczy i praktycznie niewrażliwy na ostrzał artylerii, w tym słynnych "przebijających wszystko" osiemdziesiątek ósemek, przez nowy kształt wieży i specjalny pancerz rykoszetujący. A już IS-2 był praktycznie nie do zatrzymania (nawet przez Tygrysy i Królewskie Tygrysy) a ten nowy "cud techniki" zapowiadał się mocno ekscytująco, dlatego właśnie Hitler przerzucił większość swoich sił na zachód (200 z 300 sprawnych Tygrysów Królewskich działało właśnie na zachodzie, w przypadku pozostałych czołgów proporcja wyglądała tak samo). Wycofując pola przed Rosjanami Hitler starał się nie tracić czołgów i najlepszych ludzi w nierównej walce z rosyjską machiną wojenną a jednocześnie przełamać ofensywę Aliantów, dopiero gdyby udało mu się ją zatrzymać i wygonić Aliantów za kanał La Manche - miałby środki żeby walczyć z Rosjanami. Przynajmniej w teorii bo wiadomo, że już na zimę 44 nie miał ani ludzi, ani sprzętu, ani fabryk ani Wunderwaffe.
Zgłoś
Avatar
o................n 2013-09-29, 1:35
@up

sama prawda, na dodatek IS-2 był na tyle dobrą maszyną, że w starciach z Tygrysami Królewskimi po dwóch miesiącach mieli 45 zniszczonych kociaków na 10 straconych Józefów. Załogi Tygrysów dostały nawet instrukcje aby unikać bezpośredniego kontaktu z IS-2 i ISU-152.

A IS-3 to przepiękna maszyna. W sumie można powiedzieć, że jest najlepszą maszyną drugiej wojny, bo pierwszy egzemplarz wyjechał kilkanaście godzin przed podpisaniem kapitulacji, więc teoretycznie załapał się na uczestnictwo w drugiej wojnie

Na dodatek, USA i sojusznicy byli pod wielkim wrażeniem tej maszyny, która miała w teorii niszczyć Mausy, które III Rzesza nie dała rady stworzyć, a Rosjanie dociągnęli projekt do końca, że próbowali nawet wyprosić jeden egzemplarz dla "muzeum".

PS: IS-3 przez 20 lat spędzał sen z powiek zachodnim planistom, którzy dopiero po 20 latach byli w stanie wystawić produkt, który był w stanie walczyć z IS-3 na równi... taka była potęga sowieckiej inżynierii...
Zgłoś
Avatar
p................a 2013-09-29, 14:17
Szarże na czołgi wynalazła Goebelsowska propaganda. Kręciła filmiki z takimi akcjami. Przykładów realnych być nie mogło, bo lance kawaleria trzymała w taborach a w warunkach blitzkriegu długo te tabory nie przetrwały.
Zgłoś
Avatar
Grommash 2013-09-29, 16:20 1
@DUST DEVIL

Czy ja wiem, czy IS 3 był najlepszym czołgiem. Aliantów na pewno, w całej II wojnie ja bym oddał palmę pierwszeństwa maszynom Adiego. Jagdhpanther, Panthera, Tygrys ( zwykły, a nie królewski ) IS-u miał trochę mankamentów. Działo nie było, aż tak zajebiste, mimo że potrafiło rozjebać Panthere od przodu. Czołg mógł mieć w zapasie zaledwie 20 kilka pocisków do działa no i załogi ruskie raczej nie były zbytnio dobrze wyszkolone w porównaniu z niemieckimi załogami. No i ruscy mieli zajebistą przewagę liczebną, co dawało im olbrzymią przewagę. Adi postawił na jakość, Józek na ilość.

A i jeszcze taka myśl jedna. Alianci powinni dać wtedy na mszę za duszę Adiego, że Adi nie wysłał czołgów na plaże w Normandii 6 czerwca.
Zgłoś
Avatar
L................3 2013-09-29, 21:10
Warto dodać tutaj że Polska owszem, miała 800 czołgów ale tylko 200 z nich było "prawdziwymi" czołgami, reszta to tankietki czyli pseudo czołgi z iluzorycznym pancerzem i uzbrojeniem. Lotnictwo również było przestarzałe( tylko 36 łosi nowoczesnych) jak i większość wyposażenia. Teoria o słabości jest nieuzasadniona ale przewaga nawet samych Niemiec była ogromna i wynikała właśnie z technicznej przewagi i doktryny użycia sił
Zgłoś
Avatar
Grommash 2013-09-29, 23:07
@up

