18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (2) Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:51
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 14:20
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:12
Skaczemy bliżej. Biegamy wolniej. A w zwisie jesteśmy dwa razy gorsi niż w PRL-u
Nauczyciele obwiniają uczniów, rodzice nauczycieli, a wszyscy - komputer i telewizor. A co ty zrobiłeś dla sprawności fizycznej młodego pokolenia?

Lekcja 1. Temat: Skok w dal

Siedmioletni chłopiec w 1979 roku skakał w dal - z miejsca - średnio 129 cm. W 1989 r. - tyle samo. W 1999 - już tylko 119 cm. Teraz ledwo 109 cm!

Wynik siedmioletniej dziewczynki również się pogorszył - ze 122 do 105 cm. Można powiedzieć, że dzieci słabną w oczach.

To wyniki badań prowadzonych przez dr. Janusza Dobosza z warszawskiej AWF. Od lat 60. ubiegłego wieku prowadzili je profesorowie Roman Trześniowski i Ryszard Przewęda. Pokazują, jak w wolnej Polsce nieubłaganie spada przeciętna sprawność dzieci i młodzieży.

Podobne pogorszenie obserwujemy po zakończeniu procesu dojrzewania - u 18-letnich chłopców i 16-letnich dziewcząt. Chłopcy spadli z 224 cm do 215. Dziewczęta ze 173 do 161 cm.

- A biologiczny potencjał jest coraz większy, bo dzieci są coraz lepiej rozwinięte, powinny osiągać lepsze rezultaty - komentuje dr Dobosz. Siedmiolatkom przybyło po 3 cm i ok. 2,5 kg. Nastolatkom - 3-4 cm i 6 kg (chłopcy) lub 3 kg (dziewczęta).

Lekcja 2. Temat: Robienie naleśników


Obserwacje nauczycieli potwierdzają statystykę.

- Dziewczynki z podstawówki skakały kiedyś w dal po 4,20-4,30 m. Teraz skaczą po 3 m. A my mamy dawać dobre oceny, żeby dzieci miały poczucie sukcesu. Więc chwalimy je za te 3 metry - opowiada Tomasz ze Świecia. - Nie robią przewrotów w przód? To robimy przetaczanie, tzw. robienie naleśników, żeby im pobudzić orientację przestrzenną. O staniu na rękach nie ma mowy, bo jak podnoszą nogi powyżej głowy, nie wiedzą, co się dzieje. Nie robili tego ani w przedszkolu, ani w podstawówce, ani na trzepaku. Brak im wytrzymałości - kiedy jest bieg za liderem, to po dwóch minutach cała klasa jęczy. Oraz siły. Dawniej robiliśmy zawody, kto wytrzyma zwis na drążku przez 30 sekund. A teraz po 3 sekundach rączki im się otwierają, takie mają słabe.

- Jeżeli chodzi o takie cechy motoryczne jak skoczność, gibkość, szybkość - to opłakany stan - wylicza Katarzyna, wuefistka gimnazjalna z Radomia. - Uczniowie przy skłonie nie dotkną dłońmi podłogi. Gimnastyka zupełnie kuleje. Z moich obserwacji wynika, że w podstawówkach traktowana jest na zasadzie "odfajkowania", byle został jakiś ślad w dzienniku lekcyjnym. Program zrealizowany, a dzieci są niesprawne.

- Nie oceniamy za sprawność, tylko za chęć. Jak ktoś się przebrał na lekcję WF-u i nie stał jak drzewo na boisku, to ma czwórkę - przyznaje Włodzimierz z warszawskiego gimnazjum.

- W liceum dla aktywizacji wprowadzam zabawy - badminton, ringo, unihokej, aerobik. Bieg na 600 m - większość przeszła, lepsze przetruchtały. Bieg na 60 m - oceny wystawiałam nie według tabeli, bo byłyby najwyżej dostateczne, tylko wg średniej klasowej, dzięki temu najszybsze mogły mieć szóstki - mówi Patrycja Łapeta, wuefistka z podwarszawskiej Radości.

Lekcja 3. Temat: Bieg średni

Najbardziej spada dzieciom wytrzymałość - wynika z badań warszawskiej AWF. Siedmioletni chłopcy na przebiegnięcie 600 m potrzebowali 30 lat temu 3 minut i 5 sekund - teraz są aż o 39 sekund wolniejsi. Dziewczynki zwolniły o 43 sekundy (z wyniku 3:16). Kiedy dzieci z przeszłości finiszowałyby w takim wyścigu na stadionie, to współczesne miałyby przed sobą całą ostatnią prostą i jeszcze pół wirażu.

Lekcja 4. Temat: Przypadek kózki


Po co dziecku ruch? - pytam Jakuba Ziębę, psychologa z krakowskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2.

- Dzięki ruchowi dziecko może oddzielać się od matki i ojca. Ruch stymuluje rozwój mózgu, np. dzieci, które nie raczkują, częściej zostają dyslektykami. Buduje poczucie sprawności - odpowiada psycholog. I deklaruje, że jest za sportową rywalizacją: - W sfeminizowanym społeczeństwie rywalizacja jest tłumiona. A to niezbędny element budowy tożsamości. Sport jest zdrowszą formą rywalizacji niż bójka.

