Swoją historię tutaj wrzucę, rozkręciliśmy imprezę tak na 60-70 osób w mieszkaniu w kamienicy, w końcu ktoś się poskarżył że jednak zakłócamy spokój (tak, wszyscy bez wyjątku, każdy oczywiście cały czas był nagrywany
). Przyjechała Policja, kazali nam wychodzić po kolei, chuja zrobiliśmy, zostaliśmy w mieszkaniu, bez nakazu wejść nie mogli
. W końcu jednak i nakaz się znalazł jakiś i zaczął się cyrk - kazali nam się ustawić W KOLEJCE żeby każdemu wypisać mandat za zakłócanie spokoju, żaden się nie trudził żeby zapytać co kto robił, gdzie i kiedy był. Większość niestety brała bez gadania te mandaty (po 200zł każdemu, a co). W końcu mieli mi wypisać, powiedziałem że mogą tyle i tyle zrobić, że nic mi nie udowodnią co robiłem, żeby sprawa poleciała do sądu, paru za mną tez tak zrobiło - teraz też dobry motyw - debile (większość z nich to bezmózgi, nawet w Policji, nie oszukujmy się
) nie dali nam nawet potwierdzenia odmowy przyjęcia, ergo - mogli mnie w dupę pocałować odkąd stamtąd wyszedłem, oczywiście żadnej sprawy w sądzie nie było, no bo jak. Niestety zarobili dla kasy miasta te 8-10 tysięcy złotych (wiem, SIC!) od pozostałych...