Wjeżdżam na małą stację nie dalej jak pół godziny temu. Wiadomo, puściutko, bo późno, a w środku jakaś babka, która energicznie macha łapami do kolesia za kasą. Przy dystrybutorze stoi samochód z otwartą maską.
Wchodzę do budynku zeby zapłacić i trafiam na środek tej oto rozmowy:
- ja pana zaskarżę - już prawie krzyczy kobieta.
- Ale ja nic nie zrobiłem. To pani wina, nikt nie kazał pani lać oleju do silnika.
- Ta stacja jest źle opisana. Jeszcze się spotkamy w sądzie - i jebs drzwiami wkurwiona wyszła i gdzieś dzwoni.
Gościu mi mówi, że jebnięta jakaś, przyjechała na stację otworzyła maskę i zaczęła ON lać do wlewu od oleju. Zanim wybiegł i zdążył krzyknąć to oblała pół silnika i całkiem sporo do wlewu wlała.
Co za beka. Wziąłem czteropak i musiałem spadać do domu, ale jak pakowałem do bagażnika (a co! chciałem podsłuchać, ciekawski skurwesyn ze mnie) to słyszałem że szlocha przez telefon, że "przecież kazałeś zjechać na stację i oleju dolać".
Pewnie sie babie zapaliła lampka od oleju i jej facet powiedział, że ma dolać : ) To pierwszy lepszy wlała : )
Wchodzę do budynku zeby zapłacić i trafiam na środek tej oto rozmowy:
- ja pana zaskarżę - już prawie krzyczy kobieta.
- Ale ja nic nie zrobiłem. To pani wina, nikt nie kazał pani lać oleju do silnika.
- Ta stacja jest źle opisana. Jeszcze się spotkamy w sądzie - i jebs drzwiami wkurwiona wyszła i gdzieś dzwoni.
Gościu mi mówi, że jebnięta jakaś, przyjechała na stację otworzyła maskę i zaczęła ON lać do wlewu od oleju. Zanim wybiegł i zdążył krzyknąć to oblała pół silnika i całkiem sporo do wlewu wlała.
Co za beka. Wziąłem czteropak i musiałem spadać do domu, ale jak pakowałem do bagażnika (a co! chciałem podsłuchać, ciekawski skurwesyn ze mnie) to słyszałem że szlocha przez telefon, że "przecież kazałeś zjechać na stację i oleju dolać".
Pewnie sie babie zapaliła lampka od oleju i jej facet powiedział, że ma dolać : ) To pierwszy lepszy wlała : )