Doktora Szymona Oleksika z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie atakuję przysłowiem: "Żeby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała".

- To prawda, bo w sporcie zdarzają się skręcenia, stłuczenia, nawet złamania - przyznaje doktor. - Ale gorzej nie robić nic. Brak ruchu prowadzi do osłabienia wydolności naczyniowej, spowolnienia metabolizmu, zaburzenia gospodarki węglowodanowej, otyłości. Może to predestynować do chorób układu krążenia.

Doktor wylicza pozytywy wynikające z ruchu: - Układ naczyniowy, mięśniowy musi być stymulowany do rozwoju. Zmniejsza się ryzyko osteoporozy - jest z czego tracić w późniejszej fazie życia. Zwiększa się metabolizm. Wydzielają się endorfiny, co poprawia samopoczucie.

Lekcja 5. Temat: Dziewczyny skamieliny


- Degradacja sprawności u dziewcząt jest o 30 proc. większa niż wśród chłopców - podaje dr Dobosz z AWF. - Chłopcy mają naturalną skłonność do rywalizacji, kto szybszy, kto silniejszy, to ich ratuje. Dziewczynki wolą imponować urodą, ubraniem. Zawsze tak było? Kiedyś miały więcej prac domowych, jak zakupy, zmywanie. Teraz nawet takiej namiastki ruchu nie ma. Ruszają się tylko na dyskotece i lekcjach WF-u.

- W podstawówce trafiłam na hospitacje do klasy siatkarskiej - wspomina Mariola, studentka AWF z Wrocławia. - Dziewczyny świetne technicznie, odbijały bez problemu sposobem górnym i dolnym. Ale jak im zrobiłam ćwiczenia ogólnorozwojowe, to była tragedia. Nie potrafiły powtórzyć prostych ruchów. Nie były w stanie zrobić trzech przysiadów. Podczas wzmacniania grzbietu w leżeniu przodem, kiedy musiały unieść ramiona nad podłogę, po siedmiu sekundach umierały z wycieńczenia.

W gimnazjum jest jeszcze gorzej. Mariola: - Zrobiłam dziewczynkom fitness, to im się powinno podobać. A one całą lekcję chichotały, kucały na podłodze. Były najwyraźniej zaskoczone, że podczas WF-u będziemy robić coś fizycznego.

- Dziewczyny nie chcą ćwiczyć, bo makijaż im się rozmaże, bo będą śmierdzieć. A najbardziej się boją, że ktoś je nagra na telefon, jak zrobią coś nie tak, i wstawi im to na profil na Facebooku. Były takie przypadki, teraz musimy pilnować, żeby nikt nie wyjmował telefonu - opowiada Włodzimierz z warszawskiego gimnazjum. - Trzeba je nauczyć podstaw ruchu w podstawówce. Bo w gimnazjum młody człowiek robi się zawstydzoną skamieliną.

- W podstawówce często się z siebie wyśmiewają. W gimnazjum się wstydzą i wycofują. A w liceum jedne się bawią sportem, inne już tylko siedzą - zauważa Patrycja Łapeta. - W liceum z około 30 dziewcząt prawie 20 od razu przyniosło zwolnienia lekarskie na cały rok. Nie mogę podważać decyzji lekarza, ale ta epidemia nie była wiarygodna. Dawałam im zadania teoretyczne - usystematyzować przepisy gry w siatkówkę, opisać testy sprawności fizycznej. Po miesiącu większość już chciała ćwiczyć.

Lekcja 6. Temat: Małyszek


- Na spacerze doszedłem do górki, na której zawsze mnóstwo dzieciaków zjeżdżało, na czym się da. Nagle mama jednego chłopca woła: "Krzysiu, chodź do domku, włączysz sobie komputer i pograsz sobie w Małyszka. Tam też jest śnieg" - opowiada Bartłomiej Michałek, urzędnik z Bydgoszczy. - Trudno się potem dziwić, że jak się patrzy na boiska, to więcej tam ludzi starszych niż młodszych. W parkach coraz więcej osób biega, ale młodych biegaczy ze świecą by szukać.

- Sukcesy polskich sportowców nijak mają się do kondycji społeczeństwa polskiego - zauważa dr Dobosz. - Co z tego, że Justyna Kowalczyk tak biega, skoro nikt nie biegnie za nią? A małyszomania sprowadziła się do oglądania.

- W Szczecinie, na stadionie, na którym trenuję - opowiada medalistka olimpijska w skoku o tyczce Monika Pyrek - zajęcia mają zarówno dzieci, jak i ich przyszli nauczyciele, czyli studenci wychowania fizycznego. Grupy dziecięce są cudowne, maluchy ćwiczą z radością, pasją. Ale ich przyszli nauczyciele, trenerzy... Generalnie poziom sprawności dramatyczny, brak koordynacji. Jakby nie z tego kierunku. Dawniej egzaminy sprawnościowe na tego typu uczelnie były bardzo trudne - czyżby to się zmieniło?

Jedynym pocieszeniem jest to, że świadomość aktywności fizycznej coraz silniej budzi się w Polsce wśród ludzi dorosłych.