Niemcy we wrześniu 1939 roku nie mieli AŻ takiej przewagi technicznej. Polski 7TP jebał bez mydła i wody Panzera I i II, w kwestii uzbrojenia i pancerza. Lepszy od niego był tylko Panzer III i IV, ale było ich stosunkowo niewiele. Zadziałała zajebista taktyka. Klasyczny Blitzkireg wygrał. Luftwaffe atakuje niespodziewanie polskie linie, czołgi przedzierają się przez linię frontu i dalej się wpieprzają na tyły, piechota podchodzi i niszczy zdezorientowane oddziały. Nie mieliśmy szans z nowoczesnym prowadzeniem wojny
Zgłoś
Avatar
L................3 2013-09-30, 7:55
Grommash, 7 TP by odpowiednikiem mniej więcej Pz I( źródło: Technika Wojskowa Historia, numer o wrześniu 1939), panzer II był już wozem z łatwością niszczącym nasz czołg, do tego z większej odległości. Co do taktyki blitzkriegu to nie tylko my ale i np. Francja czy Rosja nie miały na nią początkowo odpowiedzi mimo poznania jej po kampanii w Polsce i czasu na studia nad nią. Wszyscy oprócz Niemiec szli na wojnę taką jak 20 lat wcześniej
Zgłoś
Avatar
mineten 2013-09-30, 12:27
Polacy może i nie mieli szans na zwycięstwo nad Niemcami ale mogli ich zatrzymać znacznie dłużej gdyby nie błędy w dowodzeniu(przede wszystkim w rozlokowaniu wojsk). Polskie wojska były zbyt rozproszone żeby zatrzymać skoncentrowane na kilku kierunkach wojska Niemieckie. Olbrzymim błędem było nie wykorzystanie Armii Poznań w pierwszych dniach wojny o co prosił jej dowódca gen. Kutrzeba kiedy upewnił się że na Poznań nie idą poważniejsze siły Niemieckie. Gdyby wtedy Armia Poznań uderzyla na południe to razem z armią Łódź miała by znaczną przewagę liczebną nad Niemcami i dogodne pozycje. Zresztą ofensywa nad Bzurą pokazała że wykonując niespodziewany manewr można Niemców zaskoczyć i boleśnie zranić, jednak była ona przeprowadzona za późno i nie miała już szans powodzenia pomimo początkowych sukcesów. Nie twierdze że Polska mogła wygrać wojnę z Niemcami ale na pewno mogła ich zatrzymać znacznie dłużej co bycmoze skłoniloby naszych "sojuszników" do ataku na Niemcy. A co do stwierdzenia że Polska kawaleria szarżowała na czołgi to bujda kompletna. Do walki z czołgami kawaleria byłą wyposażona w lekkie działa przeciwpancerne szarżowała tam gdzie to miało sens - na nieokopaną piechotę,tabory.
Zgłoś
Avatar
L................3 2013-09-30, 12:55
Rozproszenie też wynikało z układu granic i przede wszystkim fatalnych sojuszy. Gdybyśmy bronili się na korzystnej linii obrony to francuzi i brytole by wogóle nie wypowiedzieli wojny bo Hitler by zajął bez walk to co by chciał. Jeśli chodzi o dowodzenie to fakt, było złe. Jeśli ktoś chciałby poczytać to zapraszam też na mojego bloga w tej tematyce: polski-wrzesien na wp. Piszę tam o kampanii wrześniowej
Zgłoś
Avatar
gin 2013-10-01, 20:50 2
2WŚ to czasy okrutne ale i ciekawe. Ja jestem pod wrażeniem myśli technicznej naszych braci słowiańskich . Nie mam żalu, że zaatakowali nas z i Rosjanie i Niemcy. Było minęło i nic już z tym nie zrobimy. Obyśmy się tylko w przyszłości nie musieli bić. Każda wojna jest rozkręcana przez jednego buca z drugim który zajmuje wysoki stołek. Ludzie dają się łatwo zmanipulować i idą umierać w imię Stalina czy innego Hitlera... Równie dobrze można iść w bój za czerwonego kapturka lub wilka...
Zgłoś
Avatar
o................n 2013-10-03, 15:37
Stary jaki Tygrys!

Panthera i Tygrys były niezwykle kosztownymi cackami, trudnymi w produkcji, a na dodatek miały całą kolekcję niedoróbek i były za ciężkie na Rosyjskie błoto... ups, znaczy drogi.

Na dodatek w takim Tygrysku jak się psuło koło nośne wewnętrzne, to trzeba było zdejmować dwie warstwy kół nośnych, które były ułożone warstwowo, żeby dojść do tego nieszczęsnego które się zepsuło. A w warunkach polowych to oznaczało porzucenie maszyny, bo najbliższy punkt remontowy był 200km dalej.

Na dodatek Tygrysów wyprodukowano 1300 z hakiem, Panther 6 000, a na pole bitwy dojechała mniej niż połowa, bo silniki płonęły, gąsienice grzęzły itp.

Dobry czołg musi być niezawodny i łatwy w produkcji, a maszyny Osi tych wymogów nie spełniały.
Zgłoś
Avatar
mineten 2013-10-03, 19:49
Myślę że gdyby sowieci musieli liczyć się z każdą toną zużytej stali(tak jak Niemcy) to produkowali by czołgi podobne do niemieckich. Ich czołgi były lepsze tylko dlatego że było ich więcej. Bo nie oszukujmy się IS był dobry ale było ich zbyt mało żeby miały wpływ na przebieg wojny. Wojnę wygrał t-34 czołg uciosany młotem i dłutem w szopie na Uralu. Może 1vs1 był gorszy od Panter i Tygrysów ale ruscy mogli rzucić 30 t-34 na każdego kociaka. Niemała rolę odgrywało też sowieckie lotnictwo w niszczeniu niemieckich czołgów. Samoloty Il-2 bez trudu niszczyły wszystkie niemieckie wozy. W żadnym razie nie można powiedzieć że sowieckie czołgi były lepsze od niemieckich. Po prostu było ich więcej.
Zgłoś
Avatar
o................n 2013-10-03, 21:27
@up

"Dobry czołg to taki, który jest we właściwym miejscu we właściwym czasie... i jest go dużo"

Swoją drogą, Niemcy mieli jakieś zboczenie na punkcie skomplikowanych technologii - taki MG34 był tak skomplikowany i nowoczesny, że nie nadawał się do warunków polowych, bo było za dużo psujących się elementów i został zastąpiony toporniejszym MG42...
Zgłoś