el_kadafi napisał/a:
Podchwyciliście sensację szmatławca i gówno wiedząc o temacie już mnożycie sądy i domysły. Polska kurewskość w najczystszej odsłonie. Żal.
Chwileczkę. Szczątki wraku zbadano pod kątem związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne. I na to sprzęt zareagował. Oczywiście, nie ma żadnych dowodów, ani ja o nich nie mówię.
Mógł być trotyl? Jest to prawdopodobne, chociaż dla mnie tak nie brzmi - w dzisiejszych czasach to rozwiązanie zbyt prymitywne i zbyt łatwe do wykrycia.
Należy zadać pytanie, np. po co rosjanie szorowali wrak, a skoro już to zrobili, dlaczego tak niedokładnie, że spektrometry ruchliwości jonów coś wykryły.
Istnieje również opcja, że Seremet dziennikarzowi coś chlapnął, ten podchwycił, napisał, a teraz prędko się z tego wycofują, by nie robić sobie problemów.
Przecież ani nasze sądownictwo, ani prokuratura, generalnie, cały wymiar sprawiedliwości nie przeszedł dekomunizacji. Nie są dla mnie wiarygodni ani trochę, ale jak już powtarzam, to żaden dowód na obecność materiałów wybuchowych, ani na zamach.
Pragnę ci przypomnieć, że prokuratorzy w tym państwie co chwilę się kompromitują, np. parę miesięcy temu stawiając tezę, że gen. Marka Papałę zamordowali złodzieje samochodów.
Dla mnie jest jasne, że Polska znajduje się w rękach postkomunistycznych służb. Katastrofa Smoleńska to tylko wierzchołek góry lodowej. Co można było zyskać na śmierci prezydenta i najwyższych dowódców sił zbrojnych? Wolne stanowiska do obsadzenia swoimi ludźmi. Można to wykluczać? Nie, niczego już nie można wykluczyć.
Katastrofa Smoleńska to kompromitacja naszego państwa, które po ludzku nie potrafi się upomnieć o wrak, które oddało śledztwo Rosjanom, a oni teraz mogą nam wcisnąć wszystko, co im się tylko podoba. Dwa i pół roku, a sprawa nie ruszyła z miejsca. W międzyczasie nieprawdziwe informacje o pijanych pilotach, o (pijanym) Błasiku, o pancernej brzozie, o kilkukrotnej próbie podejścia do lądowania. Gruchnął samolot z niedużej wysokości przy niedużej prędkości i rozkurwił się na milion kawałeczków, a gdzie indziej inny tupolew ściął sobie całkiem sporo drzewek i nie było tylu ofiar. Pomylono ciała, zbezczeszczono zwłoki Anny Walentynowicz, pomylono ciało Ryszarda Kaczorowskiego...
Słowem, całkowita kompromitacja, dlatego uważam, że ten temat w mediach powinien żyć jak najdłużej, do czasu całkowitego wyjaśnienia sprawy. Żeby się nie przekrzykiwali wreszcie jeden przez drugiego, że zamach, czy że brzoza. Żeby nie dzielić społeczeństwa. Żeby wszystko było jasne, żeby można było wyciągnąć konsekwencje, ukarać winnych i sprawę zakończyć, udokumentować, by stanowiła nauczkę.
Nie mam pojęcia, co się tam wydarzyło, ale chcę poznać prawdę. Bo nasze państwo jest w stanie rozkładu, zginął prezydent, zginęli nasi dowódcy.
Cytat:
i co tak skaczecie pisowskie przyglupy;] rzeczpospolitta zaprzecza ale umyslowo niedolezni i ociezali ida za prezesem
sluchajcie belkotu tego biednego kurdupla przeciez to wasz wzor
A czy każdy, kto się interesuje tym wydarzeniem, musi być z PiSu?
Kurwa, jakie te lemingi są niedojebane.
O proszę, na co przed chwilą wpadłem:
Jedna z rodzin na własną rękę zleciła badania w USA. Wykazały obecność trotylu na elemencie z wyposażenia TU-154M
Doniesienia "Rzeczpospolitej" o znalezieniu na szczątkach TU-154M, jak się okazuje, nie są jedynymi. Publikujemy relację Stanisława Zagrodzkiego, kuzyna śp. Ewy Bąkowskiej, który zlecił prywatne badania materiału z miejsca katastrofy.
Po ekspertyzie dr. Szuladzińskiego z początku tego roku postanowiłem poszukać kontaktu z naukowcami amerykańskimi. Po uzyskaniu zapewnienia, że byliby zainteresowani przeprowadzeniem badań rzeczy po Ewie, które przywiozłem z Moskwy, postanowiłem przekazać im materiał do badań.
Ustaliliśmy, że przekażę materiał do badań w czasie wiosennej konferencji w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Tak też się stało.
16 czerwca otrzymałem informację od jednego z naukowców, że znane są już wyniki badań dwóch próbek, wielkości kilku centymetrów kwadratowych każda. Jedna pochodziła z fragmentu garsonki, druga – z pasa biodrowego od fotela lotniczego, który był z tą garsonką, można powiedzieć, zespolony. Okazało się, że w tej drugiej próbce znaleziono ślady trójnitrotoluenu, czyli trotylu.
Informację tę potwierdził mi później inny naukowiec w obecności posła Antoniego Macierewicza, kilku rodzin i adwokata.
Próby, w laboratorium jednego z amerykańskich uniwersytetów, wykonane były metodą odczynnikową, czyli analizy chemicznej, a nie metodą detektorowania, jaką posłużyła się prokuratura.
Ustaliliśmy, że przeprowadzimy ponowne badanie próbek, aby wykluczyć pomyłkę. Z tego, co wiem, jest ono na ukończeniu, w fazie ekspertyzy pisemnej.
Dzisiejsze rewelacje „Rzeczpospolitej” są dla mnie potwierdzeniem tej wstępnej analizy uniwersyteckiej przeprowadzonej w USA.
Stanisław Zagrodzki nie informował jeszcze o wynikach badań prokuratury. M.in. w obawie o materiał dowodowy dla prokuratury:
Bałem się, że ujawnienie tego w mediach może spowodować utrudnienie dostępu do wraku. Że wrak może nigdy nie wrócić, co byłoby nie do przyjęcia.
O wynikach badań w USA powiedział kilku rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej oraz swoim najbliższym, by - jak dodaje - nie byli zdziwieni, gdy podobne informacje pojawią się już oficjalnie.
Stanisław Zagrodzki od początku uczestniczy w pracach zespołu parlamentarnego i regularnie stara się prostować kłamstwa i manipulacje dotyczące katastrofy smoleńskiej. W grudniu w czasie posiedzenia komisji Antoniego Macierewicza mówił: "Państwo nie chroni nas jako obywateli, nie chroni tych, którzy zginęli i nie będzie chronić.”
źródło: wpolityce.pl