Lekcja 7. Temat: Tenis z mamą


Spytałem uczniów II klasy warszawskiego gimnazjum, czy lubią sport. Całkiem dużo odpowiedzi było na tak. Dziewczyny masowo trenują taniec. Chłopcy jeżdżą na rowerze albo deskorolce.

Trudno rozstrzygnąć, na ile to poprawne deklaracje, a na ile rzeczywista aktywność.

Przekonująco wyglądają odpowiedzi gimnazjalistki o nicku Bula Cebula: "Sport to dla mnie przyjemność. W ostatnim tygodniu w środę i w piątek grałam godzinę w tenisa, który trenuję, a we wtorek i czwartek godzinę pływałam w basenie, co też trenuję. W szkole na WF-ie w poniedziałek grałam w koszykówkę, w środę biegałyśmy na dworze, a w piątek grałam w piłkę nożną z koleżankami. Moi rodzice są aktywni sportowo, czasem gramy razem w piłkę nożną, siatkówkę albo badmintona. Mój tata chodzi na squasha, a mama na tenisa wraz ze mną".

Niezbyt przekonująco ankieta Zdzicha: "Nie lubię gier zespołowych, ale lubię pojeździć na rolkach i na rowerze. Co do zeszłego tygodnia, to w ostatni piątek graliśmy w piłkę ręczną, a w środę w nożną. Nic więcej nie pamiętam. A moi rodzice nie są aktywni sportowo, niczego razem nie robimy".

Lekcja 8. Temat: Sprint

Mali chłopcy biegają dziś 50 m w 11,7 s (o 1,1 s wolniej niż 30 lat temu). Dziewczynki 11,9 s (o 0,8 s wolniej). Duzi chłopcy w 7,6 s (o 0,2 s wolniej). Duże dziewczyny w 9,0 s (również o 0,2) wolniej. Tak wynika z badań warszawskiej AWF.

Lekcja 9. Temat: Samochód

Prawie każdy z moich rozmówców wspomniał, że dzieci są teraz wszędzie wożone przez rodziców.

- Wzrasta poziom lęku w społeczeństwie - mówi psycholog Jakub Zięba. - Rodzice ograniczają swobodę dzieciom. Nie godzą się na ich aktywność poza strukturami, instytucjami.

- Nadopiekuńczość rodziców w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym jest straszna - dodaje Katarzyna z Radomia. - Na ulicy ciągle słychać: "Nie biegaj, bo zrobisz sobie krzywdę!".

- Mieliśmy dwie godziny WF-u, ale to był tylko zapłon, po lekcjach biegliśmy się wyżywać na boisku - opowiada Tomasz, nauczyciel ze Świecia. - Byliśmy bardziej odporni na zmęczenie, ktoś miał trzy kilometry do domu, to szedł. A teraz rodzice wszędzie podwożą te swoje kluseczki.

- Środowisko nie zmusza nas do wykonywania pracy mięśniowej - zauważa dr Janusz Dobosz z AWF. Auto czy zmywarka nas wyręczają. Jak się temu poddamy, stracimy naszą fizyczność.

- Prawie każde dziecko jest podwożone samochodem pod samą szkołę - potwierdza Włodzimierz z warszawskiego gimnazjum. - A jak mamy pływanie na basenie, na który jest ze szkoły 500 m, to za ciężkie pieniądze rodzice wynajmują autokar.

Lekcja 10. Temat: Matrix

Gdyby dzisiejsi chłopcy mieli zagrać w piłkę nożną z drużyną sprzed 20 lat, to tamci wygraliby 3:1 - tak uważa Tomasz ze Świecia. Współcześni lepiej by się kiwali, bo kiedyś w szkole była jedna-dwie piłki na stanie, a teraz jest 20, więc można ćwiczyć technikę indywidualną. Ale tamci by dzisiejszych uczniów zabiegali swoją wytrzymałością.

A gdyby dziewczyny miały mierzyć się w siatkówkę? W Świeciu działa teraz międzyszkolny klub siatkarski, jego zawodniczki wygrałyby z tymi z XX wieku. Ale gdyby wystawić nietrenujące, to współczesne dziewczynki by przegrały. - Tamte by wygrały zawziętością, walecznością - uważa Tomasz. - Dziś dziewczynkom jest obojętne, czy wygrają, czy przegrają. Mają stworzone takie bezpieczeństwo, że o nic w życiu nie muszą walczyć.

Michał Skwirut, który w latach 80. trenował pływanie, a dziś chodzi na amatorskie zawody, w których startują jego nastoletnie córki, odnalazł niedawno dzienniczek sportowy sprzed lat. Zaczął porównywać tamte wyniki ze współczesnymi. Okazuje się, że współczesne są lepsze.

- Nie powiedziałbym, że młodzież jest niesprawna - stwierdza dr Szymon Oleksik. - Raczej widać rozwarstwienie. Część ma małą sprawność, a część jest świetnie wysportowana.

A jaki będzie człowiek przyszłości? Wybiegam myślą setki lat do przodu i wracam do dr. Oleksika:

- Czy oglądał pan "Matrix"? Ludzie są tam podłączeni do sieci i przeżywają świat jedynie wirtualnie. To nas czeka?

