Prawda jest taka, że samolot rozbił się na tropikalnej Wyspie, gdzie jest ona otoczona barierą magnetyczną, która uniemożliwia wskazanie jej położenia przez żadne urządzenia na świecie. Rozbitkowie próbuje się tam zaaklimatyzować i czekać na pomoc. Przeszukując Wyspę w poszukiwaniu wody pitnej znaleźli bunkier a w nim jakiegoś gościa, który od lat wpisuje w tajemniczy komputer ciąg liczb 4 8 15 16 23 42 co 108 minut. Po kilkunastu dniach od znalezienia tego bunkru znajdują tubylców. Nie są to Indianie, lecz normalni, cywilizowani ludzie. Z biegiem wydarzeń na wyspie spotykają niedźwiedzie polarne i czarny dym, który chce ich zabić. Niedługo pewnie zaczną podróże w czasie na tej Wyspie. Ostatecznie okaże się, że żadnego zniknięcia samolotu nie było, bo jeden z pasażerów zgodził się zostać obrońcą Wyspy.