- Takie zmiany następują ewolucyjnie, nie w dającej się przewidzieć przyszłości. Ale możemy się spodziewać, że będziemy coraz wyżsi, coraz bardziej otyli, z większą ilością tkanki tłuszczowej kosztem masy mięśniowej. To zwiększy obciążenie układu krążeniowo-naczyniowego i będzie coraz więcej chorób cywilizacyjnych.

- Z pokolenia na pokolenie żyjemy coraz dłużej. To się odwróci?

- Wydłużanie średniej życia statystycznie zawdzięczamy zmniejszaniu śmiertelności wśród dzieci, więc ta tendencja nie musi się odwrócić. Ale może przestanie zwiększać się dożywalność późnego wieku. A z pewnością pogorszy się jakość życia. Będzie potrzebne większe wspomaganie środkami farmakologicznymi. Czeka nas wcześniejsza niedołężność.

Lekcja 11. Temat: Cyfrowy świat

- Na studiach uczą nas, że celem lekcji wychowania fizycznego nie powinno być wcale kształtowanie sprawności fizycznej. Bo co ukształtujesz na trzech-czterech lekcjach tygodniowo, w czasie których po odliczeniu zbiórki, czasu na przebranie uczeń efektywnie rusza się 15-20 minut? Nauczyciele powinni na lekcji kształtować prozdrowotne postawy - mówi Marta z Katowic. - Zadawać uczniom pytania, nauczyć, jak mają dbać o siebie, a nie tylko jak grać w piłkę. Piłka powinna być tylko środkiem, który prowadzi do celu. Chodzi o to, żeby rozumieli, po co są różne ćwiczenia. Co odchudza, co wzmacnia siłę, co poprawia wytrzymałość, a co gibkość. Starsi nauczyciele w ogóle tego nie rozumieją, a młodsi napotykają w szkole opór materii. Przemycanie prozdrowotnych kwestii to trudna sprawa, łatwiej jest rzucić piłkę i posędziować.

Wuefiści nazywają to japońską metodą prowadzenia zajęć. Matapiłkagrajta.

Mariola z wrocławskiej AWF zauważa, że dawniej środowisko wymuszało naturalną aktywność: - Goniąc po łąkach albo grając w gumę, trzeba było być sprawnym. Byłaś niezdarą, to cię wyśmiewali. A teraz pozycję towarzyską zyskujesz przez znajomość Facebooka.

Jej zdaniem ducha sportowego muszą zaszczepić teraz rodzice: - Ale jak w wyjątkowo niesprawnej klasie podczas praktyk nauczycielskich zapytałam dziewczynki, czy mama nie wychodzi z nimi choćby na rower w sobotę, to one się zaczęły śmiać, a jedna stwierdziła: "Mama w sobotę to leży i ogląda telewizję albo czyta".

Lekcja 12. Temat: Ekonomia

Tomasz ze Świecia dziwi się, że lekarze tak łatwo wypisują dzieciom zwolnienia z WF-u: "Nie może wykonywać ćwiczeń wysiłkowych". - Pewnie inaczej musieliby wysłać narzekające dziecko na badania, do kardiologa, a to koszty.

Zdaniem Włodzimierza, nauczyciela z warszawskiego gimnazjum, sprawa wychowania fizycznego rozbija się o pieniądze: - Nauczyciele są demotywowani do sukcesów sportowych. Jak pan wygra zawody na szczeblu warszawskim, to trzeba jechać na turniej wojewódzki, to wyprawa na cały weekend. W dodatku zabiera pan całe zło ze szkoły, największych łobuzów. Dadzą sobie po gębie albo szybę wybiją, miałem takie akcje. Jak wróciłem, dałem dyrektorowi kartę nadgodzin, a on prychnął, czy ja żartuję, kto ma mi za to zapłacić. Najlepiej zająć drugie miejsce, wraca pan wtedy z dyplomem albo pucharkiem, a nie musi pan jechać na zawody wyższej rangi i odwoływać swoich fuch. Mało to nauczycieli dorabia po lekcjach na basenie albo prowadząc siatkówkę czy piłkę nożną dla firm?

Lekcja 13. Temat: Czy ćwiczy z nami nauczyciel?

- Rola nauczyciela w liceum ogranicza się do otwierania sali gimnastycznej, wydawania piłek z kantorku i zamknięcia sali - to obserwacja Marty, studentki katowickiej AWF. - Widziałam wielu nauczycieli, którzy na lekcję szli w dżinsach. Albo jak nauczyciele po cichu łączyli klasy i chłopcy zostawali na siłowni bez opieki, a oni szli z dziewczynkami na boisko, żeby móc sobie pogadać, kiedy one będą grały.

Ale największą tyradę przeciwko nauczycielom wygłosiła Katarzyna, wuefistka z Radomia: - Najwięcej zależy od zaangażowania nauczyciela. Uczniów zawsze można porwać, zarazić do sportu, aktywności, ale do tego potrzebny jest autorytet, pasja i wiedza pedagogiczna oraz metodyczna. Tego większości nauczycieli brakuje. Jak widzę moich kolegów, to krew mnie zalewa - zwykli rutyniarze. Ja po paru godzinach pracy jestem wykończona, leżę w domu i na nic nie mam siły. Bo ciągle ćwiczę z uczniami, poprawiam, pokazuję. Przez całą lekcję nawet na moment nie siadam. Po paru godzinach czuję się jak po treningu. Nie dziwi mnie negatywna opinia o nauczycielach, bo większość z nich to nieroby. Sprawdzą listę, postraszą tonem głosu, rzucą piłkę, czasami posędziują, a potem jadą do innej, może bardziej dochodowej pracy. Mężczyźni wuefiści mają łatwiej, bo chłopcy są bardziej chętni do ćwiczeń. Moi koledzy stoją sobie na boisku i gwiżdżą, podczas gdy ja biegam, robię przewroty, zasuwam. Największą satysfakcję mam, jak się z nich leje pot - to oznacza dobrze wykonaną pracę i to że uczniowie byli zaangażowani. Ostatnio usłyszałam od nich: "Pani jest pierwszym nauczycielem, który pokazuje nam ćwiczenia". I zdziwione: "Pani zawsze tak ćwiczy na lekcji?".

Lekcja 14. Temat: Tenis na orliku

- Nie zauważyłem, żeby ktoś mi się migał od zajęć - mówi Marek Nowak, wuefista z gimnazjum w Tęgoborzy nieopodal Nowego Sącza. W 20-osobowej klasie zdarza się średnio jeden niećwiczący na lekcji. Lekcje WF-u są łączone w bloki - dwie obok siebie. I na pierwszej uczą się np. odbić w siatkówce, a na drugiej grają. Szkoła zajmuje pierwsze miejsce w powiecie.

Roczny plan Marka Nowaka wygląda tak:

* Wrzesień - biegi średnie. Jadą gimbusem na stadion i tam biegają.

* Październik - siatkówka. Powtarzają odbicia (z podstawówki, ale nie z każdej podstawówki dzieci to umieją, bo w niektórych tylko grali w nogę), uczą się wystawy i zbicia piłki.

* Listopad - koszykówka.

* Grudzień - piłka ręczna, bo będą zawody gimnazjalne. Jeżdżą do Gródka na halę.

* Styczeń - gimnastyka, mają salę 9 na 24 metry. Przewroty w przód, w tył, stanie na rękach, wejście po linie.

* Luty - unihokej i przypomnienie siatkówki, koszykówki, bo będą zawody gminne. Albo jeżdżą do hali, albo grają czwórkami w swojej salce.

* Marzec - była znów gimnastyka, bo ciągle padało.

* Kwiecień - szykowali pokaz gimnastyczny na otwarcie orlika: piramidy dwójkowe, trójkowe, taniec, aerobik. Dwóch chłopaków wykonuje salto.

* Maj - gry zespołowe na polu. A na nowym orliku będą się uczyć tenisa.

* Czerwiec - na polu.

- Teraz można robić prawdziwe wychowanie fizyczne - podsumowuje Marek Nowak. - Jak rozpoczynałem pracę w szkole podstawowej, to mieliśmy tylko klepisko przed szkołą i sami budowaliśmy bramki. Sali nie było, więc jak była zła pogoda, to się robiło gimnastykę na korytarzu. A w zimie można było tylko pójść na sanki.

Lekcja 15. Temat: Zwis na drążku

W tej konkurencji, w której dobry wynik daje siła mięśni połączona z odpornością na wysiłek, widać kompletne dno.

Siedmiolatek był w stanie utrzymać zwis przez 17 s - dziś zaledwie przez 7 s. Siedmiolatka mogła wykonywać ćwiczenie przez 14 s - dziś tylko 6,5 s.

Nastolatek tylko przez ostatnie dziesięć lat (wcześniejszych danych brak) spadł z 32 do 27,5 s. Nastolatka z 19,5 do 11 s.

W zwisie jesteśmy dwa razy gorsi niż za czasów PRL.

Artykuł pochodzi z Dużego formatu
Zgłoś
Avatar
Sorg 2012-12-11, 16:11
Nie są winne dzieciaki tylko rodzice. Wiem, kurwa gnojem jestem jeszcze, dzieci nie mam, chuja mogę wiedzieć. Jednak sam sobie obiecałem, że jak będę miał dzieciaka to będzie zapierdzielał na sporty ogólnorozwojowe - jak ja za gówniarza. Życzę sam sobie, żebym słowa dotrzymał. Mam też nadzieję, że moje pokolenie, które widzi co się dzieje zrobi z tym coś, bo jeżeli nie to nawet dzieciaka nie będzie po co słać na dwór - do kogo? Za gnoja poza treningami była wieczna gra w piłkę, bieganie, chowanie się po krzakach i włażenie na wszystkie możliwe drzewa, robiło bazy ze wszystkiego co się znalazło po drodze i naparzało w piaskownicy o tytuł najsilniejszego. A komputer w domu stał, żeby wieczorem po godzinnym domywaniu się godzinę pograć w unreal'a czy quake, najwyraźniej nie zryły mi łba, bo w życiu miałem więcej rzeczywistości. A teraz te niesprawne tłuściochy to porażka.
Nie zdziwię się jak wzrośnie wskaźnik kradzieży, bo takiemu grubasowi kopnąć w kolano to się złamie pod własnym ciężarem, zabrać telefon i truchtem pobiec, jego koledzy sprintem nie dogonią, bo się zmęczą po 15 metrach i wyciągną inhalatory, żeby się nie podusić. Smutne, ale może wróci kiedyś do normy. Ale się rozpisałem...
Zgłoś
Avatar
konował 2012-12-11, 16:26 1
I tak za około 150 lat gdy powstałą jakieś symulatory gier tzn coś takiego że w chodzisz np do takiej wielkiej kuli zakładasz jakieś wdzianko + zajebiste graficzne okulary i dosłownie ,,jesteś w grze" i każdy metr musisz samemu przebiec. Większość dzieciaków będzie miała kondycję żołnierza z SAS . Oczywiście w tekście jest dużo racji, ale wkurwia mnie pomału te pierdolenie że dzieciaki tylko komp i tyle. Może tak jest w miastach, ale jak czasami idę np gdzieś na piwo zwłaszcza w okresie letnim. Wszędzie widzie jakiś dzieciaków na rowerach, a przechodząc koło boiska nie raz całe było zawalone jeszcze-nie-gimbusami. Osoby które tylko pierdolą jak to dzieciaki tylko przed kompami siedzią sami pewnie dupy z fotela nie ruszają.
Zgłoś
Avatar
EduardHill 2012-12-11, 16:40
Ja też teraz wspominam swoje dzieciństwo, które spędziłem z kolegami na podwórku - i to było wspaniałe dzieciństwo - a teraz? Uważam, że kupowanie dziecku komputera czy konsoli przed 12 - 13 rokiem zycia to błąd. Niech się gówniarz przez te parę lat wybiega
Zgłoś
Avatar
KKdemona 2012-12-11, 17:01
@up ale z kim ma się wybiegać ??
Zgłoś
Avatar
j................� 2012-12-11, 17:16
Kiedyś rodzice leniwi rodzice,żeby się pozbyć dzieciaka wysyłali go na dwór i mieli z głowy,mały się cieszył bo był z kolegami,uczył się życia,przebywania między ludźmi i nabierał charakteru, dzisiaj rodzice chcąc się pozbyć dzieciaka dają mu komputer i mają spokój,dzieciak nie potrafi się odnaleźć w świecie myli rzeczywistość z fikcją i jest bez wyrazu,zero charakteru,zasad..

te pierwsze dzieciaki gdyby im starzy umarli w przyszłości to dadzą sobie radę te drugie zaś mogą położyć się ze starymi do trumny bo są bezwartościowi.
Zgłoś
Avatar
Marshal 2012-12-11, 17:56
Slonx nie powiedzialbym zeby siatkowka trenowana odpowiednio byla sportem nie meczacym.
Jest i to dosc mocno.

A co do WFu. W mojej szkole czy to podstawowka czy gimnazjum to na dobra sprawe 80% chlopakow bylo sprawnych i wysportowanych. A te 20% no coz bylo poprostu wysmiewane. Po lekcjach i w weekendy byla albo noga przez niewiadomo ile albo rowery.
Teraz to my zajmujemy dalej to boisku w weekendy przez pare godzin dziennie, bo mlodych to ani widu ani slychu.
Natomiast dziewczyny to jedne wielkie krolewny - ale to chyba wszedzie i zawsze. Jak sie je ogldalo grajace w kosza to wszyscy mieli niezla polewke.
A mecze chlopaki vs dziewczyny albo nawet mix to byla jedna wielka tragedia - jesli to byl mix to chlopaki grali miedzy soba - to w kosza i siate.
Zgłoś
Avatar
KongoPl 2012-12-11, 18:01
Ja na przykład przez 3 lata chodziłem na Tae Kwondo (Sorki jeśli ,źle piszę ) dzięki czemu umiałem zrobić siad płotkarski, z nogą pod kątem prostym i jeszcze się położyć na ziemi. Po 3 latach zaprzestałem chodzenia na Tae Kwondo i teraz gorzej u mnie z gimnastyką ,ale ziemi dotykam. Jakoś tak w maju tego roku postanowiłem pobiegać - w sumie zorientowałem się ,że przez miesiąc nie wychodziłem z domu. Przebiegłem 4,4Km i naprawdę już nie mogłem dalej. Widziałem też tam moich znajomych ,którzy się pytali "Po co biegnę" (Zazwyczaj odpowiadałem "O tako"). Po jakichś 2 tygodniach biegu ("Tyle ile mogę przebiec", co 2 dni) po przebraniu w dres i koszulkę udało mi się dojść do hm... 3'ego biegu (2 bieg - odpuszcza kolka. 3 bieg - nic nie boli. 0 kolki, 0 bólu mięśni, stabilny oddech mimo ,że sporo się przebiegło) i przebiegłem 20Km bez zatrzymania (oczywiście po przebiegnięciu tego dystansu i padnięciu na ziemię darłem się w niebo głosy). Teraz w okresie zimowym nie biegam ,ale na wiosnę gdy będzie cieplej na pewno będę dalej biegał. Wracając do tematu. Tak naprawdę największa wina jest tutaj dzieci ponieważ gdyby chciały mogłyby wychodzić na dwór i coś więcej porobić niż "zabijanie potforuf by cos droplo".
Zgłoś
Avatar
Peter-Norivotset 2012-12-11, 18:25
No i dobrze, kogoś trzeba bić. Chodzić na siłownię chłopacy!
Zgłoś
Avatar
sidsky 2012-12-11, 19:23 1
Cytat:

Przekonująco wyglądają odpowiedzi gimnazjalistki o nicku Bula Cebula: "Sport to dla mnie przyjemność. W ostatnim tygodniu w środę i w piątek grałam godzinę w tenisa, który trenuję, a we wtorek i czwartek godzinę pływałam w basenie, co też trenuję. W szkole na WF-ie w poniedziałek grałam w koszykówkę, w środę biegałyśmy na dworze, a w piątek grałam w piłkę nożną z koleżankami. Moi rodzice są aktywni sportowo, czasem gramy razem w piłkę nożną, siatkówkę albo badmintona. Mój tata chodzi na squasha, a mama na tenisa wraz ze mną".


No kurwa, tylko zapomniała dodać "a potem Henry, mój szofer, odwiózł mnie do spa". Jak byłem w podstawówce to w klasie na 30 osób może ze trzy kilka razy w tygodniu uczęszczały na basen bo nikogo więcej na to stać nie było. A wtedy godzina na basenie kosztowała jedną trzecią tego co dziś. Nam pozostawało to co sobie sami zorganizowaliśmy (np. boisko na moim osiedlu, z którego kilka lat temu zdarto beton i zasrano żywopłotem, bo zasuszonym świętojebliwym wiedźmom z pobliskich bloków przeszkadzało, że "bachory ujadają jak dzikie i grają w te swoje piłki" - no to się nazywa propagowanie ruchu wśród młodzieży).

"Za moich czasów" problem WFu to nie był brak chęci dzieciaków tylko to, że 90% czasu poświęcało się na bieganie kółek, testy Coopera i inne równie "interesujące" zajęcia. Chuj z tym, że wszyscy chętnie zesralibyśmy się ze zmęczenia gdybyśmy zamiast biegać po lasku dostali piłkę do nogi albo mecz unihoka. Nieee panowie, w unihoka pogracie jak zostanie trochę czasu, a teraz 1,5 lekcji jebanego dwutaktu, bo może mamy wśród was cień Michaela Jordana...

Faktem jest natomiast, że wpieprzaliśmy emulgatory w różnych postaciach równie często co dzisiejsza młodzież, tylko jak wracałem z mcdonalda po zestawie z bigmaciem, to potem 4 godziny mnie w domu nie widzieli bo na rowerach bawiliśmy się w żużel albo ogólnie "zwiedzaliśmy" miasto.
Zgłoś
Avatar
Zdrojak 2012-12-11, 19:32
Niby pobudowane są te boiska wszędzie, u mnie w mieście jest kilka na prawdę wypasionych, problem w tym do czego te boiska służą. Głównie patole siedzą, chleją i szukają burdy.
Zgłoś
Avatar
brooneq 2012-12-11, 19:52
Cytat:

WOW ale odkryłeś, powiedzieć ci dlaczego tak się dzieje? Bo kiedyś dzieciaki zamiast siedzieć non stop na kompach, konsolach wpie**alając hamburgery, czipsy i inne kurestwa zapie**alały po podwórkach, wspinały się po drzewach i grały w piłkę.

Ja osobiście jako dzieciak pamiętam te czasy i uważam je za szczęśliwe, osobiście współczuję dzisiejszym dzieciakom bo ja za dzieciaka budowałem szałasy, zapie**alałem wszędzie gdzie mi nie wolno było i nie było drzewa, na które bym nie wlazł i jeszcze te ekscytujące walki "gangów". Wieczorem jak wracałem do domu z odrapanym ryjem, kilogramem ziemi we włosach, kieszeniach i butach matka nie mogła mnie doszorować przez godzinę. Dziś takie rzeczy to rzadkość, prawie jak obóz przetrwania dla tych małych spasionych rozpieszczonych płaczliwych sk***ysynków wychowanych bezstresowo.



Brawo! Nagadałeś młodym, że aż w pięty weszło. GÓWNO PRAWDA! Z tego co wyczytałem z twojego profilu to masz 25 lat, wiec nie przeżyłeś wiele więcej ode mnie. Ja mam 17 i nie zgadzam się z tym co napisałeś. Obecnie uczęszczam do zwykłego liceum ogólnokształcącego i na przykładzie mojej klasy mogę stwierdzić, że nie mamy się czego wstydzić. Każdy z nas jest naprawdę dobrze wysportowany. Niektórzy ćwiczą jakiś sport w klubie i poświęcają temu każdą wolną chwilę, a reszta np. chodzi na siłownie lub wieczorem zakłada słuchawki i uprawia jogging. Kiedyś także jak ty od rana do wieczora grałem z kolegami w piłkę, jeździłem na rowerze itp. Teraz jestem starszy i gdy chcę się umówić ze znajomymi na jakiś meczyk to jest ciężej, gdyż każdy ma swoje pasje, którym oddaje każda swoją wolną chwile. Jednak zawsze znajdziemy czas i nie ma weekendu abyśmy nie spotkali się na boisku i trochę pokopali w piłę. Osobiście dla mnie nic się nie zmieniło, więc przestań pieprzyc "o jakiś drzewach, szałasach" bo to własnie ty niczego nie odkryłeś i nikogo nie zadziwiłeś - dobrze wiem o czym mówisz i bawiłem się podobnie jak ty, a jak widzę maluchów to także szaleją na podwórkach jak my kiedyś. Racja, czasy się zmieniły. Teraz nowoczesne osiedla wyglądają inaczej niż te budowane kiedyś gdzie wokół było dużo natury. Podkreślam natury, bo w nowym budownictwie blok stoi na bloku, wszystkie trawinki są ogrodzone, a dla dzieci zostaje wydzielony mały obszar na której znajduje się jedna ślizgawka i drabinka a wokół same zakazy na granie w piłkę, jazdę na desce, rolkach itp. Nie wiem gdzie ty mieszkasz, ale ja niedawno się przeprowadziłem na takie osiedle i mówiąc szczerze jak bym miał być znowu mały to bym nigdy tu nie poszedł się bawić mając w głowie wspomnienia jak z chłopakami mogłem wyjść z domu i robić co chcę zamiast rozglądać się po płotach czy nie ma przypadkiem zakazu i uważać czy zaraz jakiś sąsiad wyskoczy i mnie opieprzy że mu gram w piłkę na trawniku pod jego balkonem. Wiesz czemu o tym piszę? Bo jak otworze okno i zerknę na plac zabaw to jest pustka, ale są jednak miejsca gdzie powstały nowoczesne boiska o jakich ja kiedyś mogłem pomarzyć i zawsze jest tam pełno tych maluchów, które świetnie się bawią. Widziałem zdjęcia klasowe moich rodziców z czasów szkolnych i gdy porównuje je z moim własnym to nie widzę żadnej różnicy poza jedną: kiedyś wszyscy byli prawie identyczni, a teraz w każdej klasie znajdą się z 2-3 osoby które są tak spasione że nie wiadomo gdzie ich ustawić na zdjęciu żeby dało rade objąć w kadr. One robią złe wrażenie przez co wiele osób uważa obecną młodzież za bandę komputerowców, konsolowców i pożeraczy wszystkich fast foodów. To co napisałeś jest dla mnie zwykłym oszczerstwem, pisanym na podstawie kilku negatywnych spostrzeżeń u kilku osób które nigdy nie zaznały przyjemności jaką daje sport. To tyle ode mnie na ten temat.
Zgłoś
Avatar
Lobas 2012-12-11, 19:55
Zgadza się. Aczkolwiek po części jest w tym wina nauczycieli (nie mówię, że zawsze, jednak tak mogę stwierdzić na przykładzie swoich przeżyć). U nas w gimnazjum (a w mojej klasie na pewno) praktycznie każdy chłopak lubił WF, lubił uprawiać sport. Lekcja WF były jednak prowadzone zupełnie bez pomysłu - gdy była pogoda, wychodziliśmy na pole i graliśmy w piłkę (co akurat nam pasował), za to podczas okresu zimniejszego (zazwyczaj październik - marzec) dosłownie na każdym wychowaniu fizycznym graliśmy w siatkówkę (plus raz na rok mieliśmy gimnastykę...właściwie to była ona rozłożona na CAŁE 4 LEKCJE! Co się z tym wiąże? Że większość nie potrafiła nawet zrobić przewrotu w przód!). Lekcje trochę nieciekawe na dłuższą metę, co nie? Bo w końcu po pewnym czasie staje się to monotonne.
Przez całe 3 lata mieliśmy zajęcia z panem A. Jak one wyglądały opisałem powyżej. W szkole był również inny wuefista - pan B. Jemu pomysły nigdy się nie kończyły. WF były bardzo różnorodne. Od gry w rugby (nawet w zimę), bo hokeja czy palanta. Myślę, że gdyby w każdej szkole był taki pan B, dzieciaki byłyby bardziej skore to wysiłku fizycznego.
Zgłoś
Avatar
HitlerIsProudOfMe 2012-12-11, 20:52 1
Ja za dzieciaka zapieprzałem z kolegami budować bazy i szałasy, żeby później nawalać się bez opamiętania kijami, które służyły za miecze, a w zimie 4 dni robiliśmy igla, które były tak wyje**ne w kosmos, że się w pale nie mieściło, że 4 dzieciaków po szkole mogła zrobić tak ogromne iglo w około 12h ?
Jak padał deszcze to grało się na pegazusie w mario albo inne gry, a całe wakacje spędziło się z kumplami grając w butelke albo bawiąc się do 24 w chowanego, podchody lub inne tego typu gry.

Teraz dla gimbazy największą karą jest kara na kompa, a za moich czasów najgorszą męka była kara na wyjścia z domu.

Tęsknie za tymi czasami, tym bardziej, że teraz mieszkam za granicą, z dala od tych ludzi, z którymi spędziłem najlepsze chwile mojego dzieciństwa.
Zgłoś
Avatar
majormajewski 2012-12-11, 21:42
AHh, chodziło się na czeresnie, grało w policjantów i złodziei na rowerach czy w chowanego, to były czasy
Zgłoś
Avatar
ChomikAdrian 2012-12-12, 0:13
Ło00, to tak jak ja, a który rocznik jesteś REMS ?
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie